FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Sesja w 3 słowa - archiwum. Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
AVquiraniel Vareneil
Moderator
Moderator



Dołączył: 14 Maj 2007
Posty: 1928
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Pływające Miasto
Płeć: Jegomość

PostWysłany: Śro 20:39, 30 Sty 2008 Powrót do góry

Uff... Ekhm, tutaj będę zamieszczał kolejne sesje w 3 słowa...

Zapis taki sam, jak (oprócz komentarzy) w oryginale, bez korekt, oryginalna ortografia, interpunkcja itd.! (Usunąłem tylko wielokropki i emotki)
Pierwsza Edycja:

Dawno dawno temu w krainie wielkanocnych królików żył pewien krasnolud imieniem Hulk lubiący zabawiać się z kobietami i obgryzać paznokcie u swoich wlasnych stóp Jego żona miała ośmioro dzieci z innym ogrem imieniem hulkky bo Hulk nie młocił swojej żony znieść jej nie kochał Hukkly bł bratem Hulka i Hulk miał zadanie które było trudne jak diabli i bardzo, bardzo ważne. a o to jego treśc: Chronić króliczki przed złymi precelkami produkowanymi przez drowy i rażoncymi siłą złych smoków z krainy bożonarodzeniowych choinek. Hulk bardzo nie lubil choiinek właziły mu w zęby więc zjadał precelki i miał potem rozwolnienie , uniemozliwiajace chodzenie i siedzenie. Dlatego rozpoczał świętą inkwizycję by zniszczyć wszystkie niewierne imiona, pierwszy był Misio Pysio, który leczyl wlasnie kaca i podzwiał kobiece wdzięki nie stosujac zabezpieczen dlatego miał dużo dzieci ale w końcu zginął z ręki Hulka lecz nagle zostal wskrzeszony by znieważyć córeczke Hulka która nie była wcale jego córeczką ale jak wiadomo córeczką Hulkkiego Lecz Hulk uchronił ją swoją pięścią zabijając Misia Pysia ponownie. lecz Misio Pysio zdąrzył rzucić kłątwe która zamieniła córeczkŁ w obiekt pożądania wielu mężczyzn rasy króliczków wielkanocnych. i króliczki poczęły naprzyrzać się biednej córeczce Hulkkiego Która wydala na swiat (taki los historyjki o Hulku) rybkę zwaną Wandą Rybka uciekła do stawu by uciec przed Misiem Pysiem który znowu ożył i jako zombie chciał zaatakować ale Wanda potrafiła pływać z prędkością żółtej łodzi podwodnej. o ogromnej sile rażenia Wanda ZNOWU zabiła prześladowcę swoimi pociskami rakietowymi napendzanymi uranem. Gdy już Misio Pysio zginął Rybka postanowiła odnaleźć Hulka który nie był jej dziadkiem tylko mężem jej matki ponieważ dziadkiem był Hulkky zwany czerwononosym reniferem wystarczająco się uwsteczniwszy trafił do domu wariatów gdyż uważał że byl madrym wariatem i jako mądry wariat postanowił Zacząć zbierać znaczki tak zaczal zbierac znaczki ktorych jeszcze nie wymyslono, ale w koncu byl wariatem znaczki uwielbiał lizać a gdy widział lizaki dziwił się po co to stworzono Postanowił tego dociec i poszedł do ciastkarni kupic mąki do kleju która nie była wcale mąką do kleju ale chinskimi prochami zmieszanymi z proszkiem do pieczenia kosmicznych zakalców które wcale nie były zakalcami lecz ciastem które bardzo dobrze sie sprzedawało w chatce kubusia puchatka będącą siedzibą baby jagi sprzedajacej jabole przeterminowane jabole po cenie promocyjnej + 40% VAT Lecz Hulk doznał rozczarowania, bo gdy oświadczył się babie jadze ta nie dala mu jabola tylko stare ciasto które posłużyło mu za nową broń przeciw Jego Staremu ktory stworzyl swiat . Hulk lecząc kaca ruszył do wielkiego jeziora, aby złowić kilka halibutów uzywajac zlamanej wedki starszyzna powiada: nie złowił nic prócz starego kalosza a z kalosza wyskoczył czerwony krasnoludek, który golił sobie tępą żyletka i przez przypadek Hulka szlag trafił i dlatego też Hulk zmarł śmiercią kliniczna po czym zmartwychstał i zadźgał krasnoludka który mu pokazał jęzor.I spotkał Hulk okropnie starego żeglarza z papugą na ramieniu palącą fajkę i wyrywającą sobie pióra z własnego kupra hulk poczal brac z niej przyklad ale przy tym poranił sobie tyłek i lecialo mu duzo krwii i tak go to piekło, że wskoczył do rzeczki w której były piranie na szczescie najedzone poprzednimi zwłokami kota w butach z wężowej skóry z gumowymi podeszwami i sztywnymi skarpetami i kłaczkami więc nie było nic do zjedzenia dlatego piranie wolały zjeść chorego łabędzia. .i zanim Hulk wpadł do jeziora Łabędź podpłynął i go uratował. a piranie zmarły na ptasią grypę I tak łabędź zyskał sławę a grypa stała się rybia. lecz ryby nie były ostatnią zarażoną osobą zaraził się jeszcze Hulk! Tak, nasz bohater umiera lecz jak to bywa w Bajkach umiera lecz zaraz po tym UMIERA!!! NA DOBRE!!! Nie oddycha, kaput! a ze stanu śmierci budzi go księżniczka ah... no dobra... i zyli długo i szczęsliwie i zyli dlugo i szcześliwie do czasu az księżniczka Trangoula choruje na rybią grypę. i umiera w męczarniach oddając swoje życie w zamian za Hulka Tak więc Hulk musi odejść do krainy wiecznych Tak końćzy się historia Hulka. Uczcijmy ten smutny koniec minutą ciszy Oto i historia Hulkkiego brata Hulka:
Dawno dawno temu był sobie jeden pastuszek z krzywym wyrazem twarzy, zwał się Nabuchodonozor, i miał zielono-fioletowe włosy z duzymi kolorowymi pchłami, ktore zjadały włosy z pod pachy i nosiły ciemne okulary żyły one na jego brodzie, a on żył w wiosce zwanej Babilonem wioska słyneła z czarów i magii oraz dużej ilości ogrów które czarowały krasnoludki by im lizały stopy krasnoludki by im lizały stopy ich nogi smakowały grzybami. a dokładniej podgrzybkami i dlatego krasnoludki uganiały się za ukochanymi ogrami. Pchły Nabuchodonozora uciekły mu i siały panikę w Babilonie Ale nadszedł Dariusz Med i zdobył Babilon zniewalając pchły. Dariusz Med zmienił imię na Świder Ciastko i spowrotem zmienił sobie na Dariusz Med nagle pchły uwolniły się z okowów i zniszczyły złego wujka Sama oraz świdera Ciastko znanego jako Dariusza Meda mistrza w lepieniu pierogów i ciastek z dziurką ale to jeszcze nie był koniec Babilon spotkał kolejnego zbrodniarza a na imię mu było Fitoriklakusiusiusiusis i chciał zniszczyć miejscową piekiarnię bo bał się bagietek i pączków z pieczarkami jednak gdy przybył z koktajlem pączki z pieczarkami zaatakowały go ale on zjadł wszystkie pieczarki! pączki bez pieczarek były bezbronne ale zostały jeszcze bagietki! okazało się że są ze ćwikłowym nadzieniem wiec Fitoriklakusiusiusiusis zwymiotował na nie a one stały się silniejsze poniewaz wymiociny byly radioaktywne bo pochodzily z czarnobyla samego dna hadesu tak z Nibylandi potężne bagietki zamieniły się w rozowe i czerowne, slodkie kroliczki, ktore zaczeły gryźć biednego bohatera ktory, w akcie desperacji, postanowil zniszczyć króliczki swoja ostateczną bronią a bronia ta byly czekoladki z rumem biedne pijane króliczki rozpoczeły akcje dywersyjną ktora polegala na podstawieniu naszemu bohaterowi litra spirytusu nasz biedny bohater sięgnął do barku po słodki likier jajeczny zarażony ptasią grypą co spowodowalo ciezka chorobe bohatera, ale zniszczyło króliczki ale bohater dalej byl chory, wiec jako czarny chrakter umarł w kapciach ale przyleciala dobra wrozka i wydlybala mu serce lyzka, wiec ożyl lecz stał się żywym tępym nożem co sprawilo ze zaczął popadać w depresję i mordowac wszystkich ktorych zobaczyl po pewnym czasie zabrano go i zrobiono z niego nóż rzeźnika ze czego byl zadowolony bo mogl zabijac i kroić golonkę i szyneczke oraz żeberka ale nagle pojawił się tasak i zabrał robotę naszemu bohaterowi i zabił naszego bohatera swoim ostrzem które się złamało! jego psychikę trafił istny piorn zabił inny nóż o mój boże pomyślał!, i wtedy pojawił się Ender i rozpoczął proces kopania w kółko biednego bohatera powtarzając przykazanie: ogórki konserwowe nie cudzołożą w dni przestępne! Ja nie jestem ogórkiem!! (rzekł nóż)... a to przepraszam (rzekł ender) i zniknął i wtedy pojawił się Archanioł Krige i zamienił nóż w ogórek a potem sprzedał na targu lecz spotkał tam innego archanioła Gandiego, który kupił ogórka lecz podstepny Ender ukradł Gandiemu i zaczal go znowu kopac ale zorientował się że ten ogórek nie cudzołożył w dni przestępne i zniknął a ogórek zdegustowany widokiem Endera w sukience pomyślał, że ender jest transwestytą i nagle przyleciała wróżka i zamieniła ogórka w piękną księżniczkę Ender odkaszlnął.. i wiedząc co ma teraz zrobić, powiedział idę hodować swoje dynie i skubać słoneczniki a potem powiedzial, "a lyzka na to niemozliwe" i zniknął zostawiając księżniczkę samą idę na moje pole księżniczka szła przez pole nucąc sobie ładne oczy masz, komu je dasz az pojawil sie jakis dzieciak i powiedzial: ta lyzka nie istnieje księżniczka go nie zrozumiała bo nie wiedziala gdzie jest Neo a to neo był wyrancem który miał wakacje Nad morzem martwym JUŻ martwym, bo rok temu był tam Don Jonson jako Nash Bridges ale Chuck Noris go rozwalil kopniakiem z pol obrotu A neo był także tłumaczem księżniczki tłumaczył z chińskiego na japoński! oraz z angielskiego na angielski co było zupełnie nieprzydatne w niemczech gdzie znajdowała się księżniczka więc postanowiła zwolnić neo i zatrudnić nemo tłumacz ten przekładał z francuzkiego na polski typu młodzieżowego! oraz z meksykańskiego na hiszpański ale to też nie było potrzebne bo księżniczka miała wróżke wróżka tłumaczyła z niemieckiego na austryjacki więc przydawała się księżniczce do manicure i peticure więc ksiezniczka kupiła kiść bananów i dała go wróżce w ramach prezentu gdyż wróżka zaprosiłą ją na swoje dwusetne urodziny a wróżka zanim stała się wróżką była małpą więc zjadła truskawki w papierze ściernym i popiła butelką wódki rozcieńczonej pażdziernikową deszczówką a trzeba wiedzieć, że o taką to było trudno, gdyż nie znano wtedy kalendarza ale przecież wróżka wiedziała wszystko. więc nie miała problemów i wszyscy żyli długo i szczęśliwie pijąc październikową deszczówkę która okazała się zwykłą październikową deszczówką Tymczasem w lesie hefalumpów nic się nie działo. dresalupy (odmiana hefalumpów) butowały endera dla Theriona, który chciał pokazać Enderowi kto tu żądzi ale nie miał odwagi samemu go skopać więc posłał małe świerszczące dżdżowice zwane też dresolumpami czyli odmianą hefalumpów która nie istniała i wszyscy butowali Endera, dlugo i szczesliwie koniec
