FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Zabobonny kraj Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Vania
Grafomanik JA&F
Grafomanik JA&F



Dołączył: 24 Lip 2008
Posty: 147
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Niewiasta

PostWysłany: Śro 22:49, 15 Paź 2008 Powrót do góry

Sprawy w sadzie na pewno nie miał, zbyt niska szkodliwość. Co do czekolady ja bym tabliczki zwykłej najtańszej czekolady nie porównywała do naszyjnika. A jeśli jeden z wnuków miał urodziny? A gościu chciał, by choć w ten jeden dzień, dziecko poczuło sie trochę lepiej? Przecież nie chodziło o droga bombonierkę. Po za tym, strasznie mnie denerwuje takie nastawienie, co to za życie, skoro ma polegać na tym, ze ci biedni mają jeść tylko odpadki? Suchy chleb bo ktoś jest biedny?
W Moim mieście nie ma stołówki, jest wydawanie posiłku jednego raz w tygodniu. Caritas tylko przy katedrze dawał obiady dla kilkunastu osób raz w tygodniu, nie wiem czy dalej to robi i tylko osobom w obrębie tego kościoła. Jeśli ktoś mieszka niedaleko innego to już nie ma prawa przychodzić tam. 2 posiłki w ciągu tygodnia, pominę ich jakość. To nie wystarcza żeby ktoś sie najadł.
Owszem są osoby, które nie pracują z wyboru. Ale są takie które wezmą tą pracę za 600 zł tyle że 600 zł to za mało by wyżyć, ba to nawet za mało na rachunki. Tia można powiedzmy mieszkanie 3 pokojowe zamienić na tańsze, 1 pokojowe, z kuchnią i z łazienką na klatce schodowej, gdzieś z dala od centrum. Tylko czy to, że ktoś zarabia za mało ma oznaczać, że w kilka osób ma się gnieździć w jednym pokoju? Przykład mojej przyjaciółki. Jak ona jeszcze chodziła do liceum, jej brat do technikum, a drugi do podstawówki, mieszkali w czwórkę w takim malutkim pokoju z kuchnią, łazienkę przynajmniej mieli w domu. Mieli większe mieszkanie, ale za drogo z jednej wypłaty ich matki to utrzymać. A matka zarabiała za dużo na opiekę socjalną, a za mało by normalnie mieszkać. Zresztą za mało by wyżyć. Nie starczało im na opłacenie czynszu. Oczywiście internetu nie miała, nie miała nawet telefonu stacjonarnego, bo po prostu nie było ich na to stać. W domu stary telewizor od kogoś, kabel ciągnięty od sąsiadów, by można było coś pooglądać. Meble również dostali za darmo od znajomych. Ubrania od rodziny. Fakt jej mama nie kradła, ale żyli w strasznym upodleniu. Więc Klonusie nie pisz mi bzdetów o tym, jakie to proste być biednym a nie kraść, opłacić wszystko, żywić się w stołówkach i pracować za marne 600 zł na rękę. już na prawdę lepiej nie podejmować takiej pracy, dostać zapomogę i robić na czarno w jakiś fuchach. Teraz jej sytuacja jest inna, bo wyjechała do Anglii.
Inny przykład, również mieszkanie 1 pokojowe, znajomy mieszkał w nim z matką i dwojgiem malutkiego rodzeństwa. Cóż, oboje dorośli niewykształceni zysk z zarobków mniej niż marny, ale wystarczająco duży, by uznać, że państwo nie musi im pomagać w ogóle. Byłam u tego znajomego w domu i sie załamałam. poczestowali mnie zupą. Właściwie to chciałam odmówić, ale nalegali i nie chciałam im odbierać resztki godności, która kryła się w poczuciu, że mogą jeszcze kogoś czymś poczęstować. To była zupa pomidorowa... to znaczy do garna wrzucili jedno opakowanie zupki chińskiej pomidorowej i najtańszy makaron... ech aż chce się kraść jedzenie w takiej sytuacji. Bo która matka nie chciałaby sprawić dziecku przyjemności w postaci miłej odmiany żałosnej imitacji posiłku, podarować chociaż jedną tabliczkę czekolady. Dlaczego dziecko ma nie znać jej smaku?
Oczywiście nie popieram kradzieży, ale tez nie uważam, żeby zarąbanie czekolady różniło się aż tak bardzo, od wzięcia bułki. A jeśli ktoś potępia kogoś z powodu odrobiny słodyczy, uważając, że ktoś jest za biedny na słodycze to przykro mi, że są tacy ludzie
Zapewne też sądzicie, że jak ktoś ma bardzo mało pieniędzy, to musi kupować tylko najtańsze najgorsze żarcie, a jak "zaszaleje" i kupi jakieś łakocie dla dzieci, a tydzień później nie będzie miał na chleb, to też zachowa się bezmyślnie, bo przecież nie stać go na normalne życie, nie stać na to by czasem, choć przez chwile poczuć się normalnie. Tylko co o tym mogą wiedzieć osoby, które od dziecka znają smak owoców, cukierków czy choćby tej czekolady.
Ja jak byłam mała to słodycze dostawałam tylko na święta Smile ale cóż lata 80-te nie są latami, które wspomina sie z łezką w oku, a początek lat 90-tych, kiedy to ciężko było sie w nowym systemie połapać, obfitował w ludzi biednych, mimo że pracujących.
Może trochę za bardzo sie uniosłam, ale widziałam dość prawdziwej biedy, dość smutnych dziecięcych oczu patrzących z zazdrością na dosłownie jednego cukierka, dość rodziców, patrzących na to dziecko ze smutkiem (nie pijących). Widziałam tego wystarczająco, by nie umieć czytać ze spokojem stwierdzenia, że część ludzi sama jest sobie winna, czy, że dawanie prezentów jest luksusem tylko dla zamożnych.
Założę się o moje prezenty komunijne, że piszą to osoby, które jako dziecko otrzymywały masę prezentów. A choćby i na samą komunię jakieś mega wypasione rzeczy, o których istnieniu wiele dzieci nawet nie wie.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Klonus
Obserwator



