FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Ostatnia wola boga Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Klonus
Obserwator



Dołączył: 06 Kwi 2007
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Czw 21:49, 11 Cze 2009 Powrót do góry

Skoro reaktywujemy klan, przydałoby się również odnowić jego jedną z najciekawszych tradycji - opowiadania klanowe. Kto żyw niechaj pisze!!!

Słońce wschodziło już nad horyzontem zalewając świat łuną nadchodzącego dnia. Klonus siedział jeszcze nad dokumentami i jedynie płonień ostatniej świecy na kandelabrze dotrzymywał mu towarzystwa. Lekki podmuch powietrza usunął w niebyt przeszłości tego ostatniego towarzysza nocy. Klonus zamrugał. Naświetlenie pomieszczenia nie zmieniło się wielce, a jednak wyczuł jakąś zmianę.
- Coś się stało, Therionie? - spytał w końcu nie podnosząc jednak głowy znad papierów.
- Słyszałeś pewnie niedawno iż opuściłem panteon - odezwał się starzec, którego dotąd ciężko było dojrzeć w zakamarkach komnaty.
- Słyszałem pogłoski - Obserwator w końcu zwrócił się do rozmówcy.
- Jest jeszcze jedna rzecz, której nie zdążyłem zrobić, a wolałbym ją powierzyć któremuś z Jeźdźców.
- Pokój Halkione jest całkiem niedaleko - odparł nieco obojętnie wysoki osobnik oparty o swoje biurko.
- Liczyłem, że ty się tym zajmiesz, ale skoro nie... - starzec zwrócił się ku drzwiom.
- Widzę, że wraz z miejscem na panteonie straciłeś również poczucie humoru. Co tam masz za misję?
Starzec znów zwrócił się ku wysokiemu chudzielcowi. Wyciągnął przed siebie kostur, na którym dotąd wspierał się.
- W tej lasce zawarta jest część mojej mocy. Nie chciałbym, by wpadła w niepowołane ręce. Prawdę mówiąc nie chciałbym, by wpadła w czyjekolwiek ręce. Dlatego chciałbym, byś wyruszył na kraniec ziemi i zatopił ją w Bagnie Zapomnienia. To niezwykle magiczny teren sam z siebie. Tam będzie bezpiecznie ukryta.
- Kraniec ziemi... - powiedział z lekkim zastanowieniem Klonus odbierając kostur - A wiesz, że jeszcze tam nie byłem? Będzie ciekawie.
Spojrzał przed siebie, lecz tam nikogo już nie było. Miejsce, które przedtem interpretował jako Theriona okazało się jedynie zwodniczym cieniem. Pozostała jedynie laska. Spojrzał na nią, pomyślał chwilę i rzucił już tylko do siebie:
- Czas zaprzęgać Panema.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sieklik
Tańczący z Postami
Tańczący z Postami



Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 2085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Piaseczno
Płeć: Jegomość

PostWysłany: Wto 22:58, 16 Cze 2009 Powrót do góry

Widzę, że nie tylko ja nie mam dużo czasu. Mam jednak cichą nadzieję, że ktoś jeszcze od nas dołączy. Obiecuję, że skupię się głównie na sobie, a nie na innych.

