FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Ostatnia wola boga Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Halkione
Administrator
Administrator



Dołączył: 11 Wrz 2005
Posty: 3742
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 21:32, 24 Sty 2010 Powrót do góry

Halkione spała niespokojnie. W ogóle nie podobał jej się pomysł spania w tej wiosce, bo śmierdziało spalenizną. Swąd pogorzeliska był dla niej nie do wytrzymania.
Powiedzmy jednak, że pierzyna była jakąś rekompensatą.
Fitukint, siedząc jej na ramieniu, zrzędził odkąd zbliżyli się do wioski. Istniało realne zagrożenie, że nie przestanie się wściekać przez całą noc, uniemożliwiając drużynie wypoczynek - na szczęście, gdy otrzymał swoją poduchę, nieco się uspokoił i marudził jeszcze tylko chwilę przed zaśnięciem.

Obudziła się rano, bladym świtem. Towarzysze jeszcze spali, postanowiła więc rozejrzeć się za kawałkiem kuchni i przygotować herbatę. Na szczęście stara kuchnia kaflowa ocalała i niebawem udało się przygotować 4 porcje herbaty cynamonowej. Przyjemny aromat zbudził towarzyszy.
Podczas pakowania Klonus opowiedział im o swoich nocnych wędrówkach, więc przy śniadaniu było o czym dyskutować - każdy miał swój, inny i oczywiście lepszy pomysł na to, co teraz zrobić i czy w ogóle przejmować się tą sprawą.

W końcu postanowili zbadać sprawę i rozdzielić się na krótko, aby szybciej czegoś się dowiedzieć. Dając sobie czas do południa, rozeszli się do ustalonych obowiązków.

Hal, wyprowadziwszy Hidalga ze stajni, udała się ścieżką na północ od wioski. Jadąc stępa, wysyłała na zwiad zaklęcie wykrywające życie - nie pokazało jednak nic poza standardową leśną fauną. Do wioski zbliżało się też stado wilków, prawdopodobnie w celu posilenia się pozostałościami z walki.
Nad głową czarodziejki rozległ się krzyk sokoła, podniosła wiec wzrok ku niebu. Drapieżny ptak przysiadł na gałęzi nieopodal i bacznie się jej przyglądał. Rzuciła mu przelotne spojrzenie i pojechała dalej. Ścieżka niebawem skryła się w trawie jeszcze bardziej, wspinając się powoli między skały. Hal rozejrzała się i zawróciła konia, uznając, że najwyższy czas wracać do wioski - nie ma tu nic nadzwyczajnego. Zawracając, kątem oka zauważyła ruch na szczycie pobliskiej wapiennej ściany. Unosząc wzrok, napotkała na sokoła, który właśnie tam wylądował. Być może ptaszysko miało tu gdzieś gniazdo? Fitukint fuknął i przykrył się nieco kapturem. Ostrożności nigdy za wiele...
Wracając, badała ślady naokoło ścieżki. Wskazywały, że ktoś tędy szedł, prawdopodobnie 3-4 osoby z niewielkim obciążeniem. Pewnie nie dalej niż dwa dni temu, a może i wczoraj...
Jadąc w stronę wioski, Halkione pognała konia do galopu. Nie zaszkodzi mu taka poranna gimnastyka. Widząc już znajomą okolicę, odbiła nagle w lewo, między drzewa. Hidalgo przyzwyczajony do dziwnych zachcianek czarodziejki, tylko nieznacznie zwolnił kroku, pewnie manewrując między drzewami. Wypadli na otwartą przestrzeń polany, przez która płynął strumień. Hal rzuciła okiem w niebo i skierowała konia ku wodzie. Na szczęście strumyczek miał gładkie, piaskowe dno, nadawał się wiec doskonale. Wjechała do wody i z biegiem strumyka wpadła w następną ścianę lasu. Jadąc szybkim galopem, pokonała znaczny odcinek lasu i - tak jak przypuszczała - drzewa nad strumieniem w końcu się przerzedziły. Zeskoczyła na chwile z grzbietu wierzchowca i kucnęła na trawie , przyglądając się rosnącym tu ziołom. Nad strumieniem sokół zataczał krąg.
Wsiadła na konia, i skierowała go ponownie z biegiem strumienia, płynnie przechodząc w galop. Gdy tylko zniknęli w lesie, który Hal uznała za dość gęsty, zawróciła i zwolniwszy nieco, poczęła szukać drogi powrotnej przez najgęstsze możliwie chaszcze. Po jakimś czasie wróciła na ścieżkę prowadzącą ku wiosce. Sokoła chwilowo nie było widać, jednak Hal nie miała złudzeń, że wkrótce znów się spotkają.