fajnie było? Ender ruszył na olimp i tam spoczął jako skopany bóg A therion stał się panem i tak zostało do końca świata. Wróćmy do przygód małej zółtej łodzi podwodnej Wandy ktora to tymaczasem bawiła się z piraniami gumowymi kaczuszkami do kąpieli Nagle wpadł Ender 2 zaatakował ją swoją najlepszą inkwizytorką zwaną Corvin, Mściwa Avertae Zwierzchnik Liciński Wanda przeistaczając się w Corvina musiała zmienić płeć i niestety ewolucja stanęła w połowie i wanda stała się obojniakiem i wtedy przyleciał pterodaktyl i zjadł wandę ale była zbyt niesmaczna więc ją wypluł i poleciał/a wprost na olimp gdzie ender zjadł pterodaktyla a potem wandę i strawił oboje i bardzo mu smakowały Ale Wanda zanim został/a strawiona(y) zrobiła mu dziurę w brzuchu którą Ender załatał bo jest nieśmiertelny szkoda ze brzuch był jego słabym punktem i enderowi wyczzerpała się moc po czym stał się zwykłym źrebakiem z dziurą w brzuchu ale dziura nagle zaczęła się rozszerzac w kierunku wieży Eiffla i ją zniszczyła, a potem zniszczyła cały świat i nic nie istniało i nie było o czym pisać bo nic nie istniało. Nie głupi pomysł... to może zaczniemy coś nowego
W całkiem nie odległych czasch w całkiem nieodległym miejscu żyła pewna całkiem odległa staruszka z odległym kotem i fotelem w niecodziennej chatce Za to z całkiem codziennymi problemami takimi jak: kto iść do sklepu po jajka i kto ma z niego wrócić. ale nie to było najważniejszym problemem ponieważ babcia się starzała jednak miala eliskir młodości który spuściła w zlewie który okazał się zatkany ale eliksir ten okazał się trucizną, która odetkała zlew i wypaliła dziurę przez którą wypłynęła na podłogę by wreszcie wyparować w niebyt . z oparów jednak powstał robak. brzydki robak to byl Worms z karabinem M4 rzucił się na babcię z dzikim wrzaskiem Oddawaj moje pączki!! ale ponieważ babcia znała tajemną sztukę ninja szybko upiekła owe słodkości lecz gdy worm zaczał ją torturować zjadła je, pozostawiając jedynie lukier na podłodze worm ponownie rzucił się na babcie ze swoim okrzykiem gdy nagle babcia zniknęła... bo trzeba wam wiedzieć, ze to niezwykła babcia była córką żólwi ninja jedzących afgańskie fasolki po których zwykły śmiertelnik ma niestrawności I potworne gazy, zdolne do wypłukiwania jagód a dokładniej gumijagód! Tak więc babcia przeniosłą się do innego wymiaru a Worm budował zamki z piasku które potem zamieniał w zeszłoroczne kalendarze (zestaw manicure i pedicure gratis) oraz śnieg sprzed dwóch lat które sprzedawał na targu za złamanego grosza kilo, ktory wazyl pol kilo zelaza niestety ten grosz przygniótł cały targ i miasto diabli wzięli a diabli ktorzy wzieli miasto wzieli je ze soba,a wzieli je ze soba diabli a nie diabli jak sie powszechnie wydawało diabli wzięli miasto? To musiało być ich dużo - powiedział synek dziadkowi, gdy ten doszedł do tego momentu głupiej opowiastki nie, był jeden duży - odpowiedzial dziadek z wielkim obslizglym lewanem, który zajdł ich oboje. Nowa Opowieść
Pewnego razu żył sobie mały ogórek z dużą główką ogórek ten bardzo lubił pic rtec miał po tym pewne bóle główki ktora trzymal w skrzyni bóle głowy miał coraz mocniejsze wiec postanowil zamoczyć głowę z occie ale okazało się, że to żrący kwas i roztopil polowe jego glowy zrospaczony ogórek postanowił zrobić sobie operację plastyczną KONIEC Ej, no nie... za szybko zdecydowanie. która bedzie bardzo podobna do tych Michaela Jacksona plastikowy nos i wybielenie zielonej skóry ogórka jednak chirurgowi omsknął się skalpel i ogórek stracił lewe oko i prawą brew i wtedy się obudził i uświadomił sobie, że nie jest ogórkiem, tylko ogromnym i silnym trolem z krzywym nosem i złym humorem ale z maczugą jak ogon smoka długą lecz miał tylko jedną okropnie długą brew ta brew wyglądała jak rozbryzgana krew biedny trol musiał dobrze się wysiusiać w trakcie oddawania moczu pojawil sie lekarz i go wykastrowal ale że narządy trollów umieją się regenerować i tak powstał chocapic!!! Nowa historia:
Za górami, za lasami,
razem z dwoma zajączkami
kicał sobie mały gość,
bardzo tępy jegomość
lubił wysoko skakać
chociaż nie umiał latać
śpiewał sprośne piosenki
"pij mleko a twój ... będzie wielki"
lecz mleko podrozało,
i owe piosenki sensu zaczynać pozbawiało
Nasz bochater imię miał,
i wyjawić nam je chciał
lecz gdy paszczę wnet uchylił,
jego dom strasznie się przechylił
tak, że 2 króliczkom małym
wyszły na wierzch gały
lecz króliczki będąc małe,
bardzo chude i zdrobniałe
lubiły sobie śpiewać
i troche ziewać
lecz gdy ziewając raz po raz,
zabijając sobie czas
słońce poszło ku zachodowi,
i ciemność opanowała drogi
i gdy się do snu już chylił,
dom całkiem mu się przechylił
A że siły mu nie brak
Chwycił dom i postawił na wznak
uradowane króliczki
dały mu całusa w policzki
gdy policzki juz odpadły
dwa króliczki mu je zjadły
i na jednej nodze,
ruszyły ku przestrodze
lecz on w furię jeno wpadł
i króliczki pędem zjadł.
Króliczki pośmiertnie się zemściły
i do wychodka Gonza pogoniły
lecz gonzo inkwizytor wielki,
wypędził z wychodka duch wszelki
i dziarsko ruszył przed siebie,
czując się jak w niebie
lecz gdy szedł tak wesoły,
duchy króliczków wypadły ze stodoły
Zagryzły króliki chłopa na śmierć
I zjadły wielkiego ciała ćwierć
gdyż więcej w brzuchach już by nie pomieściły
A przecież jeszcze na innych się mściły.
lecz po chwili koło stodoły,
przechodził gajowy wesoły
królikom ślinka już leci
Bo z gajowym mknie dwójka dzieci.
ruszyły pędem dwa duchy
by napełnić swe brzuchy
zębiska wyszczerzyły
i w mig dzieci zjedzone były
ruszyły duchy dalej
by czasem wpaść w szalej
lecz z za rogu wnet wyskoczył duch gajowy,
i w zajączki hej dwururką i z bojowym krzykiem
zawył potępieńczo
i wystraszył brać zajęczą
w pogon rzucił się za nimi srogi
gdy je złapał, powyrywał im nogi
powyrywał im ręce
i tak skończyły zajęce
gajowy zakrwawiony,
usłyszał krzyk żony
wrzeszczącej jak opażona,
że "Zupa jest za słona"
żona ze strachu włosy swe wydarła
a z cierpienia i bólu w którkim czasie zmarła
dla gajowego zaczął się czas "Wielkiej Smuty"
i ruszył w świat szukając pokuty
lecz nagle spotkał
w butach kotka
który przyjął zlecenie na Shrekia
lech, nie wiedział, gdzie znaleźć tego człeka
lecz nie był to człek skromny
tylko ogr ogromny
gajowy zawarł przyjaźń z kotem
i razem ruszyli przed siebie z polotem
lecz cóż gdy naszły głody srogie?
zaraz z przyjacioł zrobiła wrogów
z racji, że gajowy był już duchem,
kot nie mógł ruszyć go nawet paluchem
przyglądał się temu barbarzyńca NOvy, który nie wiedzial o co w tym wszystkim juz chodzi gajowy rozpoczał lot
a sam pozostał kot
w oddali zobaczył kocimiętkę
i nabrał na nią chętkę
chciał ją zdobyć
a póżniej pozbyć
by psy nie zwąchały,
jego kocimięchały
lecz but mu się podwinął
i kota pies zwinął
lecz kot psom z buta wychaczył,
i strazników prawa bardzo...wkaczył
ruszył kot swoją drogą
z obolałą nogą
poki krateru w jezdni nie spotkał
taki był koniec (nogi) kotka
Kot nasz bochater, od dziś inwalida,
wypioł dumnie klatę, bo szła obok kobieta
kobieta ładna była nad życie
kot pomyślał: po co mi te tycie?
tak wypiął klatę nadął się dumny
że bezdech zaprowadził go do trumny
kobieta na pogrzeb nie przyszła
bo za innego wyszła
a koci duch w swym smutku
popił trochę duchowej wódki
kobieta postanowiła
i się strasznie upiła
i tak wszyscy jęczeli uchlani:
Życie i smierc jest do bani
ale nie smućcie się towarzysze,
z brzucha kobiety nowy kotek wyszedł
lecz pies miał dobrego nosa
i wybiegł wraz z ukosa
lecz niezauwazłyl latarni
i piesek skończył marnie
kotek ruszył sobie drogą
myśląc nad przestrogą:
nagle drogi kotek patrzy..
pod nogami do ogona stara wrona
kopnął wronę, poleciała
wrzasku było co nie miara
ruszył kotek w dalszą drogę
pamiętając swą przestrogę
lecz znajomi tamtej wrony
poszły wtem do kotka żony
Naskarżyły na kotka dosadnie
Bo według nich "to bardzo nieładnie"
lecz kotek gdzieś indziej miał zasady znajomych,
obraził się i poszedł na złość obrażonych
w pogoń rzuciła się za nim kopnięta wrona
a z nią nieźle wkurzona kocia żona
Jednak żona wszak kulawa,
butem rzuca i konfrontacja, koci pysk-murawa
wrona koteczka zabiła
a deseczka dobila
i tak kotek w tej trumnie
wypierał swą pierś dumnie
Przez co zapowietrzył się kotek biedny,
i trumna poszła i wynik mierny
pod ziemią kotek powstał z grobu
by wymordować swych wrogów
chwycił w dłoń swą długi, ostry tasak
Strzeżcie się króliczki w tych cięzkich czasach!
króliczki radzić sobie umieją w tych czasach
dobiły kotka ponownie! buta obcasem!
Kotek jęknął żałośnie
uciekł w góre po sośnie
lecz nie ochroni dąb, sosna czy jarząb
gdy nad nim szybuje wygłodniały jastrząb
kotkowi wyrwał jaja
a kotek wylądował w Himalajach
tak kończy się historia kotka
a może to tylko plotka
bo Yeti zawiedziony,
nie spodkał nigdy kotka żony
ani synka jego,
kociątka małego
więc Yeti biedny
kupił se mięty
aby w ustach gorycz przestać czuć.
Następnie zaś wsiadł w swoją łódź
i wyruszył na kota żony poszukiwanie.
A niełatwe to zadanie!
zwłaczcza, że łudź była dziurawa,
a Yeti popażyła poranna kawa!!
Yeti przerazil sie ogromnie
pobrudzil swe wyjsciowe spodnie
Biega, krzyczy pan yeti
Gdzie jest moje serengeti?
wyskoczył Yeti z łodzi
by uniknać powodzi
lecz skończyło to się marnie
bo trzeba był zrobić pranie pomyslal wiec sobie, ze rymowanie nie wychodzi mu zbyt wspaniale i ruszył swoją drogą
myśląc nad nową przestrogą i nic już mu do głowy nie wpadło
wiec poszedł posilic swe sadło Spotkał wrony i króliki
Które czyniąc niecne triki
Zaatakowały Yetiego
Zjadając sadło jego.
i od tej chwili nasz Yeti
zamienil sie w krolikow spaghetii
I znowu w krainie bezwzględności
rządziły króliki, jedząc Yetiego kości.
az w koncu u wrot jej bram
stanal lew, wsyzstkich zwierzat Pan
Rozejrzał się na stronę
Poprawił swą koronę