Dołączył: 06 Kwi 2007
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Pią 22:38, 17 Paź 2008 Powrót do góry

Nie twierdzę, że wszyscy ubodzy są sobie winni. Nie uważam, że za 600 złotych idzie po ludzku wyżyć (samemu, a co dopiero z rodziną). Nie twierdzę też, że sam dobrze znam biedę. Owszem, nie jednego musiałem sobie odmówić, ale i niejedno od rodziców dostałem. W każdym razie znam smak czekolady. Jeśli mój tekst Cię uraził (lub wywołał degustację) to przepraszam, ale takie mam poglądy.
Bo jaką mamy alternatywę? Możemy albo się zastosować do systemu, który nie dba o biednych (ewentualnie wspomagać jakieś akcje harytatywne), albo rzucić w diabły wszystkie przepisy i pogrążyć się w błogiej anarchii. Bo sama uważasz, że w pewnym momencie człowiek może zacząć kraść. Pytanie w którym momencie? Chyba doszliśmy do tego, że 600 zł/miesiąc nie wystarczy na wyżycie. A 1000? A może 1500? A jeśli mam brata w wojsku, to liczyć go do członków rodziny?A jeśli jestem studentem na utrzymaniu rodziców, to czy mogę kraść, bo chcę się usamodzielnić? Wiem, ze to głupio wygląda, ale ja alternatywy nie widzę. No chyba, że rozdamy wszystkie fundusze państwowe równo pomiędzy ludzi. Da to tyle, że przez jeden dzień (albo nawet mniej) wszystkich będzie stać na "czekoladę". Później ci, którzy teraz potrafią zarobić pieniądze przejmą je od tych, którzy teraz tego nie potrafią, i sytuacja wróci do poprzedniego stanu. Ewentualnie możemy zadbać o wszystkich równo. Tylko po co wtedy zmienialiśmy w 89 roku ustrój?
Wiem, że łatwo się mówi z pełnym żołądkiem, ale po prostu nie dostrzegam alternatywy. Co do możliwości podniesienia minimalnej płacy, nasz kapitalizm trwa 20 lat. Dajmy mu jeszcze choćby 30, a powinno być lepiej.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Tajra
Moderator
Moderator



Dołączył: 13 Gru 2005
Posty: 2159
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bagdad
Płeć: Niewiasta

PostWysłany: Sob 9:49, 18 Paź 2008 Powrót do góry

a propos ubóstwa. wczoraj był dzień walki z ubóstwem. Natomiast dziś jest dzień walki z handlem ludźmi.

