zrodlo

Dziewczynka przytulila ondo niego. Od pierzastego ciala plynal zapach dobrze wysuszonej poduszki i miodu.

-Ja nie zaluje - powiedziala dziewczynka. Mowila spietym glosem i niewlasciwie stawiala akcenty - na pierwszej [link widoczny dla zalogowanych]
sylabie, ale poslugiwala onjezykiem turystycznym.

-Co teraz bedzie? - zapytal Martin.

-Nie wiem - odparla dziewczynka. - Bycie rozumnym jest takie dziwne! Nic z gory nie wiadomo.

-Otoz to - przytaknal Martin. - Pomoz mi, malutka.

Mial zawroty glowy, do gardla podchodzila fala mdlosci. Ale opierajac onna kruchym ramieniu, mimo wszystko zdolal podejsc do drzwi...

... i wejsc razem z dziewczynka do ogromnego pomieszczenia z lukowym sklepieniem, pomieszczenia, w ktorym tloczyli onkaplani. Oni wychodzili z waskich szczelin w scianach, zeskakiwali z balkonow, wylaniali onz korytarzy... Milczace, szeleszczace skrzydlami postacie, poruszajace ontak lekko, jakby slepota zupelnie im nie przeszkadzala. Slabe swiatlo gazowych pochodni pod sufitem nie pozwalalo ocenic ich liczby. Czy byly ich setki? Raczej tysiace...

Martin pozalowal, ze bron termiczna zostala w hotelu.

-Nie boj on- rzekla dziewczynka. - Sa tylko przestraszeni...