Zwierzątka struchlały
Lecz króliki... się nie bały!
choc ich byla tylko garstka
małe tak, że zmieściłyby się do naparstka
lew nie doceniajac ich sily
nie byl dla nich zbyt mily
ryknął groźnie prosto w twarz
Głośno tak, że drgawki masz.
Lecz króliki jak gdyby nic
Wlazły na lwa - kic hyc
Za głowę chciały mu si skradać
I poczęły grzywę mu zjadać
i od tej powy z lwa byla lwica
ktorej madrosci dorownywala polska lewica
Króliki objęły władzę w lesie
I miały wypchaną całą kieszeń
jednak kase najwieksza zgarnial i boss
a byl nim Giertych ktorego lwy chcialy wziasc na stos
więc Endriu Lepo przyjaciel rolników,
i zwierza i muła i cechu kubików
ruszył na pomoc lwą
ze pałką swą morderczą
postanowil z krolikami raz porzadek zrobic
i nie pozwolic krolikom wiecej nabroic
chwycił widły, zebrał gromadkę
I hyc - atak na króliczą chatkę!
lecz kroliczkui to przewidzialy
i tej chatki szybko zwialy
Lecz Lepper nie jest głupi
zrobił ziom zasadzkę
króliczki ukatrupił
wykorzystując na muchy packę
i wtedy przyszedł Terminator i powiedział
że on rymować nie umie
i ludzi tych nie rozumie
co rymować potrafią
a z niego jest patafian
i teraz historia nasza opowiadanaw tej erze
bedzie historia o Terminatorze Lepperze
(oda od rolników)...Lepperze, Lepperze,
biało - czerwony paserze...
tyś nam przywódcą tyś
Nike-mężczyzna
drapieżny jak ryś
mądry jak starszyzna
Lepperze Lepperze
tys jest jak zwierze
tyś jest jak błąd na impie,
ile cię trza słuchać ten się każdy dowie
kto straci przytomnosć umysłu
i sieczkę zrobi z mózgu
próbując zrozumieć intencję
wystarczy twe sentencje
słuchac, nie rozumieć
niewiasty cie miluja
a ich mezowie katuja
a zajączki z niebios,
ząbki na ciebie szykują
i kotki zmasakrowane
drwal, dzieci pozabijane
tylko ciebie ciebie ciebie!
chcą widzieć obok siebie
w piekle czy w niebie
Swego czasu droga...
podazal czarodziej
szukal drogi to Vackell
nasz dobrodziej
lecz co to?? z nieba spływa kaczor skrzydlaty,
gryzie leppera i łyka na raty...
Czarodziej drepcze, leci dalej,
nie zwraca uwagi na polityczny kocioł i...bajer
dociera do karczmy
gdzie ludzi tlum
Ach, to nie karczma, to przecież sejm!
A na szczycie Lepper siedzi
Przewodnicząc obradzie złej
krzyczy, klnie, drze się, bredzi.
a po sejmie na grube leci
i gdy go robota na grubie wkurzy
a sztajger łożarty otworzy swój pysk
Lepper jedzie na kole do celu podrozy
a wtasi klapsznita i tyj
wyskoczył z królikiem na gołe klaty
niedźwiadkowi wyznaczył trzy baty
wronę nożem pokiereszował
Oj, bardzo źle się zachował
i wtedy przylazla Jędza taka
co mu bździelila ze swego bata
Lecz Lepper nie złamał się
Oddał tej jędzy po trzykroć... oł je
Kobiete bic będzie ??
nie ...tak byc nie bedzie !
a jednak Lepper się nie zawahał
Wymierzając Jędzy kolejny
Bolesny cios z bata
Jedza się wsciekla strasznie
i Lepperowi dala powaznie....
do zrozumienia ze dla niej jest nikim
i do Amrama poszla robic triki
triki, fiki, miki, śmiki
wysysała ludzkie szpiki
Amram biedy
z jędza taką
klepać nie chce wcale
a więc jedzę tę czym prędzej
zadzgał w kapłanskim szale
Amram jest babskim boxerem
Aż tu nagle Amram ściąga maskę
I się okazuje, że to Lepper się podawał za niego;
Więc Amram podbił i mu naczaskał
I Lepper już nogdy nie uczynił nic złego
A Amram został bohaterem
zaś Lepper zwyklym zerem
From ziroł tu hiroł
Layla Amramka zobaczyla
i na szyje mu sie rzucila
Lecz Amram - Kapłan - celibatu przestrzegać musi
I na wszelki wypadek wstrzemięźliwie Leylę odrzucił
Layla sie wsciekla
poslac chciala Amrama do piekla
O Layla widzę, zes ty z piekła rodem, kapłana nawet nie oszczędzisz toć twa chuć o Pani jest jak bezmiar oceanu
Nesir patrząc na maga Amrama
poprosił o brofca karczmarza Ivana
A Xard pociągając z piersiówki łyka
spojrzał na wszystkich spod byka.
Layla coraz bardziej wsiceknieta
zrobila sie nieugięta
Nesir na Layle spojrzał i
piękną kobietę dojrzał
Dragoones wku..rzony,
zwołuje na pomoc Aramowi gawrony,
i niszczy Layli przeszkody, obrony
Layla dosiadła się do Corvina
i postawila mu flaszke wina
Corvin z flaszeczki pociągnął,
i jak długi się wyciągnął
kolejny pijak na ziemi lezy
Layla w to wsyzskto nie wierzy
kolejny chłop do Corvina dołącza,
gada nieskładnie język mu się plącza
A Nesir wprost przeciwnie
padł na ziemię przez stół dość dziwnie.
Z flaszki wyłało mu się piwo
jednak resztki wypił o dziwo
Layla sie na chlopakow znerwowała
i caly alkohol do zlewu wylala
Nesirowi żal alkoholu było
zabrał Layli trunki od których łatwo by się upiło
niestety butelki byly juz puste
jednak Nesir znał Bractwo cieni,
które puste butelki w pełne zamieni
layla butelki wiec wszystkie potlukla
a chlopcy do niej... "czys ty zgłupła ??!!"
Nesir alkoholik z krwi i kości
nawet w wielki piątek winem nie pościł
ostatnie butelki szybko trunkiem napełnił
i swą powinność tym czynem spełnił
a Finch tymaczesm parząc na to uśmiechnięty
popijał swego drinka z soczkiem i listkami mięty
bo Layla w swej bystrosci nie dojrzała mej butelki
zetkniętej i schowanej z pas, przy klamrze od szelki
a dobrze zes mi o tym Finch przypomnial
zaraz sie z ania wezme.... oj bedizesz sprzatal
lecz Finch spojrzał na Layle rozbawiony
co mam się bać Ciebie skoro nie boje sie zony! /a zony nie mam^^
I wybiegł z gospody uchachany cały
Wieczorem - znalezli go pod mostem
był pijany...
gdy na drugi dizen wrocil do gospody
zastal dam zamiast wodki pelno wody
woda czy wódka
to i to dobre
Wódka na doła
woda na zmore
Layla wten w jedze sie zamienila
i wszystkich w karczmie pobiła
Aż tu nagle Amram wstaje
i krzyczy: "Wy hultaje!
Jak możecie być tak wrodzy
wobec siebie moi drodzy?
Leylo, pchnąłem Cię, bo nie chciałem
by do czegoś doszło między twym a mym ciałem
a ty się wściekasz i niszczysz piwo
JEdyną pociechę, jedyne paliwo...
Nesir upity o piwo prosi
barman z skwaszony mu je przynosi
Layla pobila wiec tez barmana
a na dokladke zlala Amrama
I sama flaszkę wzięła i lyknęła
We flaszce trucizna
Layla już pojęła
Barmani to spuścizna
W ostatnich tchnieniach
Wypija jeszcze alkoholu
I nie trafiła do nieba
lecz do grzeszników pospołu
Nesir się cieszy, że go to nie spotkało
jednak krzyczy do Layly by wyszła cało
o Layla sie nie martw
martw sie o nich
Amram na zło nie może patrzeć
wybiega z karczmy by swe ślady tu zatrzeć...
ucieka tchórz jeden
lecz Layla go zlapie
i galy my z oczodolow wydrapie
JUz Amram oczek nie ma niestety
od tej chwili jest jak kret slepy
Tuła się po miejskich ulicach
A tu z boku zajączek kica
chwycił zająca za bary
By wymierzyć nim Leyli karę...
ale Layla wykorztstala przewage
i Amrama zaprosiła na kawe
Zgodził się pochopnie
Nie wiedząc, że to był spisek
Zaraz Leyla go kopnie
A sama se weźmie półmisek.
Layla niestety na diecie
wiec mowcie co chcecie
to dieta nieboszczyka
Layla juz pieklo wita
niestety w piekle sie mnie boja
nie chca mnie i piekla bramy dla mnie zamkniete stoja
ach jeżeliś straszna dla piekła otchłani
toś dobra! Wedle Boga rozkazu niech sie stanie
Któz dobrym był w ziemskiej tułaczce
ten w niebie ma miejsce, u Wszechswiata Władcy
W niebie niestety mnie tez nie chca wuidziec
dlatego na ziemie powrocili mnie
Do Amrama, by go nadal gnębić.
Mu przeszkadzać, nad nim zrzędzić
lw niebie uznali: zabawniej będzie
Layle utrzymać w błędzie
Niech mysli ze nie chca jej na niebiosach
Ma trzy dni zycia...potem przyjdzie kosa
lecz Layla imie na trygon zmienila...
Czyzby sie w faceta zamienila
dla niebios zmiana płci, imienia
w obliczu śmierci niewiele zmienia
własciwie nic, wiec smierc tuż tuż
czas z czarnych ubran otrzepac kurz
dla niebios zmiana płci, imienia
w obliczu śmierci niewiele zmienia
własciwie nic, wiec smierc tuż tuż
czas z czarnych ubran otrzepac kurz
Aż w końcu nadszedł smierci czas, lecz...
Leyla się cofnęła wstecz!
Nie umarła, ale niemowlem się stała
to dla niej kara, że znowu jest mała.
niemowlę spadło z skaly szczytu
taki koniec Layly bytu
Lecz przyszedł Amram I wskrzesił ją wnet
Lecz ona jak zwykła kopnęła go w łeb
Lecz Amran wkurzony,
podniósł głowę, a będąc lekko kopniakiem odurzony
postanowił ukarać Layle srodze za jej czyny
i Dziewczęcia z Minotaurem ogłosił zaręczyny
lecz Layla nie pozstala dluzna
swatala fincha z hydra a z Layli byla druzba
Hydra uciekła gdyż urok osobisty fincha był tak ogromny,
że zajmował całe mieszkanie. Potwór był bezdomny
A Amram zaśmiał się szyderczo
I ogłosił wielkim królem
Zasiadł na tronie z miną morderczą
Kto się sprzeciwi tego zdławi bólem
i nagle jak pojawił się Corvin jak z pod ziemi
i rzekł: "Nie będziesz królem, jak twój nick się nie zmieni !"
Co masz do mojego nicka?
Wskaż jeden choćby błąd.
I lepiej nie fikaj
I uciekaj stąd!
Jam jest pan wszechwładny
Ender mym jest sługą
Z Ciebie władca żadny
Więc uciekaj w ulicę długą.
Layla wyjscia nie miala
władcy Amramowi sie poddala
i od tej pory splaca swoj dlug
sluzac Amramowi u jego stop
Lecz tajemniczy informatyk Enderem nazwany,
podszedł do Amrama, i rzekł: nie kozacz bo zostaniesz zbanowany
Lecz Amram Endera ustawił do pionu
i ten zaplakany polecial do domu
a Amram swe rzady zacząl wprowadzac
i wszyscy musieli sie z nim zgadzac
Amram u boku piękną kobietę miał,
królową Kazią lud ją zwał
Kazia ulubienicą Enderai była,
zawsze jak umiała, to mu dogodziła
Gdzy się o tym Amram dowiedział
wywłaszczył Kazię i do Krzyża Południa poleciał
by radę w tej sprawie otrzymać
i więcej się takich żon nie imać
A Krzyż mu powiedział:
Amramie, żem się dowiedział,
że innych kobiet u nas nie uświadczysz
Mówią bowiem, że jesteś zbyt władczy
I do innego kraju lgną setkami
Gdzie wielki mój brat miłościwie rządzi nad babami.
jest to rodziny zakała
i nie dla niego cześc i chwała
{cos mi się wydaje, że nasza epopeja trochę przymiera... Gdzie wasza witalność, wasz wigor ?! Tchnijcie w nią trochę życia !}
//////////////////
Ostatni komentarz zamieściłem, bo to jest koniec pierwszej Sesji w 3 słowa. Co prawda, z trzema słowami nie zawsze miało to coś wspólnego, szczególnie że chwilami były posty po 8 linijek. xd