Chciałam zwrócić uwagę, że w Warszawie będzie organizowany happening z tego powodu, ale nie to jest godne uwagi. Interesujące w tym jest to, że nie będzie żadnej zbiórki dla potrzebujących. Jedynie czego oczekiwano to podniesienie ręki w celu poparcia dla walki z biedą. Żałosne jest to, że zamieniło się to w bicie rekordu. Szkoda, że polegało to na tym by przechodzień podnósł rękę, został policzony i niech idzie dalej. Oczywiście każdy kto podniósł rękę na pewno choć przez chwilę pomyślał nad problemem głodu na świecie. Ale co z tego? My jako ludzie indywidualni w sumie nic nie możemy pomóc. Oczywiście możemy dawać datki. I to jest właśnie żałosne. Żałosny jest sposób myślenia w ten sposób: cytat: [Czytałem ostatnio, że gdyby to, co rocznie wydają na perfumy, Francuzi przeznaczyli na jedzenie dla Afryki, to wyżywiliby cały kontynent.] koniec cytatu. Więcej tutaj: [link widoczny dla zalogowanych]

Żal mi ludzi, którzy tak myślą, bo co w tego wynika? Tylko tyle, że ludzie pracujący nie dość, że muszą zapracować na siebie i swoje rodziny. Powinni wykładać jeszcze kasę na innych. skoro francuzi zarabiają to dlaczego nie mają cieszyć się wydawaniem pieniędzy, tylko zamiast perfum wysyłać kasę do niekończącego się worka bez dna. Bo to jest worek bez dna. Bo człowiek zawsze będzie głodny. Dlatego zamiast dawać datki na jedzenie. Trzeba stworzyć możliwość zarobków. Dać na rozwój miejsc pracy. By ubodzy mogli sami na siebie zarobić. dawanie ryby nie ma sensu. Trzeba dać wędkę.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Klonus
Obserwator



Dołączył: 06 Kwi 2007
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Sob 22:04, 18 Paź 2008 Powrót do góry

Jest jedna rzecz, która nie daj mi spokoju i muszę do niej wrócić:
Vania napisał:
już na prawdę lepiej nie podejmować takiej pracy, dostać zapomogę i robić na czarno w jakiś fuchach.

Z takim nastawieniem nie dziwny się, ze jesteśmy biedni. Jak ma się cokolwiek w tym państwie poprawić, jeśli każdy uważa, ze lepiej porobić na czarno niż uczciwie popracować. Abstrahując od tych 600 zł, osoba "robiąca fuchy na boku" zabiera pieniądze innym (prawie wszystkim współobywatelom) podwójnie: raz zarabiając z obejściem Urzędu Skarbowego, a drugi raz biorąc zapomogę pomimo dochodów. Po prostu kradzież i to podwójna.
Tekst Tajry zaś dowodzi dwóch prostych prawd - gdy kilka milionów ludzi daje złotówkę, uzbiera się więcej niż jeśli kilku da po tysiącu; oraz więcej ludzi weźmie udział w akcji, jeśli nie będą musieli za to zapłacić. Smutne to, ale prawdziwe. Jest mnóstwo organizacji zwalczających głód na świecie. Chcesz się przyłączyć, nikt Ci nie broni. Co do happeningu, może i rzeczywiście to żałosne, ale wbrew pozorom ma pewne logiczne podstawy. Na pewno gdzieś tam kręciły się osoby ze wspomnianych wyżej organizacji. Jeśli chcesz je wspomóc, na pewno Ci to umożliwią. A im więcej osób usłyszy o problemie, tym więcej na niego zareaguje (zwykle jest to kilka promili, max procent, ale zawsze to kilku ludzi - było, nie było).
Co do wywodu o własnych pieniądzach, po części masz rację: nie po to pracuję 12 godzin dziennie, by sporą część zarobionych pieniędzy oddawać komuś, kogo nawet nie znam. Zwłaszcza jeśli ten ktoś wcale potrzebujący nie jest. O co chodzi? Otóż (nie wiem, czy wiecie, ale) nadwyżki zboża w Stanach wyrzucane są do morza mimo, że kraj ten deklaruje chęć pomocy głodującym. Czemu? Bo jeśli by je wysłać do Afryki, od razu przejmują je miejscowi wataszkowie, sprzedają na rynkach zagranicznych (obniżając cenę proponowaną przez Stany), a kasa idzie na wojny domowe/klanowe/kartelowe. Co z tego mają ci głodujący? NIC. Z drugiej strony ciężko w tych krajach wprowadzać "wędkę". Zwykle są do rejony ekstremistyczne z silnymi zaszłościami plemiennymi, co oznacza, że nikt nikogo nie lubi. Należy wszelkie działania wykonywać ostrożnie. Amerykanie nieostrożnie zabili Husaina i teraz sytuacja w Iraku różowo nie wygląda. Wbrew pozorom było to do przewidzenia. Żaden koncern komercyjny nie będzie pchał się w takie bagno od tak sobie (wyjątkiem jest występowanie ropy czy czegoś równie kosztownego) i ja ich rozumiem. Zaś w erze kapitalizmu państwo nie za bardzo może kazać komuś coś zrobić.
A jednak coś się robi. Coś się robi, bo ekstremizm taki czy inny jest niebezpieczny, więc nikt nie chce pozwolić mu się rodzić. Poza tym różnice poziomu życia prowadzą do migracji. Nielegalni imigranci są problemem wielu krajów. Przypomnijmy sobie chociaż zamieszki we Francji. Jest jeszcze jeden powód, dla którego zachód stara się wspierać biedne kraje. Staną się one bowiem kolejnym rynkiem zbytu dla ich materiałów. Czy to dobrze czy źle... po prostu tak jest.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wojmistrz
Postołak
Postołak