-Dokąd zmierzasz Klonusie? - Anioł zapytał Obserwatora, ale już podejrzewał, jaką uzyska odpowiedź. W końcu Klonus szedł w kierunku klanowych stajni.
- Zdaje się, że Jeźdźcy mają przed sobą kolejną wyprawę, Therion...
- Opowiesz mi w drodze. Czas nagli - Rzekłszy to Sieklik wstał z ławy, na której do tej pory siedział, rozprostował swe skrzydła i wzbił się w powietrze. Twierdza w porannym świetle wyglądała pięknie, nawet pomimo pewnego stopnia zaniedbania. Trawa pokrywająca pobliskie wzgórza szumiała pod wpływem delikatnego wiatru, pierwsze pąki kwiat ów otwierały się, by napawać się słonecznym światłem. Jednak nie było czasu na obserwowanie przyrody. Sieklik pofrunął w kierunku swojej wieżyczki, gdzie czekał już przygotowany pakunek. Anioł spakował się już wiele tygodni temu, by być gotowym do wyruszenia w świat w każdej chwili. Rozejrzał się po komnacie, wziął jeszcze sakwę z ziołami, fiolkę srebrzystego płynu i płaszcz. Płaszcz zawsze może okazać się przydatny. Nawet, kiedy jesteś aniołem. A może zwłaszcza, kiedy jesteś aniołem. Pod płaszczem skrzydła nie rzucają się tak w oczy. Tak, płaszcz to zdecydowanie dobry pomysł.
Dawno nie używane drzwi zaskrzypiały i trzasnęły ciężko budząc mieszkańców twierdzy i wzbijając przy tym chmurę kurzu. Od kiedy druid był aniołem, raczej nie używał drzwi do komnaty, lecz zawsze otwartych wysokich okien zerkających z jego wieży na Twierdzę Jeźdźców Apokalipsy. Sieklik ruszył krętymi schodami w dół a następnie długim korytarzem w kierunku wrót wychodzących na dziedziniec. Zastał tam dokładnie to, czego się spodziewał. Jego Żółw wyszedł wygrzewać w miłych promieniach wschodzącego słońca.
- Zdaje się, że wyruszamy w długą podróż- rzekł Sieklik do starego już gada, a ten zmrużył tylko oczy, podniósł swe ogromne cielsko i z zaskakującą gracją sunął już w powietrzu niczym przez morskie fale.
- Teraz wystarczy tylko poczekać, aż Jeźdźcy wstaną ze swych łóżek...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sieklik dnia Wto 23:06, 16 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Holy Blood
Administrator
Administrator



Dołączył: 19 Wrz 2005
Posty: 1119
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: od czarnych smoków z północy
Płeć: Jegomość

PostWysłany: Sob 0:01, 27 Cze 2009 Powrót do góry

Przed bramami twierdzy zatrzymał się mężczyzna otoczony przez małe ruchliwe stworzenia. Wędrowiec, odziany w ciemne, zniszczone przez czas łachmany, szybkim ruchem ręki ściągnął kaptur. Promienie słoneczne oświetliły długie, siwe włosy przysłaniające pomarszczoną twarz.
-Wróciłem... - łza spłynęła po twarzy starca - ...jesteśmy w domu!
Czarne duszki wyraźnie podniecone wydawały z siebie ciche piski, podskakując przy tym energicznie.
-Spokojnie zaraz się z wszystkimi przywitamy- powiedział Holy po czym pchnął masywną bramę odsłaniając drogę prowadzącą do głównych wrót potężnej, lekko podniszczonej budowli.
Wspomnienia wróciły. Łucznicy, wypatrujący nieprzyjaciół z murów... Zastępy zbrojnych, gotowych w każdej chwili na wymarsz... Wieczory spędzone z przyjaciółmi, przepełnione najróżniejszymi opowiadaniami... Przygody...
Blood, wyrwany z zamyślenia przez swoich towarzyszy, dostrzegł anioła wlatującego do wieży. Po chwili usłyszał trzask drzwi, lekko zdezorientowany instynktownie schował się w cieniu ogromnego drzewa, sadzonego jeszcze za jego młodości. Małe stworki szybko poszły w ślad za swoim panem.
Wrota stanęły otworem, po chwili na dziedziniec wyszedł anioł, skierował swe kroki w stronę wielkiego Żółwia, którego staruszek wcześniej nie dostrzegł. Skrzydlata istota wraz z gadem po chwili oddalili się.
-Czy... czy to był Sieklik?- wyszeptał Holy z lekkim niedowierzaniem w głosie.
piski
-Zaprowadźcie mnie do niego!- po tych słowach duszki ruszyły przed siebie ponaglając starego złodzieja aby przemieszczał się trochę szybciej...