Druga Edycja:

Dawno dawno temu w odleglej galaktyce żył sobie twór Towarzysz Nikita Chruszczow był jego ojcem wielki kamienny golem twór nazywał się Alojzy i mieszkał w mrocznym królestwie samego mrocznego saurona do którego nikt nie mógł wejść bez odpowiedniego listu poleconego z pieczęcią od samego naczelnego ciasteczka które jak zwykle będące przepustką dla prześlicznej wiolączelistki imieniem Anisa, bedącej wybranką własciciela fabryki majonezu oraz sieci biedroMka która w weekendy drastycznie winduje ceny na 7 pietro bloku mieszkalnego gdzie nielegalnie tworzy super biomaskotki i itympodobnymi skomplikowane twory będące główną atrakcją Białowieskiego Parku Narodowego gdzie żubr powstaje z jęczmienia gotowanego na parze papużek nierozłączek koloru niebieskiego jak sejmowy ekran rzutnikowy. Lecz to nieważne bo nasz bohater o imieniu Tykżyg zjadł dziwne produkty czekoladowopodobne o kształcie sw.Mikołaja przez co przeistoczył się w trojnożną istotę niehumanoidalną O imieniu Brzęszczyszczykiewicz wyglądającą jak rodem z piekielnej cukierniczki babci Krysi, lubiącej lukrecję i pieczone jelita chomików w sosie szalejowym. Babcia i wnuczek bardzo niewzruszeni przystąpili do rytualnego tańca brzucha na wyschniętym jeziorze, które wyglądało jak wielka pocieszna plama, która wyraźnie zdawała się przybierać w damskie ciuszki - różowy top, obcisłe spodnie i fikuśne, kurtuazyjne pomarańczowo-zielone fartuszki w których to trzymała wielkie, glutowate kluski lane, wytworzone z gigantycznych, pluszowych smarków zielono zółtych zrobionych przez babcię w dniu dwudziestej rocznicy swego pierwszego owłosienia które pojawiło się pod pachą co było wynikiem wypicia niezbyt świeżej wody ktora mozna kupic w Zbrojowni Kuna za wysoką opłatą, wynoszącą 700 małych owieczek co stanowiło jedynie jedną mała częsc skarbca Zbrojowni Kuna który, zdziwił się, że chomiki siedzą w barze i piją wódkę zagryzając marchewką. Nie było to o tyle dziwne co fakt, iż nie mają one pęcherzy. Cóż, kelner na bierząco sprzątał kałużę, jednocześnie modląc się w duchu, aby delikwenci jak najszybciej opuścili bar. Jednak nic nie było tak denerwujące jak fakt, że zaraz do baru wszedł koń o czterech głowach i Jednym kopycie, ale tak wielkim że musiało zostać na zewnątrz. Wszyscy zgromadzeni w karczmie pili Whisky i zostawiali po swojej ostatniej wizycie ślad-stłuczone szyby i pobitego barmana który strzelił sobie herbatę w żyłę i tak się upił jak koń który sobie kupił nowy zegarek za pieniądze skradzione od misia PUSH-UPka który nieświadomy niczego pił browar bezalkoholowy, a potem siegnął po bron grożąc szczerzącemu sie koniowi, że mu zrobi krzywdę czyli da swojego browara koń bardzo chętnie zgodzil sie na tą niemoralną propozycje którą była obniżka jakości usług świadczonych przez królika który przyszedł wraz swym przyjacielem Bulwą do tajemniczego miejsca zwącego się dziwnie Bór Struchlałych Pyr W którym to straszyły chłopki wieśniaczki ubrane w przedziwne stroje czyli podarte spodnie odziane spleśniałe pyrki skakały wzywż oraz kopały w ziemi by dokopać się do do skarbu nalezącego do pana Zgniłej Bulwy ktory lezal zagrzebany w... (pan bulwa lezal) wielkim stosie pączków gnijących pod wpływem deszczu kwasy dezoksyrorybonukleinowego wyprodukowanego przez pana bulwe w jego tajnym laboratorium w mieście Bulwozgniłki Nieopodal miasta Zkiśniałybudyń w którym to niejaka Pastereczka pasła owieczki bulwiaczki należące do straszliwego bulwiszona który
zbulwił bulwy na polu pana banana? bedącego zboczonym kartoflem hodowanym przez pana Kiśla w któego to zamku znaleziono sad zatrutych warzywek które nocą ożywają aby toczyć wojnę ze Zgniłymi Bulwami Których najpotężniejszą bronią sa Był smiertelny jad bulwowo pomaranczowo limonkowy będący postrachem wszystkich kartofli żyjących w Bulwowie na dziwnym miejscu w kartoflanym rynku zwanym bulwiarnią grał i tańczył zespół Ich Troje, którzy lubią jeść na obiad smaczne gotowane ziemniaczki polane pysznym zgniłym zakwaszonym sosem ziemniaczki sie zbuntowały i zaczęły uciekac przed wygłodniałymi członkami zespołu ICH TROJE którzy gonili je By zjeść swoją ulubioną potrawe wtem na ratunek Przybył super wybawca pan Wyrwiburak z armią rozwcieczonych buraków które zaatakowały ICH TROJE i ze zburaczałą odwagą buraki rzuciły się na zespół którego członkiem byli Lech K. Andrzej L. i Roman G. i jak wiadomo buraki im smakują więc powstał dekret o przywilejach konstytucyjnych buraków które od tego dnia maja prawo głosu i list Kaperski na zabijanie kartofli za co państwo wynagradza je za zabicie 50 kartofli jednym workiem nasionek buraczków których nasiona byly przechowywane w mrocznej jaskini, gdzie zyly Wielki Marchewy chodowane przez zkiszonego ogórasa pana Kiszorogona Kwaśniewskiego Który lubował sie w dziwnym gatunki smoków brokułowych na które to polowali sos ze zgniłych cebuli ktory byl bardzo smaczny z powodu jakiejs niesamowitej przyprawy pochodzącej z doliny do której podróżowały Gobliny lubiące kapustę Gobliny te były bardzo głodne więc jadły kapustę, którą ukradły królowi pietruszek panu Pietruchowi Gerwazemu pierwszemu zmutowanemu Pietruchowi po tej stronie Brukselkowej Doliny bedącej ogromną plantacją brukselek, która Probowała zastraszyc bezbronnych chorych na tyfus chłopów. Iście niecny plan jak na taka małą zwinną marcheweczkę która lubiła jeść ogromniaste, brzydkie, pomarszczone członki denatów, które znajdowała w jakże zaczarowanym Lesie Graundamotoroth znajdującym się Na lewo od pięknego mostu nad rzeką którego strażnikiem był ogromny Czarny smok który ział fałdami falbanki i jechało mu z paszczy smród był tak okrutny że nawet ludzi z kanałów odstraszał na duże odległośc więc rozpoczeto przygotowania do heroicznej wyprawy majacej za cel pochwycenie smoka i wydanie go królowi Król był wysokim Blondynem o ciemnych zmarszczkach i jasnej cerze nogawkach w spodniach i w czarnych gumowych kaloszach zakupionych w sklepie na bazarku międzynarodowym w Rosji a dokładniej we wsi Sarajewo gdzie to mieszkał brudny kapucynek będący kuzynem królowej. która lubiła ubierać się w kryształowe buty ale miala je troche za duże i buty spadajac jej po drodze powodowaly trzęsienia ziemi i wielkie wybuchy kraterów oraz ogromne fale tsunami, ktore powodujące ogromnne straty rozwalaly wszystko do Nowej Zelandii bo tam postawiono mur chiński Który powstrzymał tsunami ale szkody po nich były tak wielkie, ze nawet Rosja nie miała tyle Król się powiesił tak samo jak syn króla bo przerażony był ogromem strat Ale postanowił przekazać tron koledze który miał pomysł na nowy przecier pomidorowy czyli pare rozniecionych pomidorow Lecz pomysł spalił na patelni i zatruł kolege który zmarł na nagly atak chronicznego zatrucia przewległą flegmą pomidorową ktora od razu Zczerwieniala od krwi ale pozostala nadzieja ktora dawal ostatni as ukryty w rękawie a był nim dziadek mróz z Syberii. bo on był wielkim brodatym orgem jedzacym dziewice, ktory najpierw je karmił aby zrobily sie strasznie grube by potem je zjeść, dziewice ktore byly tak ślicznie ubrane jak piekne ksiezniczki z odległego miasta zwanego Misterium mrocznego swiatla polozonego nieopodal krainy zwanej Wielkim Zadupiem ponieważ.... nikt tam nie mieszkał. z powodu braku większego sensu istnienia człowieka w tym wielkim zadupiu, ktore regularnie nawiedzal Wielki niebieski Trol w obcisłych stringach oraz pejczem w ręce którym ubił bic małe niewinne stworzonka które piszczały przy tym z uciechy i były mu bardzo wdzięczne ponieważ były one bardzo ucieszone z prezentu jaki im sprawil ten wielki troll, prezntem byl czekoladowy baton Studencki który rozpuścił się w chwili gdy go tylko otworzyly trzy marnotrawne siostry- mandarynkowe spiewaczki o cudnym glosie Ktore mialy tak silny głos że rozwalały wszystko do okoła aż rozpadły się wszystkie możliwe rzeczy naokoło i wtedy nastąpił głośny huk, który spowodował że siostry straciły głos i wreszcie jedna z mandaryn przestala spiewac, co spowodowało głośny płacz wszystkich, którzy uwielbiali jej zalosny spiew mający dziwny wpływ na ich psychike, która wreszcie uslyszala dobra muzyke dobiegajaca z dzioba ptaka z grzywką jak punk, z radiem na ramieniu ktore gralo muzyke SOAD tak, że wszyscy powoli mieli jej już dość i blagali zeby zniszczył radio by uciszyć żałosny zespół niestety na próżno do czasu,gdy na miejsce przyjechała inna grupa muzyczna, która tak cudnie grala że wszyscy zgromadzeni zaczeli tanczyc bezstrosko az padli na twarz, po czym nastąpił głośny huk i usłyszeli jak z dzioba innego ptaka wyrywa sie piosenka Placebo tak poraziła ich uszy że oniemieli z zachwytu i już nigdy nie mieli wydobyć głosu ze swoich dużych było to o tyle złe co to ze nie mogły już nigdy zaśpiewać same swojej ulubionej piosenki pod tytułem here i go again tak je to zdenerwowało, że popelnily mord na muzykach z placebo a krew lała się strumieniami tak ze przyczepa kampingowa, w ktorej mord sie dokonal została obryzgana szkarłatem tak że zmieniła kolor i odtąd była miejscem schadzek grup satanistów, którzy próbowali z resztek stworzyć jednego człowieka, Franka bo Frank o nazwisku Stein byl im potrzebny by pomógł im rytuale przyzwania Buki, który obdarzy tych co go przyzwą wielką cysterną krwi która w wyniku jej wypicia spowoduje nagły przyrost pewnych częsci ciała,które mają im zapewnić pelna ochrone,ale mają jedną poważną wadę kurczą osobe do mikroskopijnych rozmiarów, co często powoduję zaniki pamięci i bóle brzucha mimo to szataniści byli zdeterminowani i postanowili zniszczyć Wielki Pałac Księcia więc wybrali się po niezwykły artefakt, który znajdował sie daleko od Nory paskudnej Buki, którą strzegły okropne gnomy będące potwornymi i wielkimi wilkami jedzacymi buce z reki byly tak straszne,ze TedEx się wystraszył i uciekl w krzaki lecz w krzakach lubowała sie w smażonych stopach polewanych buka ,ktora tez ma uczuciua mimo ze jest tym okropnym potworem z muminków ktore natomiast nie mają uczuć bo przesły przez gwiezdne wrota nicości stając się zarazem bez dusznymi i bezzębnymi tworami bytu ktore jak wiadomo miewają nieciekawe, aczkolwiek dośc interesujące poglady na politykę socjalną Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Jednakowoż nie tak ciekawe jak na poglądy pana Opalonej Twarzy ze az postanowiły założyć własną partię pod nazwa Samabrona i pokazać wszystkim jak powinna wyglądać Polska Prawa i Sprawiedliwa w której brak dobrego solarium dla uzależnionego od solaium rolnika, który był pracownikiem niedoszłego Laboratorium chemicznego w najodleglejszym, najokropniejszym miejscu tajemniczej dzungli leżącej obok Wilekiego Zadupia, w której to żył ogromny, pedalski i straszliwy Buka który nosił na sobie ubranie made by Buka strój ten składał się z czaszek wynaturzonych dewotów i byl z kolekcji "Giertych" składającej się z czarnych koronkowych stringów oraz pomarańczowej sukienki z wyprzedaży która kosztowała jedyne 25 zł 30 gr i byla zrobiona z zimnych sopli lodu (strasznie to niewygodne) z powodów wyżej wymienionych oraz tego, że szybko się topiły lody na Antarktydzie zaczęto sensownie pisać. wiadomości do prezydenta dotarły na Antarktydę, do braci pingwinów i sióstr pingwinek zebranych aby je złożyć w ofierze krwawemu bogowi Therionowi i jego bogini mających w posiadaniu kilka małych włochatych Finchów ktore byly nadzwyczaj wlochate i niemile w szczególności dla małych krasnoludków z Galdirowa - wyjątkowo ponurej Finchowej dziury mającej dwóch lokatorów nieznosnego Kwasinosa oraz małego, milutkiego Finch'yka, który byl maly i miły i można było często robić mu głupie dowcipy, które byly specjanoscia głupiego Galdira byly one tak zalosne, ze FinCZ myśli nad wstąpieniem do FE. ale jednak sie rozmyslil Bo Galdir sie zamknął poszedł spać. lecz napadli go wściekłe Therioniki, które mieszkały obok nich i piły piwo pod monopolowym i zawsze atakowały butelkami przechodniów za co dostawały mandaty, które były najczęsciej wysokości słupa wysokiego napięcia. którym niekoniecznie płynie prąd ale czasami jak Rosja zakręci kurek gazowy to się Kononowicz pozbędzie kurków więc będzie mógł wreszcie wypróbować się jako prezydent miasta w którym niczego nie będzie póżniej państwa, w którym też niczego niebędzie Jednak narodzi się pewnego pięknego dnia ono potężnee i zrobi coś żeby co ożywi i tak nic nie będzie ale później może pojawi się ktoś kto może jednak odnowi upiększajac to co dawno temu powstalo z niczego i będzie piękniejsze niż wszytsko to co kiedyś było piękne, ale niczego nie było piękniejszego niż to czego nie było a może było ale jednak nie było było bo ktoś w końcu zakończył to idiotyczne nabijanie postów kończąc sesje z 33 stronami tekstu może lepiej żeby dalej to trwało? ależ po co trwało 34 strony wiem, ale można by drugie tyle dpisać ponieważ ta gra ma dusze i trzeba ją kontynuować ... przez kolejne 34 strony... az do momentu kiedy nam się to poprostu znudzi i bedzie trzeba założyć następną edycję która będzie trawała która będzie trawała dwa razy dłużej niż ta ktora prowadzimy i będzie ona jeszcze dłuższa lecz nie będzie taka sama bo bardziej wciągająca i ciekawa i będziemy mogli pisać więcej rzeczy i bardziej ciekawszych niż te które do tej pory zapisywalismy na tej i poprzednich stronach i może nastepnych które będą dużo lepsze niż obecne a za parę stron może powinniśmy wrócić do dawnych czasów i kontynuować historię tej sesji w czasie teraźniejszym oraz przeszłym i przyszłym więc weźmy się do roboty bo jak nie weźmiemy się teraz za siebie to cała praca przepadnie i będziemy bardzo smutni bo to nie będziemy mogli się pozbierać po tak wielkiej walce w sesji 3 słowa ale co tam nic sie nie stanie bo jesteśmy ludźmi inteligentnymi i bardzo wręcz wytrwałymi więc będziemy dalej dążyć do celu który stawia nam ten oto pan który jest ubrany na czarno i nazywa się i nazywa się wsiada do malucha i jedzie szybciej niż lata odrzutowiec zna dużo wykopów i lubi robić dania z psa które je podczas walki w błocie które są bardzo brutalne i pełne błota ale także krwii oraz innych płynów ustrojowych które mają zapach błota, krwi i płynów ustrojowych lubi on także spędzać czas na Rowerze 5 kołowym który tak naprawdę juz nie produkują ale mimo to na nim jezdzi posiada także dużą baryłę jakubowego samogonu czym kolwiek to jest jest to interesujące i powoduje różne choroby układu pokarmowego które przeważnie cieszą jego a także innych niezbyt normalnych koneserów Jakubowego Samogonu ....którzy sprzedają go nielegalnie Misiom polarnym na wyspie Zagubionych która była opanowana przez tajemniczych The Others. porywających Lost'ów do klatek które były zrobione po to by trzymać w nich pluszowe misie koala zjadające tabletki eukaliptusowe bo nie mają kasy na naturalne tego typu rzeczy, które czyściłyby zęby jak wykwalifikowany dentysta co dopiero skończył studia otwarł swój sadystyczny gabinet dentystyczny i gra w ping-ponga. zamiast czyścić zęby nosi damskie łaszki i skórzane buty które śmierdzą kotem chociaż ma psa i inne zwierzętaktóre go biją za to, że jest taki słaby jest taki słaby oraz że umie bez użycia rąk spowodować wzrost akcyzy oraz wzrost akcji Spidermana w plenerze w czasie gradobicia. Ale nasz bohater bardzo nie lubi jajek na twardo. szczególnie z dodatkiem soli wydobywanej w zagłębiu po to aby uciec jak najszybciej przed dwunogą ośmiornicą która już w dzieciństwie miała 7 nóg, umiała nastawić zegarek tak by grał melodyjkę z bonanzy ale nie wychodziło tylko muzyka wręcz płynęła z czasomierza który znajdował się w bajce rodem z horroru straszniejszego nawet niż twarz niejednego polityka Wróćmy jednak do naszej dwunogiej ośmiornicy która strasznie zezując nie potrafiła zabić ćwieka będącego zarówno tropiącym, jak i tropionym. Rozpoczął się więc nowy, niepowtarzalny trend. Trend miał schizofrenię, bo najadł się soku wiśniowego, który tak sfermentował, że wygenerował 40-procentowy alkohol! Trend dostał kaca. Stał się więc ostatnim bohaterem tej bezsensownej sesji, która właśnie dobiegła końca.