Dołączył: 09 Kwi 2008
Posty: 876
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Halifax
Płeć: Jegomość

PostWysłany: Nie 0:59, 19 Paź 2008 Powrót do góry

Najpierw napiszę kilka słów o sobie. Wiele już pisałem ale to da pewien obraz i przekrój odgórnej głupoty powielanej przez ostatnie lata i ukarze bliżej mój światopogląd.
Cóż, jestem już odrobinę po trzydziestce i zacząłem pracę jako piętnastolatek na kuchni. Łatwo wyliczyć, że pracuję dłuższą część swojego życia. Od 17 roku życia zamieszkałem u rodziny w innym mieście, gdzie pracowałem i uczyłem się w technikum. Moje zainteresowania (informatyka) dały mi szansę na lepszy chleb i jakieś jedenaście lat temu miałem pracę za 1500-1800zł na rękę. Czemu takie widełki płacowe? Od zadowolenia szefa w dniu wypłaty. Realny kapitalizm Smile Wtedy najniższa pensja to było około 500zł, a ja krzywiłem się na taką wysoką wypłatę - czemu zapytacie? Dlatego, że po przeliczeniu ilości godzin gdybym miał mieć zapłacone legalnie (nadgodziny) to było by sporo więcej. Na umowie miałem "oczywiście" minimalną. Pracowałem od poniedziałku do piątku od 8 do 22, a w soboty od 9.30 do jak się długo da, ale nie wcześniej niż 16. Czasami również niedzielę. Tak czy inaczej około 80h w tygodniu. Przez taki system pracy wyleciałem ze studiów i odeszła ode mnie żona z moim pierworodnym. Niby kupa kasy, a i tak ledwo starczało na wynajęcie mieszkania (1 pokój) opłaty i wyżywienie. Przy drugiej żonie odważyłem się odejść z pracy i założyć swoją firmę. Po siedemnastu miesiącach ładowania oszczędności i kredytów zamknęliśmy ją. Zaczął się naprawdę ciężki okres. Zdarzyło mi się wtedy, chodź żyliśmy na pożyczanych od rodziny pieniądzach i gdzieś tam uciułanych zrezygnować z pracy. Znowu zapytacie dlaczego? Ponieważ koszt dojazdu do pracy (inne miasto) i wyżywiania nie kalkulowała się. Jak to? Ano, zarabiałem 640zł, na dojazdy wydawałem około 180 zł, do tego była to ciężka praca fizyczna i co za tym idzie, sporo więcej szło na wyżywienie.
Pamiętam, jak była późna jesień, cztery lata temu i ludzie powoli szykowali się do Bożego Narodzenia. Straciłem pracę jako ochroniarz. Za uczciwość! To nie żart. Pozbyli się mnie, bo dobrze wypełniałem powierzone mi zadanie. Nie pomagałem kraść, nie przymykałem oczy, a tacy ochroniarze z zasadami i nieprzekupni nie są mile widziani. To były tygodnie kiedy nie miałem absolutnie nic w portfelu, nie miałem od kogo pożyczyć, zbliżały się terminy opłat (zawsze żyłem na zasadzie najpierw opłaty żeby nie wywalili z mieszkania, a potem jedzenie), głodny, przemęczony, z totalną depresją, "doklejoną miną", że wszystko OK, żebrałem o pracę. Nie, nie żebrałem o pieniądze, nie żebrałem o jedzenie, żebrałem o pracę. Chodziłem od drzwi do drzwi i prosiłem o pracę... umyć okna, samochód, posprzątać piwnicę, coś naprawić w domu... Ludzie zamykali drzwi, wyklinali mnie tonami wyzwisk, że zawracam głowę, że muszą przeze mnie otwierać drzwi i marnować czas, pouczali że "taki młody człowiek to do pracy by się wziął"... Spotkałem wtedy setki twarzy, setki obrażających mnie ludzi i tylko jedną życzliwą osobę, która nie miała niestety nic do zrobienia, a dała mi 5 zł. Jedna osoba na kilku tysięcznym osiedlu. Jedna...
Wiem co to głód i wiem czym jest nędza. Mogłem zejść na złą drogę, zacząć handlować narkotykami, kraść, robić inne złe rzeczy, ale nie robiłem tego. Żyłem i modliłem się by to się zmieniło. Nie wiem jak by to było gdybym miał z żoną dzieci. Myślę, że byłbym w stanie nawet zabić kogoś dla pieniędzy, lecz wierzę, że dobry Bóg nigdy by mi na to nie pozwolił.