oj jak ja dawno nie próbowałem napisać czegoś na styl opowiadania ; ) ale mam nadzieje że nie jest tak źle : D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Halkione
Administrator
Administrator



Dołączył: 11 Wrz 2005
Posty: 3742
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 17:34, 04 Sty 2010 Powrót do góry

Obudzona nagłym hukiem dobiegającym od strony stajni, Halkione otworzyła oczy. Już zamierzała odwrócić się na drugi bok i zakryć kołdrą, gdy do jej uszu dotarły dziwnie znajome, choć dawno nie słyszane piski...
Z niedowierzaniem podniosła się z łóżka i podeszła do okna wychodzącego na dziedziniec. Fitukint, śpiący na poduszce na szafce nocnej także się podniósł i rozprostowawszy skrzydełka, podleciał do okna. Wbił pazurki w ramię Halkione, przebijając się przez cienką koszulę nocną.
-Tak mi się właśnie wydawało! Toż to Blood i jego banda! - Klasnęła radośnie w dłonie i odwróciła się od okna, żeby zbiegać na dół. Zatrzymała się jednak w pół kroku i wróciła, żeby ponownie wyjrzeć na dziedziniec. Oprócz starego złodzieja, był na nim Klonus majstrujący coś przy swoim wozie i Sieklik doglądający żółwia. W dawnych czasach taki ruch na dziedzińcu nie był niczym niezwykłym, ale dziś... trzech Jeźdźców jednocześnie szykujących się do drogi? Czyżby szykowali się na jakąś wspólną wyprawę? No to nie można przepuścić takiej okazji! Podbiegając przeszła przez pokój w stronę kufrów z rzeczami podróżnymi i w pośpiechu zaczęła wyrzucać z nich rzeczy w poszukiwaniu jej ulubionych spodni do jazdy. Po chwili namysłu [odeszła ponownie do okna i raz jeszcze ogarnęła sytuację. Klonus stał przy wozie i siłował się z jaszczurem, który nieco rozleniwiony słonecznym porankiem nie zamierzał zbyt szybko iść do pracy. Żółw, zaległszy w słońcu, ospale przyglądał się wysiłkom Sieklika. Banda Blooda rozbiegła się, przeszukując stare kąty i poznając twierdzę na nowo.
-No cóż, wyglądana to, że jeszcze chwilę się im zejdzie. A porządna kąpiel przed podróżą nie zaszkodzi... W końcu Hidalgo nie powinien mieć kłopotu z dogonieniem jaszczura z wozem i żółwia.
Fitukint, który już dawno zrezygnował z siedzenia na zbyt ruchliwym ramieniu, obserwował teraz miotająca się po komnacie Halkione z wyrazem lekkiej dezaprobaty na pyszczku.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Klonus
Obserwator



Dołączył: 06 Kwi 2007
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Wto 18:00, 05 Sty 2010 Powrót do góry

Panem już dawno nie był w drodze, przez co rozleniwił się, gad jeden. gdy jednak przed dłuższy czas wpatrywał się w okno jednej z wierz twierdzy, Klonus powędrował wzrokiem również w tym kierunku. Przez moment mignęła mi postać Halkione. Wpatrywał się jeszcze chwilę w okna owej wierzy szukając choćby cienia potwierdzenia, że ów miraż miał coś wspólnego z rzeczywistością.
Wówczas jednak Panem, gadzina, wzruszył energicznie głową, jakby chochlika chciał z niej strząsnąć. Po chwili i klonusowych uszu dobiegły piski z dziedzińca. Obserwator wyjrzał przez uchylone drzwi starej wozowni na zewnątrz. Że też mógł przez nie obserwować wysokie wierze twierdzy, a miał tak małe pole widzenia na dziedziniec... A tam niezwykłe rzeczy się działy. Holy Blood wraz z całą swoją zgrają witał się właśnie z Siedlikiem. Klonus dał więc spokój mocowaniu się z pupilkiem i wyszedł jeźdźcom na spotkanie. Zazdrosna gadzina i tak pewnie do nich dołączy, a jeśli obserwacyjny miraż był prawdą, wypadałoby poczekać na Mistrzynię.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sieklik
Tańczący z Postami
Tańczący z Postami



Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 2085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Piaseczno
Płeć: Jegomość

PostWysłany: Czw 3:23, 07 Sty 2010 Powrót do góry

- Dawnośmy się nie widzieli- Sieklik z uśmiechem powitał przyjaciół. Zauważył, że twarze obu wydawały się starsze niż je zapamiętał, podobnie zresztą jak jego. W końcu szmat czasu minął od ostatniej wspólnej wyprawy. Przyjemnie było móc znów nadwyrężyć szyję przy rozmowie z Klonusem i odganiać od siebie bandę Holy'ego.
- Gdzie w końcu ruszamy, Klonusie? Mam nadzieję, że to nie za blisko? Przydałoby się wreszcie rozprostować kości.
Zanim jednak Klonus odpowiedział, skinął głową na okno komnaty Halkione.
- Ach, mistrzyni rusza z nami? Poczekaj więc z wyjaśnieniami. Nie mogę się doczekać, by ją też zobaczyć.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Klonus
Obserwator



Dołączył: 06 Kwi 2007
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Sob 15:43, 09 Sty 2010 Powrót do góry

- Mistrzyni chyba wie dokąd jedziemy. - powiedział spokojnie Klonus - Ufam, że mąż jej to już zdradził.
- Therion jedzie z nami? - spytał raptownie Holy Blood.
- Therion żyje? - zawtórował mu Sieklik.
- Odpowiem tak: Therion istnieje i raczej wątpię by do nas dołączył. Co zaś się tyczy odległości, ruszamy na kraniec świata do Bagien Zapomnienia. Z jednej strony to daleko, z drugiej musimy się dowiedzieć, gdzie to w ogóle jest i pewnie tej odpowiedzi będziemy szukać bliżej. Macie jakieś pomysły?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sieklik
Tańczący z Postami
Tańczący z Postami



Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 2085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Piaseczno
Płeć: Jegomość

PostWysłany: Nie 17:11, 10 Sty 2010 Powrót do góry

- Ciężko będzie je znaleźć. Z tego, co słyszałem, jeszcze nikomu nie udało się stamtąd wrócić- rzekł Holy.
- Czy to przypadkiem nie tam według wierzeń trafiają dusze poległych w bitwach? Niezbyt podoba mi się wizja spotkania z nimi- Sieklik nerwowo załopotał skrzydłami i wzbił się parę metrów ponad ziemię.
- Ale nie stchórzę. Niech tylko spróbują mnie dotknąć.
- Dobra, dobra. Zobaczymy czy będziesz taki odważny gdy dojdzie co do czego- zadrwił z anioła Blood.
Podczas gdy Holy i Sieklik przedrzeźniali się i poszturchiwali na dziedzińcu, Klonus wrócił do pakowania się. Niedługo dwóch pozostałych Jeźdźców wzięło z niego przykład. Nim słońce sięgnęło zenitu, byli gotowi.
Rozległ się głośny zgrzyt nienaoliwionych od dawna zawiasów ciężkich wrót twierdzy i z zacienionej bramy wyjechała niecodzienna świta. Najpierw z bramy wyjechał wóz ciągnięty przez ogromnych rozmiarów jaszczura. Woźnicą był jegomość bardzo wysoki a zarazem nieproporcjonalnie chudy. Obok siedział mężczyzna w kapturze, a dookoła nich skakały niespokojnie małe czarne stworki. Za wozem leciał zaś kolejny gad, prawie równie wielki jak ten ciągnący wóz. Był to żółw, zapewne magiczny. Na jego grzbiecie siedział opatulony płaszczem mężczyzna grający jakąś melodię na harmonijce.
Trójka przyjaciół wyjechała z twierdzy i zamknąwszy za sobą wrota wjechali w las.
Gdy zniknęli wśród listowia, dały się jeszcze za nimi słyszeć krzyki.
-Ku bagnom!
-Ku Therionowi!
-Ku przygodzie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sieklik dnia Nie 17:19, 10 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Halkione
Administrator
Administrator