No i koniec drugiej.


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez AVquiraniel Vareneil dnia Pią 2:45, 25 Lip 2008, w całości zmieniany 4 razy
Zobacz profil autora
1therion
Administrator
Administrator



Dołączył: 17 Cze 2005
Posty: 1862
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gród nad Pisią

PostWysłany: Sob 0:14, 02 Lut 2008 Powrót do góry

// Powyższego posta ciąg dalszy. xD

Third Edition:


Dawno, dawno wczoraj szedł sobie urwiskiem całkiem nadzwyczajny Chomik. Ludzkości znany był ze swej chomikowatości, której nie powstydziłby się nawet największy spamer, oprócz mnie, oczywiście wielkiego chomika Belzebuba, potomka straszliwej Buki. Chomik ów zwykł uciekać się do nieczystych zagrywek. Polegały na odwiecznie zUej mumifikacji kabli Tepsy. Niestety, potwór ów zjadł był królewnę ale była gorzka. Zgorzkniała królewna jednak najadła się cukru pudru i szminki, co wywołało epidemię dżumy w Camis i falę zbrodni w tvn. TVP się oburzyło na tą wspaniałą epidemie ptasiej grypy, która opanowała Rosję. Nikt w końcu nie rozbił banku.
- Ban, ku... rczę - powiedział Ban Ki Moon, przewodniczący Podmiejskiej Kompanii Piwowarskiej piorącej brudne złoto pochodzące z planety X, na której żyły fajne potwory którym zdarzało się całkiem nieźle podjeść. Planeta X oprócz tego dość dobrze znosiła tuńczyka w sosie pomidorowym. Nie cierpiała jednak ohydnej, straszliwej Buki! Zawsze gdy Buka chodziła spać późno, dzieliła przez zero. Zawsze jest pora na pora – rzekła niska dziewczynka o imieniu Buka, siedząca no stolcu zdobionym. na uschłym konarze w ciemnym lesie, na skraju Królestwa zielona krowa w kropki żuła jakiś elastomer. Krowa owa chorowała na chorobę szalonych maniaków gier fabularnych. Co roku odbywał się wątpliwie ciekawy Konkurs Piosenki Chińskiej w którym brała udział rzeczona krowa oraz cały Komitet Wyborczy Krasnoludków i Gamoni zagłosował na siebie i przegrał wybory ze Spleśniałymi Burakami z brudnej stolicy czyśtusieńkiego i wspaniałego miasta niemałego - Warszawy. A w Warszawie puszczał pawie na trawie mało znany & lubiany Janek. No cóż, był wielkim egoistą i niestety któregoś kartofla pochłonął w całości. Nie pytając go nawet o zdanie! Ale okrutny ziemniak śmierdząc niczym ser odstraszał swoim zapachem nawet Janka, dotąd nigdy nieposiadającego węchu. Właśnie dlatego nie czuł zbytniego pociągu do Boga, Honoru i Ojczyzny. Ostatecznie nie potrafił więc zjeść Ziemniaka pieczonego w mundurku zaiste niewygodnym - giertychowskim. Zaprawdę, straszny to obowiązek, aby znów mieszać kisiel w lewo. Taki obowiązek, to Janek zlekceważył, skacząc do wanny na główkę zapałki, właśnie dopalającą ostatniego papierosa z paczki. Wyrzuciła peta akurat, gdy zaczęły padać na kolana kolejne kafle podłogowe (ogrzewane!). Niestety, ich stawy były bogate w karpie, niestety tylko w galarecie. Galareta była z Biedronki siedmiokropki, która żelatyny nadmiar przechowywała w solniczce. Niestety, połączenie tych materiałów nie wróżyło sukcesu w branży hutniczo - metalurgicznej, bo Smerfy stronią od Gargamela i Klakiera. Lubią jednak niebieskie czapki z daszkiem, które świetnie nadają się do prania, ale bez płukania! Bez pukania wszedł na suszarkę, aby zerwać kilka ogórków z baterii alkaicznej posiadającej ambicje, by zostać sławną aktorką. Było to niemożliwe, gdyż wyczerpała zasoby wody w oceanie. Był on wanną, właściwie bez dna. Dno bowiem byłoby jedynie imaginacją chorych umysłów członków Klanu. Nie ulega wątpliwości, że umysły klanowiczów są ostatnimi czasy bardzo dziwnie nastawione. Np. na 103. 8FM ponieważ padł serwer Impa, dość dawno i wszyscy zapomnieli o forum (oprócz Gothara i AVq'a, którzy zawzięcie tam pisali spamerskie posty ). Stało się więc bardzo dobrze, ponieważ wreszcie, po wielu problemach natury egzystencjalnej forum się ożywiło. Niestety, aktywność ta przejawiła się wielką kupą wspomnianego (już) spamu. Jakość tego spamu była bardzo wysoka, jednak nic nie mogło rozwiązać problemu głodu na świecie. Oczywiście z wyjątkiem planów reform Busha i zmutowanych super kaktusów, czyli planu premiera Tuska, który marzy żeby było miło. Zajmuje się tylko tym - rozmarzaniem się. A AVq też się chyba rozmarzył, bo - samemu mi to kilka stron temu wypominając - nie napisał trzech słów, tylko... dużo! Wracając do tematu - Tusk - niedobry premier sprzymierzył się z Buką. która siedziała właśnie u cioci na imieninach. Był tam także Dża, który jest lub też nie, zależy od puktu, w którym usiadł. Niestety było tam twardo i zimno, bo ogrzewanie wyłączyli. I tyłek mu przemarzł na wylot. Niechybnie przypłaciłby to swym pośladkiem, który stałby się mniej lub bardziej niekształtny. Jednak nie zapomniał iść do kościoła, ponieważ chciał się pomodlić właśnie o jędrnośc pośladków. Idąc po śladach wielkiego potwora pochodzącego z Pcimia, znalazł dwa grosze, ukryte na dnie pobliskiego jeziora. Niestety, powietrza zabrakło na dnie pobliskiego jeziora. Trzeba więc było nieźle się namęczyć, żeby wypompować wodę do przybyłego szambowozu. na dnie pobliskiego jeziora. Osiągnął prawdziwe dno pobliskiej rzeki, która była sucha jak coś przeraźliwie suchego. Wysuszyło ją to, że była spleśniała jak ser pleśniowy, z którego nie zostało ani kawałeczka. Zmartwił się Krzyż, bo lubi. A potem poszedł do nie, nie poszedł! Wrzucił bieg wsteczny "R" - jak rakieta albo jak 'Roman' na szczęście nie Giertych który Panią Palikotową straszył niebywale wielkim mundurkiem szkolnym. Jednak ta mu pogroziła swoim mężem, który miał wielkie muskuły. Niestety te muskuły były tak wielkie, iż nie zmieściły się w koszulce. Koszulka rozdarła się, ukazując całą orkiestrę dętą i nadętą także orkiestrę perkusyjną, która emancypowała wszystkich umysłowo i była niewyrafinowana. "Bywa i tak" - powiedziałby uczony alpinista, pochodzący z ośnieżonej Sahary podszczypujący sezamki i hostessy latające linami Lot. Na początku było słowo "gdzie ja jestem?" to już trzy słowa, ale policzone jako jedno. Tymczasem pewien chemik założył konto na [link widoczny dla zalogowanych] ikariam. pl, pijąc jednocześnie Sprite'a i pokonując pragnienie. Z okazji Dnia Kobiet kabel poszedł się powiesić na wtyczce do kontaktu, w którym utkwiła Genowefa Krytyka, znana ze swojej urody i męża Andiego Warchoła. Andrew jednak dobry warchoł zjadł syna swego jedynego, zrodzonego z kupki siana, zrobionej z wytartych skórek od bananów & pomarańczy co ważne, zgniłych 176 lat temu, jak wykazały ingerencje molekuralne. Einstein myślał, myślał, nie wymyślił, czemu akurat to, że głupota istnieje, powoduje opady deszczu w Świnicach Małych, wsi (?) pomiędzy Los Angeles. No właśnie. Pomiędzy. Stanowiło to problem niezwykle trudny do rozwiązania, jak Sznurówka Gordyjska pochodząca z XI wieku Marka z Ciemnogrodu Podleśnego mającego coś obleśnego na swym wykwintnym kapeluszu ze spleśniałej skóry królika. Czymś obleśnym był głośnik, który długo stał na jednej nodze na rękach, gwiżdżąc Hymn Starych Dziadów Tymczasem tuż obok siedziała sobie Buka nucąc smutną melodię od której zaczęła płakać Okazało się więc, że to nie Buka, a EMO!!! Rozpoznawszy EMO, zebrani podcięli sobie paznokcie łyżką. Razem zorganizowali huczne przyjęcie na cześć i do widzenia rzeczy częściowo niewidzialnych Pojawił sie na nim tokio hotel na razie jednak nie śpiewał za to zaczął wymiotować na policjantów siedzących sobie w rynnie jak zwykle podczas patrolu. Sierżant Tiktak także w rynsztoku popijał tanie wino z Biedronki W tym czasie EMO płakało nad rozlanym kawiorem, tnąc jednocześnie stare listy tępymi nożyczkami. pojawił się duch EMO, dźwigając wannę pełną gorących sopli skaczących wokoło rozbitej szklanki po herbacie z haszem i wielkim hukiem rozchodzącym się po kościach i łamiącym je wzdłuż niczym siekiera wisząca w powietrzu z powodu suszy w Afryce. Ta tak bardzo pochłonęła emigracja uciskanych Timorczyków Wschodnich i ich pobratymców, iż nie zauważyli sęsu wijacego się nad talerzem pomidorowej z grzybkami halucynkami oraz różowym swetrem Mariusza spod sklepu monopolowego. Wszyscy lubili grać w Monopol lecz nie mieli dość odwagi, by wyzwać monopolowego mistrza Wieśka "Szczoteczkę do zębów" Mańkowskiego który bez dopingu potrafił zgnieść każdego plastikowego pionka, wraz ze swoim przyjacielem, Wackiem i dwoma widelcami wykonanymi z uranu które przy podgrzaniu wyginały się jak łyżka bez połowy raczki. Niespodziewanie rozległ się trzask w okolicy stołu, na którym leżała plansza. Wszyscy odwrócili się i zobaczyli Wieśka, trzymającego coś duzego, świecacego na niebiesko w odcieniu różu, różu pluszowego niczym prawdziwy, mhroczny, Rhóż! Tymczasem, na skraju polany, wylądowało UFO, robiąc wokoło wielkie disco-bandżo, w którym ufoludki zapodawały niezłe kawałki tortu czekoladowego z małą dozą spleśniałej cytrynki i powstał stuprocentowy kwas, konkretnie hydroksyaminokwas, zawierający czekoladę z dużą ilością czekolady, a także czekolady o smaku niebieskim z dużą ilością teobrominy oraz cukru i odrobiną szminki do ust, co stanowiło mieszankę prawie-Krakowską, jednak nie tak wybuchową, bo bez petard i sztucznych uśmieszków, które zwykle i niezwykle fosforyzują, a także fluoryzują. Tymczasem za siedmioma górami, Zasiedmiogórogrodem, a nawet dalej ktoś ładował podwójnie, ale nie wiadomo co. Jednak szpieg się dowiedział, że zupa była za słona, spróbował ją, zwymiotował, zdał raport, zanotował Balcerowicz musi odejść! I odszedł, jednak zupę ogórkową zostawił w stanie gazowym, dryfującą nad morzami i oceanami, które były mokre. Mokre, lecz wyschły pod wpływem stolarza, który był niezłym krejzolem, mieszał zieleń z czerwienią! Krzyczał też coś o wolności żółwi z bardzo małymi nóżkami i nożami, stępionymi - tak jak łyżki, których nie ma bo były żółwiami. (lub nikt ich nie widzi) (bo są żółwikami) (mającymi skorupki niewidki) Do trzech nawiasów sztuka, mimowolnie każdy to wystuka, nawet Kazimiera Szczuka która nie wie czego szuka, bo niby coś w głowie puka, a była to z Muminków Buka. Mała Mi już ją goni nie czując zimna woni, nurkując w głębokiej toni skarpetek, bo oni na wyciągnięcie dłoni mają stada koni z wyciętymi głowami, a także nerkami i żeberkami. Tymczasem stał sobie pod lasem ciągle igrając z czasem. Nie wiedział, gdzie jego ręka się gnie, ale to nie jego wina. Lecz nietęga jego mina, bo to, w co wdepnął, to mina tygrysa Leoparda Polikota, któremu przyszła ochota, a że była tam grota pełna odchodów kota, jeża, rosomaka i kojota, to się kurcze załatwił, bo już myślał, że się zaraz zes... ztywnieje cały podczas czekania, aż skończymy opisy. Ale rymy były fajne i wszystkim się podobały. Przyszedł Sieklik i nie umiał zarymowac do "i", a szkoda mu tygrysa było, bo miał chłopak potrzebę. 3 słowa się poszły... naradzać narada trwała długo, ale wreszcie przyszedł Hugo który lubi długo. Krótko też, no ale nie w tym rzecz. Zjadła mysz raz mlecz z krowim mlekiem. Starszy wiekiem pan poszedł właśnie do toalety damskiej, bo pomylił chyba drzwi i tam spotkał kota Behemota, czytającego właśnie czasopisma dla mężczyzn i starym człowiekiem. Chciał szpanować wiekiem. Wiek był jabłkowy Udzerzył do głowy swym stalowym wiekiem. Zajrzał tam Novy wraz z na głowę lekiem. Patrz, wącha, wzdycha, że nie ma Giertycha, lecz tak naprawdę to nie płacze, tylko sobie gdacze. Kwa, kwa, kwa kończymy tą żenadę! Ma to jedną wadę no bo kto da radę zbudowac nową fasadę, i na niej wschodni wietrze, wiej! że hej, bo najlepszy olej lub najgorszy klej jest lepszy od linii lotniczych LOT i znów wraca kot. Kota zjadł szprot, mlaskając strasznie przy tym - szprot niechybnie przytył. Gdyby jeszcze żył to do mojego tematu o fenomenie fantasy, do którego serdecznie zapraszam, wpisałby się był. Jutro coś napiszę, kiedy trafię w niszę albo się uciszę. Gdy makaron stygnie to zjada Potterowskie insygnie i pewnie kozła fiknie. No i syćko piknie Gothar nam przywyknie, lecz wtedy inaczej będzie tutaj raczej. Kto o to pytał? Nieważne. Cisza odpowiedziała. Huk jak z armaty! Eksplozja bezdźwięczności zaiste O Boże i Chryste! to wielki roboklop!! Makaron już stygnie aż tu nagle wskoczył tam Kolcz... ale jak to? Ktoś zostawił otwarte drzwi! Tylko nie wrzątkiem! prowadzily one do kompletnego nie-wrzątku! Nagle nie-wrzątek wyparował i spadł śnieg i przyszła mgła i potem odeszła na pięć minut. Wróciła wraz z burzą i kartoflami pyrowatymi, coś jak krzak było gdzies daleko, a jednak blisko nas czujemy ją głęboko w jeziorze, na samym dnie. dziś z rana wyglądałem jak śmietana. Mój kot mruczy coś o równouprawnieniu dla homo-niewiadomo o co właściwie chodzi; o ten kwiatek, co samotnie rozmyśla, nie, nie ten! Właśnie że ten! Wcale że tak! A może jednak tamten u góry? Nie znacie się. Po kilku godzinach też się nikt nie znał na kwiatku, który wcina ogóry. Kiszone był tak naprawdę darmozjadem który bardzo lubil chodzić na demonstracje złych, agresywnych feministek buntujących się przeciwko agresywności i feminizmowi. Biją się z antyfeministami i homofobami ci, którzy nie tak. Jak nie tak szło w nietak. Robicie nie tak, jak trzeba! Trzeba robi inaczej, tak jak robi Prezydent Nairobi. Ale się narobi mówiąc szybko premierowi, że są tu nowi moja babcia pierogi. Mielę Twoje rogi. 