Spakowałem się (dużo tego już nie było) i wyniosłem się do Warszawy. Najpierw pracowałem jako samodzielny kucharz. Katering, straszna harówa, syf i żadnych norm. Pewnie sanepid do dziś nie wie że tam jest jakaś kuchnia. Przedźwignąłem się i uszkodziłem kręgosłup. Na kilka dni musiałem zrezygnować z pracy, ale nigdy do niej nie wróciłem. Tam wykradłem jedzenie, które miałem oficjalnie wywalać. Dawałem je współlokatorkom z którymi mieszkałem. Kuchnię miałem pod sobą i starałem się robić wszystko by nie marnować jedzenia. Nie z oszczędność i chytrości właściciela, a z czystej przyzwoitości. Potem trafiłem do pizza hut. No tam to już mnie trzęsło. Dziesiątki, a nawet setki kilogramów jedzenia dziennie. Nawet nie przymykali oczu by pracownicy wzięli co nieco do domu. Odszedłem po trzech dniach. Nie wytrzymało moje sumienie. Następnie udało mi się wrócić do komputerów i "stanąć na nogi". Spłaciłem kredyty, oddałem długi, odkułem się i kupiłem bilet w jedną stronę do Anglii gdzie życie jest inne, nie ważne czy gorsze czy lepsze, ale nawet pracując jako śmieciarz, mogłem zachować resztki godność i szacunku.
A teraz kilka słów z początku mojej wypowiedzi, o odgórnej głupocie itd. Cóż, Polska to specyficzny kraj, gdzie wartość produktu ma się nijak do zarobków pracowników. Zazwyczaj zakłada się, że pracownikowi trzeba płacić minimum, a cały zysk upycha się w najdziwniejsze miejsca, byle wku^(&*@*ć swych "poddanych". A to nowy samochód, a to kolejny dom, a to ładniejsza sekretarka... Pracując w Anglii, w jednej z firm, pamiętam jak mieliśmy meeting na temat dalszych planów firmy i zostaliśmy poinformowani, że firma zainwestowała w tym roku 12mln funtów i wypracuje w tym roku zysk 0.5%. Polski szef wolał by wpłacić te pieniądze do banku, bo by więcej zarobił z odsetek, a w Wielkiej Brytanii wolą kontynuować działalność i dać pracę kilkuset osobowej załodze... W Polsce jak firma nie jest na plus po (pół)roku to zaczyna mieć pielgrzymki z US, a w Anglii jak po 5 latach wychodzi na zero to dostaje nagrody, dotacje na dalszą zachętę w prężnym działaniu itd. Kolejny przykład. Pamiętam jak likwidowano kopalnie i jak górnicy dostawami horrendalne (w myśl większości społeczności) odprawy. W Anglii odprawy płacone są z funduszu UE, nie są wcale wysokie, a pracowników i obiekty stara się wykorzystać jak tylko się da. Z wszystkiego powstają lokalne muzea. Ostatnio byłem nawet w kopalni (aktualnie muzeum kopalnictwa). Ludzi setki, atrakcje: zjazd i przechadzka 800m pod ziemią, jazda kolejką oglądanie maszyn, od czasów kopania kilofami do czasu zamknięcia. Dla dzieci dodatkowo niezliczone ilości uczących gier i zabaw. Można było nawet pomóc wyczesać konie, które stoją tam na emeryturze Smile jak i młode źrebaki. Smile Niby nic, ale rocznie odwiedza to miejsce ponad 50k ludzi. Zwiedzania na cały dzień. Każdy wydaje od 5 do 10 funtów, co wystarcza na utrzymanie tego miejsca i reklamowanie go. A w Polsce? Jak coś zostało to jeszcze na złom wywieźli Smile Przykłady można mnożyć i tak to nic nie zmieni, bo biedaki są u władzy a nie altruiści.
Hi, hi, może przywrócić w Polsce monarchię i do rządu wpuszczać tylko najbogatszą szlachtę? Może niech przykładem Anglii, czynią honor rządzenia, a nie tworzą sobie zawód: poseł. Może niech jak tu, rządzą tak by czerpać zyski z ludzi pracujących w ich biznesach. Wiem, że to tylko gdybanie, ale jest mi żal i smutno w duszy jak myślę o Polsce i moim pokoleniu, tzw "pokoleniu 1200 brutto".