Wjechała do wioski i zastała przyjaciół debatujących przy wozie Klonusa.
-Nie wiem, jak u Was panowie, ale u mnie są pewne ciekawe spostrzeżenia... Po pierwsze, mamy do czynienia ze zmiennokształtnym, po drugie chyba znalazłam ślad sprawców tego całego zamieszania... A jak u Was?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Halkione dnia Wto 13:53, 26 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Klonus
Obserwator



Dołączył: 06 Kwi 2007
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Śro 0:13, 27 Sty 2010 Powrót do góry

Klonusowi nie podobał się pomysł przeszukań. Miał misję do wypełnienia i do tego jeździł z laską o tak wielkiej mocy, że mógłby zniszczyć przypadkowym ruchem pół Imperium. Im wcześniej to się zakończy, tym lepiej dla jego zdrowia psychicznego. Ale skoro wszyscy się tak przejęli tą wioską (co w przypadku Jeźdźców było normalne), Klonus nie nalegał.
Ruszył na wschód, z powrotem w stronę traktu, z którego zboczyli. Puścił Panema luzem, by ten swobodnie mógł przemierzać bezdroża wokół osady. Przyda mu się trochę ruchu. Im obojgu.
Las, którym szli, stał się gęstszy, aż w końcu Obserwator stracił z oczu jaszczura. Klonusowi to nie przeszkadzało. Jaszczur sam umie sobie poradzić. A wcześniej czy później sam wróci. Zawsze wracał.
Klonus doszedł nad potok. Woda spokojnie płynęła ko północy. Obserwator usiadł i odprężył się. W tym lesie pewnie i tak nic nie znajdzie. Siedział i delektował się ciszą.
Dopiero teraz do niego dotarło. Cisza byłą absolutna. Nie uważał się za wytrawnego łowcę, ale zawsze słyszał jakiś dźwięk. A tu nic. Żadnej zwierzyny, żadnych ptaków. Gwizdnął na Panema. Jaszczur wyskoczył po chwili z zarośli. Był niespokojny. Pysk miał czysty. Z pewnością polował, ale nic nie zdobył - do dziwne.
Klonus postanowił wrócić do wioski. Chwilę poczekał na towarzyszy, by oznajmić im, co odkrył. Gdy przybyła Hal, to ona zabrała pierwsza głos. Jednak jej spostrzeżenia nie pokrywały się ze spostrzeżeniami Klonusa. Bardzo go to niepokoiło.
Brak zwierząt. zmiennokształtny. Sokół oglądający wszystko z góry. To nie była kolejna wioska jakiś lokalnych wojenek. Tu coś się działo. A w samym środku najpotężniejszy artefakt tych ziem. Klonus pogładził się po łysinie. Jedyny plus, jaki znalazł w tej sytuacji to fakt, że nie osiwieje.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Halkione
Administrator
Administrator



Dołączył: 11 Wrz 2005
Posty: 3742
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 15:34, 02 Lut 2010 Powrót do góry

-Pocieszające w tym wszystkim jest to, że to prawdopodobnie początkujący zmiennokształtny. Ktoś z większym doświadczeniem nie pozwolił by sokołowi krzyczeć, gdy nas zauważył... Tak sobie myślę, że skoro nasza droga i tak wiedzie na północ, to możemy podążyć tropem tej czwórki, która zniknęła mi między skałami. A nóż uda nam się upiec dwie pieczenie na jednym ogniu? - Halkione zarzuciła swoje juki na grzbiet Hidalga, który parsknął zniecierpliwiony przyjmując dodatkowy balast. - Trzeba się tylko zastanowić, jak przejdziemy tymi skalnymi ścieżkami. - spojrzała krytycznie na wóż Klonusa - Cóż to za pomysł, obserwatorze, wybierać się karetą na wyprawę pełną przygód?
Banda Blooda, do tej pory brykająca po wozie w poszukiwaniu resztek orzechów nagle zamilkła. Wszystkie rzuciły Halkione oburzone spojrzenie sugerujące, że negowanie zabierania wozu na wyprawy jest co najmniej niedorzeczne.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
 
 
Regulamin