'To być nasze wrogi'! zadają sobie tyle trwogi, bo te rymy są kiepskie. Hehehe, zaśmiał się nerwowo Tymczasem w lesie przy świetle latarki siedziały sobie dwa nocne koty. Były to złe, demoniczne istoty, robiące se z wszystkich psoty. jak to koty i robiły głupoty o bardzo kosmicznym charakterze. Mianowicie: Grały na komputerze w kultowego Mario i Luigiego, którzy walcząc bardzo dzielnie, stawiali opór Marianowi, który wrzeszcząc wściekle grał w Tibię expiąc na Redoranie, a także kampił w szachy, również w Tibii. bo tam podobno można grać na trąbce! a jego stara gitara leży w kącie oblana gęstym tłuszczem a co! z chmur zleciał samochód marki Wrrrrr ocławskiej chyba jakiejś, choć to mógł być Antoni van Tyć! Pochodził z bogatej chłopskiej rodziny, mającej pod dostatkiem. Coś się dzieje, nie, zdaje się to tylko Freyuoighantaranokilonowi... kto, przepraszam? Taki jeden, któremu nick wymyślił A'Vq. Wymyślna to ksywka, ale nic nadzwyczajnego a nawet coś zwyczajnego. To nie do końca tak jak szczeknął kot, gdakając po cichutku to, co zamiauczał pies Burek spod górki. Górki Szczęśliwickiej, oczywiście wysokiej jak Mount Everest, będącej pod Dołkiem niskim niczym coś, co jest na Górce - domu rekolekcyjnym w Zakopanem. Tam też i ówdzie... hola! Zbliżamy się do 42. strony, czyli Sesja toczy się dalej! Dokładnie tak. Kontynuując, idąc po wodzie, robiąc powodzie z ropy naftowej na mokrej pustyni, zwanej Bałtykiem różowego Novego roweru, przewracającego się na Górce HrÓżoWa L4mk4!!!11
- Hmm, ciekawe – powiedział właśnie ten, który siedział pod Dołkiem na starym kasztanowcu, rosnącym daleko od miejsca spoczynku pewnego nieboszczyka, mówiąc delikatnie jak stuletni jedwab wytworzony z węgla drzewnego o smaku śliwkowym, z lekką domieszką cynamonu wyciągniętego z głębi kopalni Bełchatowskiej znajdującej się nieopodal Wielkiego Miasta Łodzi podwodnej z wiosłami.
- Zaiste, ciekawe – pomyślał Ruttoynieloetrimuyl, kolejny wymysł A`Vq’a utopił się w herbacie o smaku kasztana z kasztanowca spod Górki położonej w depresji maniakalnej, spowodowanej zbyt dużą ilością smakowych kluseczek i poszedł spać do swego szałasu w dolinie. Stał on co prawda na Górce, której nie było w Dołku, takim jednym spamerskim temacie, który ma już 43 strony, a powinien zakończyć się na 42., o. Nie powinien, bo powinien na 84, o! A kto to ustala? Taki jeden na górze który wie. Po prostu wie. Lecz nie wie wszystkiego, co mógłby wiedzieć Goth, bo-poprzednie-2-edycje-zakończyły-się-na-42-stronie. Myślinki-aprawiają-że-to-jedno-słowo-i-tym-sposobem-napisałem-3. To już 44. strona
- Katastrofa! - pomyślała pewna ośmiornica, strojąc się w atłasową suknię koloru zielonomorskiego, lecz macki utkwiły w słoiczku z miała zwinięte. Tak grzybami peklowanymi, czy coś w tym zielonomorskim. Obok w słoiczku typie pełzło powoli małe coś z różkami na glinianych nóżkach dygocząc z zimna i niedożywienia kolorze jej sukni. Tymczasem na Górce stał mały stał mały stolik z planszą do gry w szachy chińskie - Xiang Qi. pewnego wietrznego poranka Wszyscy je lubią, bo fajnie się gra w szachy rankiem. fajnie się w nie gra i Novy w nich nie kampi, bo w nie nie gra więc nie kampi. Ciekawa to gra aha aha mhm. Jak? Gdzie? Co? A tam siedzi gromada żółtych śledzi i ględzi o takim zielonym z makiem jabłku z robakiem - ślimaku drapieżnym, lecz ciut rozbieżnym. Wchodząc po stole, drżyj więc, rosole! Bo zrobimy pomidorową z rosołu i zjemy ją ze stołu. A ze stołu zostaną drzazgi, a z robaczków troszkę miazgi, a z miazgi nowa potrawa zwana kurczakiem w proszku lub też drewnem w płynie ewentualnie porcelaną w sprayu.
- Akurat! - powiedział(a) Osoba 95. Cierpiał(a) on(a) jednak na chroniczne zapalanie ognisk oraz butelek po wodzie mineralnej. ekhm... Wodzie ognistej? Albo, co gorsza, wodzie królewskiej albo tanim winie kupionym w Kostrzynie kopsnę w płuco i to rozkminię.
- A czy to się nie rozminie? - spytał saper, siedząc przy minie. Która podłożona w kinie była.
- Cóż tu robisz, Beduinie? Patrzę jak woda płynie topiąc smutki w dobrym winie. - Toż to nie woda, lecz wino! Toż to nie wino, lecz woda! Zakrzyknął wojewoda, schodząc po schodach. Wspiął się na belkę zawieszoną na dębie, rosnącym w środku budynku starego sklepu monopolowego, ale tak brzydkiego, bo zrobionego z orka jednookiego, na dodatek niezgrabnego z powodu kulawego Marcina, stajennego w małej wiosce z drewna całej zburzonej przed laty. Stały tam maty, tylko chleb był z mąki i drożdzy... i wody i robił dobre lody.
Tam antyki stały,
ramy zakurzone,
a z nich spoglądały,
twarze zadziwione. Lody truskawkowe, hmm... mniam... mniam... pyszne że aż strach! Niektórzy nie wiedzą, jak smakują lody truskawkowe Truskawkowe lody są niesmaczne! Lepsze są czekoladowe! Nie prawda to przecież, że nieprawda pisze się oddzielnie w każdym razie może być nie, prawda, a nie, bo nieprawda! Też prawda, bo tak już, to nie jeszcze. Zawył nagle kojot na pobliskiej Górce wysokiej jak w chmurce po czym odszedł w bok i lewo, bo za oknem wył alarm samochodowy, który się popsuł. Zszedł alarm samochodowy, który był naprawdę irytujący.
- Alarm Ci wyje - powiedziałem.
- To nie mi - odrzekłem.
-... to samochód - zażartował Sieklik. Przyjaciele uśmiali się i nalali sobie jeszcze po szklaneczce Coli. Hoop Coli. Gothar zawsze narzeka:
- Ta Cola nie smakuje tak samo jak prawdziwa Coca-Cola. Ale ją pije, chociaż smakuje jakby była trochę rozwodniona. Roześmiałem się pijąc ją i wylał ją na spodnie. Dlatego teraz siedzi w spodniach Sieklika, które są na niego za obszerne, bo Sieklik ma brzuch
-... ej, ja też mam! ma brzuch jak kobieta w ciąży. Spodnie Gothara położyliśmy na grzejniku, żeby troszkę przeschły; tymczasem Ej! To się zaczyna robić zbyt osobiste! A trzy słowa gdzie?! W du... żym miejscu.
- Chyba u Ciebie!
- Ha, ha, ha.
Przyjaciele uśmiali się. Wracając do spodni Gothara, były one
- Co ja mówiłem?! łot de?
- No dobra dobra
Głowimy się nad kolejnymi postami, bo chcemy ich napisać co najmniej 45, coby wyszły 3 strony. 45 post! Hurra! Chociaż Sieklik nabrał wątpliwości co do tego, czy nie trzeba by dodać do tych jeszcze dwa wcześniej napisane. Ale my tu gadu, gadu, a tymczasem mamy już 55 postów plus te 2, które były na początku, zanim zaczęliśmy je liczyć; fakt. Zaczęliśmy się zastanawiać, czy ktoś nam nie przerwie. A jeśli tak, to się chyba zdenerwujemy, bo to już 66. (szatan!) post! W razie czego:
- Wtrącenia innych usunę.
- A ja raczej
-... co Ty raczej?
- Ładnie poproszę o ich usunięcie. Nietoperz.
-... wymuszone te Twoje
- 3 słowa? Spadaj!
- Może już kończymy?
- Gothar podsunął propozycję.
A brzmiała ona: "Cześć, mała, chciałabyś się spocić we wstępie reklamowym?" Więc się zgodziłem. A ja loffffffciam Óródinka!! I ja:*** Jutro mój ślub z lofffffffcianym Óródinkiem w Amsterdamie, przyjdziecie?
- Oto jest pytanie - powiedział hrabia, który trzymał grabie, w stopach, bo ręce miał zajęte. Aczkolwiek albo w lesie wojewódzkim ten hrabia był. Krzesłem był, ot co. W dodatku spróchniałym i elektrycznym na dodatek – zegarkiem który chodził wstecz gdy nie chodził wspak albo do sklepu. Lecz życzenia weselne pobiegły do zakonu i tam zostały. Choć do Sieklik były. Do Sieklik..? czy Sieklika? Kto tam ich wie. rzekł zakapturzony AVq.
- Zaiste, rzekłem - dodał. i poczekał na trambambaj, bo tak. Dzień mijał deszczowo bo było słonecznie ale tylko na Alasce. W pozostałych regionach czekolady dreszcze rozchodziły się rozrzucając kakao wkoło i rozjeżdżały napotkane stonki pożerające łany czekolady. Mlecznej, a może kakaowej To zależy od czegokolwiek siedzącego w koncie (bankowym) oraz koncie w Impie, bo zawsze lepiej w ustach niż w dłoni.
- Uuk uuk. Iik! powiedział młody Avq. Ktoś poszedł gdzieś na dno morskie lub do Tesco "Dla Ciebie, dla rodziny!", powiedział mrówkojad, połykając całą rodzinę czerwonych mrówek. Gatunek czerwonych mrówek wyginął niczym kudłate mamuty z bezkresnych stepów lesistej Antarktydy Południowej i północnej i wschodniej i równikowej, które uwielbiały wręcz niż na odległość walkę. Bo czasy były niespokojne, nawet jak na wojnę. Mam brudny łokieć, ale czysty kciuk. Lecz brudny również paznokieć i dziób. Myśli brudne i tak paskudne paznokcie u nóg w dodatku nieobcięte włosy i za długi nos zupełnie niczym Pan Andrzej z Zagajnika obok środka okręgu w pustynnym lesie padał sobie deszcz. Był to deszcz bezosobowy bo nikogo nie było w domu, wszyscy poza deszczem byli kroplami, wielbiącymi rozmowy inteligenckie i dobre wino z Biedronki... nie z winogron? z winogron od Polikota... Palikota raczej. Natomiast wino z Palipsa smakowało im, bo zawierało śladowe ilości siarczanu wapnia. Tymczasem Kanapa usiadł na podłodze. Podłoga twarda jak gąbka grecka - Euspongia officinalis... tylko nie ona! ;o ;p ;q ;r ;s ;t E..., um..., y.... - zanucił tłusty anorektyk kiedy jeszcze był szczupły i chorował na bulimię. Na raka lwiej płetwy i zapalenie skrzeli nie chorował. Zachorował na przeziębienie włosów, którego ognisko znajdowało się w ognisku. Deszcz zgasił ognisko, Bonifacy zgasił żartem Zdzisława, a Napoleon Marysieńkę. Niespokojny Ocean Spokojny poszedł zalać robaka w pewnym górskim jeziorze. Zmarniał i zbladł bo było takie niedokończone zda..., czy może nie zda wał sobie sprawy z zagrożenia jakie czyhało tuż za mydelniczką. Poleciał w bok, tuż nad kotłem, w którym siedziało 12 małych murzynków... a nie dziesięciu? Zależy od regionu, jak to powiedział Artur Andrus. Aha, to wiele wyjaśnia. W rzeczy samej. Więc nie zaczyna się zdania od 'więc'. Więc idąc dalej, dojdziemy do Wąchocka. Jednak gdy ominiemy Włochy, to dostaniemy buta z wysokim obcasem. Obcasowy i obcesowy kalosz wyruszył w podróż do pewnej zatopionej kałuży, leżącej tuż pod Odkopanem. Było sobie krzesło z powyłamywanymi siedmioma nogami oraz dziewięcioma i ćwierć rękami. Ostało mu się 1 oko oraz dwa muski z łuski. Potem padł mu procesor z przegrzania. Sflaczała obudowa odpadła od sflaczałego zamku prosto na Marsa gdzie żył sobie Sflaczały król flaków w ogórkowej pomidorowej zupie.