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Vania
Grafomanik JA&F
Grafomanik JA&F



Dołączył: 24 Lip 2008
Posty: 147
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Niewiasta

PostWysłany: Pon 19:38, 20 Paź 2008 Powrót do góry

Klonus jest różnica miedzy zrozumieniem tego, ze ktoś coś ukradł,a popieraniem tego. Nie napisałam, że można kraść, że wypada itd. Napisałam, że rozumiem. Doskonale wiem, co to znaczy chodzić głodnym, wiem co znaczy patrzeć na bliskich, którzy są głodni i żyć z dnia na dzień.
Biorąc pracę za 600 zł często zakłada się sobie kajdany. Nie masz czasu iść szukać innej pracy, jasne, że jest różnica, miedzy posiadaniem tych 600zł a nie posiadaniem ich wcale, ale tak jak pisałam wcześniej, lepiej wychodzi sie w w takiej sytuacji, na pracy na czarno.
Rozumiem też doskonale, twoje podejście. Nie rozumiem kompletnie, dlaczego osoby więcej zarabiające, mają płacić więcej podatku. Sami sie dorobili, własną pracą, sprytem, talentem, smykałką itp. Państwo im nie pomogło w tym, czemu więc mają ponosić za to karę grzywny? Bo tak to wygląda. Jest ci lepiej, to płać, żeby ci za dobrze nie było.
Rozumiem też niechęć ludzi do składania datków na biednych. Z podatków które każdy z nas opłaca, nawet robiąc zakupy w sklepie, jakiś procent idzie na ubogich, z tego wynika, że każdy już i tak pomaga innym, świadomie, lub nie.
Problem jest taki, że te pieniądze nie zawsze trafiają tam gdzie trzeba. Nie wiem, czy już o tym pisałam, ale znam przypadek, w którym bogaty chłopak przemeldował sie do babci, by otrzymać stypendium socjalne. Rodzice go sponsorują i jeszcze pobiera od państwa kase Takie coś mnie po prostu irytuje.

Wojmistrz i tak okazałeś siłę Smile Chyba faktycznie jedyne lekarstwo, to nie poddawać się choćby nie wiem co. Jakbyś sie poddał, być może dzisiaj spałbyś na mojej klatce schodowej i jadł kromki zrobione przeze mnie ^^

Co do żebrania, ja nigdy, absolutnie nigdy nie daje pieniędzy, kiedy ktoś zapuka do moich drzwi i o nie poprosi. Kiedy pyta o jedzenie, zawsze dam... no chyba, że akurat sama nic nie mam.

Wiele osób uważa sie za biednych, przy czym nie mają pojęcia o czym mówią. Mam takie koleżanki, które ciągle narzekają na brak pieniędzy, na system itd. Ale kiedy pojawia sie opcja wycieczki za 300 zł to się dziwią, że ktoś nie może na nią pojechać, dobija mnie stwierdzenie : Daj spokój to tylko 300 zł!
Nie wiedza nawet, ze są osoby, które np. w szkole nie mają 50 gr na jakieś ksero. Nie potrafią sobie tego wyobrazić. A gadają jak to im źle, bo nie mają pieniędzy heh.

Tu nie tylko chodzi o to, ze system jest taki zły i niedobry. Az taki zły nie jest. Często to nieznajomość prawa bywa przyczyną kłopotów finansowych, ludzie zostają wywaleni z pracy i nie wiedza, ze bezprawnie, nie idą do sądu pracy, a czasem wywala sie kogoś od tak, bo na jego miejsce chce sie wstawić krewnego, albo na co komu kobieta w ciąży, czy facet w wojsku.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Tajra
Moderator
Moderator



Dołączył: 13 Gru 2005
Posty: 2159
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bagdad
Płeć: Niewiasta

PostWysłany: Pon 22:13, 20 Paź 2008 Powrót do góry

Klonus napisał:

Tekst Tajry zaś dowodzi dwóch prostych prawd - gdy kilka milionów ludzi daje złotówkę, uzbiera się więcej niż jeśli kilku da po tysiącu; oraz więcej ludzi weźmie udział w akcji, jeśli nie będą musieli za to zapłacić. Smutne to, ale prawdziwe. Jest mnóstwo organizacji zwalczających głód na świecie. Chcesz się przyłączyć, nikt Ci nie broni. Co do happeningu, może i rzeczywiście to żałosne, ale wbrew pozorom ma pewne logiczne podstawy. [color=#]Na pewno gdzieś tam kręciły się osoby ze wspomnianych wyżej organizacji. Jeśli chcesz je wspomóc, na pewno Ci to umożliwią.[/color] A im więcej osób usłyszy o problemie, tym więcej na niego zareaguje (zwykle jest to kilka promili, max procent, ale zawsze to kilku ludzi - było, nie było). ...


Chyba nie zrozumiałeś... Ta akcja miała na celu uświadomienie ludziom, że nie ma sensu dawać datków na żywność, A cytowany przezemnie koleś tego właśnie nie rozumie... W jakiejś gazecie cytowali dziewczynę, która to zrozumiała. Powiedziała, że rozumie, że sami niewiele możemy pomóc dlatego podniosła rękę by rząd zobaczył jak wielu ludziom zależy na zwalczaniu ubóstwa...

Nikt nie zbierał kasy.


Szacunek Wojmistrz. Tak to powinno się załatwiać. Nie oglądać się na innych. Tylko robić swoje i starać się podnieść.

Moim zdaniem państwo nie powinno dawać żadnych zapomóg. Zapomogi jedynie rozleniwiają ludzi. Ileż razy czytałam artykuły o całych wioskach gdzie ludzie po trzydziestce nigdy nie pracowali. Nie pracowali bo nie musieli. Wymówka? Po co mam pracować za pensję niewiele wyższą niż zapomoga? Lepej wziąść od państwa (czytaj od ludzi, którzy pracują) i postać z piwem pod sklepem.

Czytałam ostatnio artykuł-zestawienie. Facet pracuje na kolei. Nosi ciężary. Na rękę ma 1700. Na utrzymaniu żona i czwórka dzieci. Zestawili go z dziewczyną. Nigdy nie pracowała. Ma chłopaka i dziecko. Na siebie jako samotną matkę z dzieckiem ma na rękę 700 zł. Chłopak dorabia na czarno jak coś złapie. razem wyciągają 1700 zł. Dziewczyna mówi: Po co ja mam iść do pracy? Dostaję zapomogę mnie się nie opłaca pracować.
Z jednej strony facet wypruwa sobie żyły w pkp z drugiej nieroby śmieją mu się w twarz żyjąc z podatku, który na nich odprowadza.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Vania
Grafomanik JA&F
Grafomanik JA&F



Dołączył: 24 Lip 2008
Posty: 147
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Niewiasta

PostWysłany: Wto 20:17, 21 Paź 2008 Powrót do góry

No właśnie, problemy są dwa, jeden to taki, że są ludzie, którzy nie mają szczęścia w poszukiwaniu pracy, nawet jeśli mają odpowiednie wykształcenie, jeśli praca jest, to wystarczy, ze nie mają żadnego meldunku. A takich osób jest sporo, moja przyjaciółka miała w dowodzie "Nigdzie nie zameldowana." Miała mieszkanie, ale nie można było na nie, nawet tymczasowo, zameldować. Jak dostała prace, to znajoma jej mamy zameldowała ją tymczasowo u siebie. Nie każdy jednak ma kogo prosić o taki tymczasowy meldunek, zresztą jest to rozwiązanie na krótko, bo zdaje sie tylko do 3 miesięcy i od nowa.
Drugi problem, to taki, że są osoby, które mają gdzie pracować, ale wolą być pasożytami. Postać pod sklepem i złupić piwo za nasze podatki.
Jest różnica miedzy szukaniem pracy, a regularnym obijaniem się, bo po co jej szukać. Tylko, ta dziewczyna nie zdaje sobie sprawy z tego, że jak już przestanie dostawać kase na dziecko, to będzie miała problem ze znalezieniem dobrej pracy. Zero doświadczenia, dziura w życiorysie. Że już o emeryturze nie wspomne Smile