- Hardkor! ;x - krzyknął pewien młodzian znad rzeki szerszej niż dłuższej. ale dłuższej niż szerszej - zależy od punktu widzenia. To samo z punktem siedzenia i z zależnością między poleganiem, a punktem leżenia. Znowu nie ma trzech słów i nie będzie. Właśnie, że będzie 'nie będzie niczego!' A może jednak niejedna krowa przyszła przez ucho igielne, a słoń nie! Bo słońce i słonice preferują biszkopty wysokokaloryczne a Goth chyba nie poszedł do szkoły, bo ma zepsute oko. porysowane widelcem bo nóż sie stępił, zaś łyżka nie istnieje w świecie widelca - okrutnym i złym świecie, który emancypuje zniewolone dwurękie (ale sześcionogie) ośmiornice w dodatku mające 3, (33) głowy. Jedna była więc tylko okresowo - od 8. 00 do 16. 00. lub 8am do 4 pm Czemu tak było? Ponieważ sierotka Marysia a aLa ma kota, a kot ma kota. Miau! Miau! Miau! Lecz nie ma już, niestety psa, ryby, papugi, żółwia, węża, tudzież jaszczurki. No i mamy, tfu, mieliśmy zwierzyniec. Ale hipopotamy zrobiły bardzo brzydką rzecz: Zieloną, z lekka brązową szafę z mnóstwem szufladek i drzwiczek. Waliło potem młotkiem o głowę, tworząc nową mowę młotków oraz gwoździ - najlepszych przyjaciół każdego szczytu, który zamiast podlewać kwiaty woli pracować na roli. Prawie jak każdy, bo nie każdy z każdych był każdym z niektórych którzy widzą sens w tym zdaniu, bo krzywo (A)paczą albo i płaczą. Płacząc, wylewają kilometry na godzinę siedzenia na elektrycznym krześle, pływającym po jeziorze pełnym rozwalonych rowerów. W tym oto świecie, śmieci(e) ktoś się odezwał by zamilknąć na wieki. powiedziały różowe czł0wieki, że koniec 3rd edition. We're the champions! Trzecią sesję sponosrowały literki: aąbcćdeęfghijklłmnńoóprsśtuwyzźż. Dziękujemy! Nie ma za co im dziękować. I tak robimy 4th edition? Nie, pospamujmy trochę jeszcze, bo 70 dopiero. Tymczasem 40 małych pszczółek mieszkało w domku na drzewie, a jedna była mizerna, zostało 39. 39 małych pszczółek 39 pszczółek zaprzyjaźniło się z łosiem, a jednej łosiem lubił zostało 38 38 pszczółek poszło na piwo. Jedna się utopiła, zostało 37. 38 pszczółek zimą klepało biedę i że tak zażartuję zostało 37. Przyszedł niedźwiadek, wyjadł miód pszczółek wtedy nie było już w bród, ale gdzie jest miód?! Nie ma pszczół - jego też, więc kończmy tę edycję! Tak, właśnie, kończymy! - Że jak? - nie dowierzał stary wyjadacz miodu z ula. Goth jest uprzedzony?
- Panie, nawet wyprzedzony! przez pszczoły, które zostały zjedzone przez misia Puchatka. Prosiaczek z Osiołkiem zakończyliby 3rd edition! Osiołek nieładnie brzmi w odniesieniu do Kłapouchego Przepraszam. Kłapouchy i Prosiaczek? To nie o nich chyba jest ta edycja. Za to dostali po czypiendziesiąt różowych okrągłych i puchatych Różowych Okrągłych Puchaczy które są różowe, okrągłe i wogule ich nie ma. Mimo to są puchate. Wogule nie są., ani nie były, ani nie będą! Przecinek po kropce? Tak jakoś wyszło, bo. Bo. I już. Tymczasem w mrocznej kniei w śnieżnej zawiei w układzie Kasjopei Gothar zepsuł rym. Mówiąc: "Hym, hym", psuje go dalej i się nie rymuje, lecz to niema znaczenia. Nie ma także. Także, że ma żółto-słodką fryzurę, lecz i jej niema. Ma za to zielone i ostre nogi po wbiciu butelki od szampana. Szampan uderza do głowy swym grzybokształtnym korkiem niczym klawiszowy drink z pomarańczy i powietrza. Drewniane auto z czołgu czołgało się wśród martwych klepsydr, leżących w żołądku szkieletu chorego na klepsomatotonię. czyli różniczkowy pierwiastek entej klepki. Oczywiście n równe jest –n a Ń równe (n^4-17xyz)^Ń. Kopsnijmy w płuco i to rozkmińmy! Dodajmy do tego kminku i rumianku. I jeszcze cyjanku oraz kilka szczypt spamu, którego pod dostatkiem tutaj raczej nie mamy, lecz będziemy mieli już od niedzieli aż do środy. Gdybyśmy jednak nawiązali do Dody to Doda robi l... L? Nie, raczej t. T. jak tom, gruby tom encyklopedii niepowszechnej i nieoprawionej czeszczyzny, charakteryzującej się wyglądem loda włoskiego. Lód włoski – niefrancuski, ale też niełysy. Chociaż też niezbyt bardzo owłosiony, bo nie mieszczący się w drzwiach. Również nie gałkowy. Wszedł do sklepu wargamera po kartofle, ziemniaki oraz pyry. Ziemniaki były a pyry nie, o kartoflach już nie wspominając do tego jeszcze bandurki. A nie mundurki? A może żurki? Jednak barszcz biały stoczył walkę z czerwonym i zielonym, bo małym napalonym murzynem, który uwielbiał rozmowy, krowy i króliki jedzące zieloną trawkę, która była nieprzyjęta przez Szanowne Grono, które użyto do wyrobu wina o smaku rumiankowo-czosnkowym, które z kolei smakuje jak mleko prosto od podłogi z drewnianej posadzki wyłożonej terakotą z plasteliny w misie i kwiatki ostu oraz pokrzywy zapakowane w torebki z herbapolu w szczerym polu rosła sobie roślinka wykoszona przez kosiarkę spalinową z dwoma niebieskimi tulipanami o smaku czereśni i waflów w proszku. Do pieczenia użyto piekarnika. Słowik zaczął głośno gęgać że nie lubi śpiewania. O nie! Za to muza była całkiem znośna. Znośna przez koguta, bo kura była za słona. Znowu zmieniamy temat, ych, w Malborku słońce świeci, w Warszawie też! Słoneczko się chowa, chmurki się pojawiły, słońce całkiem zasł... zażyrafiły. Idąc sobie po lesie, jeżdżąc wkoło sufitu (to niezła przyczepność musi być) może użył "Patexu Super Fix" albo dom był przewrócony? Stał na kominie, więc się trochę osmalił. a potem zawalił. Sprawdzian Jacek zawalił bo głąb był Nie tylko Jacek jeszcze w ogródku (kapuściany). Z kapusty bigos nagotowali no i mamy niezły bigos, tylko piwa nam brak. Nie wszyscy lubią piwo tudzież inne alkohole ale woodke lubią
- Nieprawda! - krzyknęli niechętni do zabawy panowie nielubiący wódki. Krzesło natomiast lubi wódkę, ale jej nie pija. Ciężko by mu było, bo bardzo go ciągnęło za nogę małe, złośliwe i wredne spamerskie nasienie, które zostało rozsiane przez młodego siewcę z oddalonego o wiele mil Wąchocka tudzież Parzęczewa - to zależy od bieguna magnetycznego, ponieważ gdyż, iż azaliż nagle zaatakował DoS i zjadł Impa, i żyli długo i szczęś... Że co? Rzekł Wojmistrz wyostrzonym wzrokiem. Wyszczerzył przy tym uszy oraz nowiutkim grzebieniem wyczesał zęby. Zatrzepotał rzęsami u nosa, z którego ciekł katar i zimna woda. Zimna prawie jak w 1940 w Siedlcach - - 41, 8 stopnia w skali Fahrenheita, czyli bardzo sucho ale jednakowoż nie interferowało to z pewnym środkiem odkażającym komary. Lecz nie meszki Słonie interferowały z kapustą aż tu nagle zza okna wpadł słoniokoń z sukienką w różowe paskokropki i kropkopaski i niewielkim, gumowym kole od roweru znaleziono tajemnicze COŚ! To coś było, stało się i takie już zostało. z komina zwisał Święty Mikołaj i śpiewał kolędę. Krzesło zjadło obfitą kolację i poszło do domu... na czterech nogach? Nie, poszło na randkę ze stolikiem nocnym. Alkohol lał się strumieniami i rzekami, spływając do mórz, oceanów, które zalały Himalaje oraz Franka spod oraz akwenów sztucznych - woda w szklance, musuje i kipi, a także zwyczajnie kpi sobie z kpin. Na stole stoi wazonik, lecz się zbił bo stał na stole z powyłamywanymi nogami, w kuchni. Krzesło siadło na taborecie i udaje, że jest szklanką pełną cieczy w koszulce emo Hitlera. Takowąż Goth ma w avatarze, niezbyt ładnym avatarze który jest wręcz. Wnóż i wgłów także. Do tego walczy również oscypkiem, krasnoludzkim, trzeba wspomnieć. Krasnolud wziął się A Avq chyba Pratchetta czytuje, za to Sieklik krasnoluda. Sieklik odkył (Eu)ropę mówiąc, że krasnoludy pochodzi ze Szwecji tylko urósł do niewyobrażalnych rozmiarów. Jednak się skurczył bo palił piwo, popijając je nie za dyskretnie, począł majaczyć we śnie na jawie albo ogarze, nie wiedząc. Krzesło stało w bezruchu jak cztery kołki i decha z dobrymi pegami i zaciął się telewizor, bo zupa była zbyt głośna i plastikowa tak jak to lub tamto, albo koniec z maturami, choć nie ma turów. Turków też niema. Nie ma nic Jest tylko Imperium oraz imperium wyzwolonych oraz Imperium obnażonych z ekwipunku oraz cennych reagentów, oj, tak, cennych, ale to nic - lub coś, trzeba zrobić coś z rzemieślnikami! ale że co? Cokolwiek, bądź co bądź dostali 5k energii z niczego i się cieszą, że są przez to w najlepszej dziesiątce Imperium z przywróconym ekwipunkiem i cennymi reagentami, oj, tak, cennymi. Na szczęście część wróciła tylko w części, ale ta część była już kiepską częścią z części całości nie całkiem trafiona kartoflem, rzuconym przez Endera, Manca i Yaskola. Trafili? Skądże, przecież wcale nie rzucali, tylko dawali kosza, bo tak. Lub nie. Krzesło było caluśkie żółte albo niebieskie. Krzesło uciekło, i go nie ma, została sama antena z dyndającym, małym bardzo, bardzo małym, takim, że nie było go widać. Z małym czym..? Z Małym. Po prostu. A na końcu miał takie duże skarpety, zwisające bezwładnie z nosa pewnej starszej pani, idącej na rowerze. Niedoszła emerytka, bo przed wejściem się potknęła gdy schylała się po chłodniejsze powietrze nad podłogą w karczmie "Pod Sufitem". Krzesło, znowu krzesło? Jakie 'znowu'? Krzesło takie, że ostatnio było już Krzesło na samym początku zdania było w sąsiedztwie trzech innych drewnianych stołów. Krzesło. Nie żadne krzesło! Właśnie, nie krzesło. Stołek mały. Oraz krzesło - siedziały sobie wspólnie, lecz przestały. Ptak siedział na krześle. Siadł na tyłku krzesła i obejrzał się w siną dal gdzie stał taboret i krzesło, naturalnie. Obok szedł staruszek, trzymając naręcze puszek z groszkiem i krzesło. Niestety, krzesło już inne niż to poprzednie. Któreś z poprzednich, znaczy. To co się stało, to się stało w wc. lecz krzesło się połamało. No i masz babo ciasto (placki się skończyły) Prawie tak jak masło (się skończyło). Wcale nie skończyło! Tylko skoczyło z X do Y. a potem jeszcze poszło spać do łóżka. Obok drzewa stał sobie stołek i siedział na nim emorangers, a także dwa biało-czerwone kółka. Stanowiły one bardzo prawie że naj-starszą ze wszystkich obecnych wersję inter explorera. To już wersja sprzed 674 r. p. n. e, kiedy to wyprodukowano to krzesło. Jest bardzo młode, choć pamięta czasy starych gier fantasy które trzymały klimat oraz siebie na wzajem, lecz w końcu puściły i im nerwy i zaniemówiły z niewielkiej radości bo ujrzały ogromneeeeeeego szachowego stoliczka i puszystego króliczka. Zaraz nadstawiły Pol... oneza pod Malucha Turbo, podjeżdżając nowym Daewoo Tico!, które miało tik który nagle znikł niczym żółty szpik - czarna dama pik. Widać kolego.
Krzesło, krzesło never changes. Jesteśmy jeszcze młodzi ale się starzejemy albo tylko udajemy, z pewnością. Kulawy sędzia - Anna Maria Wesołowska. Ona jest kulawa? Jak krzesło lub stół z powyłamywanymi rękami? Dziwne to, zaiste. Same dziwy na tym świecie, no wiecie nie macie władzy ale jutro może wózkiem nad morze. Raczej nie może do pracy znowu pojadę albo i nie, bo pogoda dziś dopisuje - się na liście ładnych pogód tegorocznych. Pecha jednakowoż posiadają, spotkało ich nieszczęście, zaiste, przestraszliwe to tak, że dostali zawału serca i mostu napędowego oraz oka. Oko pływa w zupie, tak jak i mucha. A co jest w 'drugim'? Nic, niestety – bar mleczny oraz dwa zęby, także mleczne. Zaś Mleczna Wróżka lubi mleko czekoladowe. Lecz nie lubi czekolady ten, co mleka nie da rady przerobić w szkatułkę. Wiadomo, ser biały biały, nie czarny cały, tylko miejscami. Buka nie posmarowana masłem a z masłem i z fasonem w stylu modrzewia gałązkowanego czubkowo-wstecznie, na wspak i na opak. Jest to zadziwiające. Celina osiem i jest "perfekcyjne opanowanie języka" jak siadaniu na krześle podczas. Krzesło zaś nic nie umie oprócz stania na głowie i rękach Wacka. Wacek nigdy nie wiedział, jak właściwie wygląda jego żona, bo jej nie miał to była kochanka, lecz nie Wacka, a Franka! Franek miał krzesełko. Nie miał za to siły by je podnieść czy też nim rozbić stolik nocny. W każdym razie poprosił o pomoc swoją pasierbicę, która leżała na wodzie, w amfibii (samochodzie) w ogromnym smrodzie docieramy do 100. strony! Osz w mordę! Komu uda się pierwszemu, będzie ostatnim, albowiem ostatni będą pierwszymi, to może ja choć równie dobrze może też Goth, lecz może Buka sobie buka. Krzesło zaczęło mocno płakać, szlochać, chlipieć, porykiwać bo dochodzimy już do setnej strony [werble] tam tam tamtam [/werble] i stało się światło a znikła ciemność I nadeszli Jeźdźcy Apokalipsy by opanować setną stronę (to już setna?!) I zaraz naprawdę Będzie sto-pierwsza strona. A tymczasem kolano zostało napisane na setnej, bo sto pierwsza, a będzie sto druga albo nie będzie, bo rozpoczniemy edycję albo i nie. Jednak rozpoczniemy i wesołą gumową kaczkę! Niech ktoś zacznie czwartą edycję? Spoko to masz zadanie Czyli kończ waść pan, wstydu oszczędź, waść idz do roboty Niech i tak będzie. Ale co z rudym 102? Rdzą obszedł, wszelako ja się nie zgadzam, nie zgadzam się na następną sesję! Nie! Zaraz 102 strona więc rudemu ją poświęćmy A nie, bo sierotka Marysia. Robimy włam na imprezę! Ale najpierw prysznic. Potem... taaaak, lock!!!oneoneoneeleventwothree