heh Tych kilka osób, które sie tutaj wypowiada, to strasznie złaknionych dyskusji jest chyba hihihi W tym temacie dygresja goni dygresje.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Tajra
Moderator
Moderator



Dołączył: 13 Gru 2005
Posty: 2159
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bagdad
Płeć: Niewiasta

PostWysłany: Pią 23:33, 31 Paź 2008 Powrót do góry

Odświeżę trochę temat.
Gothar napisał:
Obecnie chłonę jak gąbka wszystko co związane z bogami i ich (nie)istnieniem, a jednocześnie absorbuje mnie nieco filozofia...


Po Bogu urojonym polecam ci Rozprawy i Pisma Teologiczne Piotra Abelarda, który rozkminił kilka istotnych rzeczy w kwestii wiary. Jego metoda scholastyczna to nie byle co...

W ramach odsapnięcia od ciężkiego tematu polecam ci Listy owego do Heloizy, które są mistrzostwem świata chociażby ze względu na to, że to najprawdziwszy real a nie jakieś urojenia biologa z Kenii. Piękna Listów nie sposób smakować bez wsparcia książki "Heloiza i Abelard" Regine Pernoud, które to dziełko jest analizą ich twórczości epistolarnej.

Nie ma to związku, ale nie mogę się powstrzymać:

Daniel Kalinowski

ABELARD I HELOIZA

ABELARD
Wiem,
Że istnieje tylko to,
Czego nie dokonałem.
Moim przekleństwem była chwila,
Kiedy mi uwierzono.

Od tego czasu śnią mi się obnażone noże
I orzechy,
Których wnętrze toczy robactwo.
Nie mogę zaprzestać pisania listów
Do Boga,
Ponieważ obnażyłem kiedyś swoje ciało
I sprzedałem swą duszę handlarzom relikwi.

Kobietę pokochałem dla jej czystości,
Ona dla mej wymowy się skalała.
Teraz wybudowali nam katedrę,
Wokół toczą turnieje miłosnych pieśni
I uwodzą
Samych siebie.

Powój z naszych grobów
usycha w niespełnieniu.

HELOIZA

Nad kartami opowieści Celtów
Spotkały się nasze oczy
I utonęły nam ciała
W wirze przeznaczenia.

Kiedy moje łono zajaśniało krainą obfitości,
Nie byłam godna tego nawiedzenia.
Przez całe dalsze życie
W dręczących dysputach z archaniołem Gabrielem
Pytałam o miłość występną.

Rodziłam wiele razy:
Strach,
Wstyd
I ziemski owoc rozkoszy;
Podrzucany potem pod obce drzwi,
By dojrzał w czystości.

We własnym klasztorze wyłożyłam ściany kartami
Listów,
Na które nigdy nie odpiszę.
Złorzeczę jutrzni,
Gdyż przerywa nocne umartwianie;
Wtedy żałuję najbardziej,
Iż moja własna skóra
Wciąż nie chce zmienić się
We włosienicę.

A wszystko z powodu chwili wiary
W jego ręce
Na moich piersiach.

Jak już uporasz się z Abelardem poczytaj dzieła Bernarda z Clairvaux, który miał patent na wiarę zupełnie przeciwny do Abelarda.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Tajra
Moderator
Moderator



Dołączył: 13 Gru 2005
Posty: 2159
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bagdad
Płeć: Niewiasta

PostWysłany: Czw 22:25, 08 Sty 2009 Powrót do góry

Hej Goth uporałeś się już z lekturami? Przyajmniej z urojonym? Jeśli potrzebujesz możemy pogadać o tym. Juź na wstępie warto zauważyć że Dawkins ma nie tyle problem z Bogiem co z religią. Pozatym facet ma poczucie misji. Co ciekawe więcej swobody daje homoseksualistom niż teistom.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Tajra dnia Czw 22:26, 08 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
 
 
Regulamin