"...bo zupa była zbyt głośna i plastikowa". Uff... Życzę miłego czytania, jeśli czytacie od końca (nie ma znaczenia, skąd się zaczyna czytać, i tak jest ciężko i bez sensu) lub też miłego psychiatry, jeśli już przeczytaliście. ^^
// 25.07.2008
// Przepraszam, że wklejam do Twojego posta, Th, ale niestety post jest ograniczony do miernych 65536 znaków, więc wszystko się tam nie zmieściło, wskutek czego III edycję wkleiłem tutaj.
// Afałq



Avq'u, Ty jesteś nienormalny Razz
44 strony postów przejrzałeś i kopiowałes te teksty? Masiakra Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
AVquiraniel Vareneil
Moderator
Moderator



Dołączył: 14 Maj 2007
Posty: 1928
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Pływające Miasto
Płeć: Jegomość

PostWysłany: Sob 14:56, 02 Lut 2008 Powrót do góry

Akurat się nudziłem... No i ktoś wreszcie musiał to zrobić. Wink
Cytat:
Avq'u, Ty jesteś nienormalny

No co Ty. [;


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Krzyż Południa
Moderator
Moderator



Dołączył: 01 Lis 2005
Posty: 2132
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Oxford Wschodu, Jerozolima Północy, Czarne Miasto, Kozi Gród... (Lublin)

PostWysłany: Pon 19:49, 04 Lut 2008 Powrót do góry

O ku**a... Przeczytałem 1/3 i dalej nie dałem rady... Powiem jedno, jesteśmy boscy Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
AVquiraniel Vareneil
Moderator
Moderator



Dołączył: 14 Maj 2007
Posty: 1928
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Pływające Miasto
Płeć: Jegomość

PostWysłany: Śro 17:09, 16 Lip 2008 Powrót do góry

Dodałem pierwszą edycję. xD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Nagash
Tańczący z Postami
Tańczący z Postami



Dołączył: 20 Lip 2007
Posty: 1120
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 17:16, 16 Lip 2008 Powrót do góry

Z trzecią chyba będzie większy problem :P.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
AVquiraniel Vareneil
Moderator
Moderator



Dołączył: 14 Maj 2007
Posty: 1928
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Pływające Miasto
Płeć: Jegomość

PostWysłany: Śro 17:22, 16 Lip 2008 Powrót do góry

Zrobię na dwie raty i już. Jak się człowiek rozpędzi, to idzie raz - dwa. ;]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
AVquiraniel Vareneil
Moderator
Moderator



Dołączył: 14 Maj 2007
Posty: 1928
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Pływające Miasto
Płeć: Jegomość

PostWysłany: Pią 2:23, 25 Lip 2008 Powrót do góry

Skończyłem trzecią edycję sesji... xD


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez AVquiraniel Vareneil dnia Pią 2:35, 25 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
 
 
Regulamin