Dołączył: 11 Wrz 2005
Posty: 3742
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 23:50, 10 Sty 2010 Powrót do góry

Halkione zostawiła Fitukinta siedzącego na parapecie. Wogul bacznie obserwował bandę Blooda, penetrującą dziedziniec i wyszukującą wszystko, co dało by się zjeść. Fit niespecjalnie lubił ta zgraję, gdyż nie dość, że zawsze wszędzie ich pełno, to jeszcze przez swoją przewagę liczebną zwykle pierwsi znajdywali wszystkie nasionka i orzeszki. Lepiej więc mieć ich na oku.
Hal tymczasem wróciła do przekopywania swoich kufrów, w poszukiwaniu dawnego podróżnego ekwipunku i sakwy. Po jakimś czasie cała podłoga wypełniona była wszelkiego rodzaju sprzętem, od broni poczynając a na biżuterii kończąc. Przyjrzawszy się krytycznie całemu zamieszaniu, Hal machnęła w końcu ręką i wybrała tylko te najpotrzebniejsze rzeczy... Wypchała sakwę po brzegi, doczepiając na wierzchu parę woreczków z reagentami i obowiązkowo woreczek orzeszków. Inaczej wogul nie dałby jej w nocy spać....
Zerknęła na dziedziniec, gdzie SIeklik z Bloodem żywo o czymś dyskutowali - w porządku, czasu jeszcze trochę jest - na kąpiel starczy ;]

***

Zbiegłszy do stajni, szybko wyprowadziła Hidalga i narzuciła na niego podróżny czaprak i najwygodniejsze siodło. Sakwę w końcu udało się przytroczyć za łękiem. Wskoczyła na grzbiet wierzchowca, a wogul mocniej wbił jej pazurki w ramię. Na szczęście jej podróżny płaszcz posiadał specjalną podszewkę właśnie w tym celu.
Kon parskając zatańczył nerwowo na dziedzińcu nie mogąc doczekać się przejażdżki po długiej przerwie.
Dobrze, że dałam im czas na wyjechanie do przodu. Hidalgo by zwariował wlokąc się stępa za wozem... albo i postawiłby na swoje i marnie wtedy widzę swój los... Widząc, co się święci, Fit z rezygnacją schował się pod połę płaszcza. Koń galopem wyjechał przez bramy, pozostawiając twierdzę za plecami czarodziejki.

***

Niebawem, na horyzoncie ukazały się charakterystyczne sylwetki trzech Jeźdźców. No koniec świata.... żeby apokalipsa nadchodziła na żółwiu i drewnianym wozie... Rolling Eyes Halkione spięła konia do ostatniego tego dnia wysiłku i dogoniła towarzyszy podróży.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Halkione dnia Nie 23:51, 10 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Sieklik
Tańczący z Postami
Tańczący z Postami



Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 2085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Piaseczno
Płeć: Jegomość

PostWysłany: Pon 2:49, 11 Sty 2010 Powrót do góry

- Witaj Mistrzyni, co tak długo?- Holy pierwszy zauważył podjeżdżającą do wozu Halkione
- Wnioskując po unoszącej się kwiatowej woni, ktoś musiał się wykąpać przed wyjazdem. - odezwał się Sieklik z grzbietu szybującego żółwia.
- To by tłumaczyło Twój brak pośpiechu. Ale nie martw się. Zdążysz się jeszcze ubrudzić- Klonus puścił Hal oko i ściągnął cugle. To Panem nie zważając na ciągnięty za sobą wóz zaczął schodzić ze szlaku.
Poza kilkoma fochami i grymasami jaszczura podróż przebiegała dosyć płynnie i spokojnie. Halkione od czasu do czasu galopowała gdzieś wprzód na zwiady, głównie po to, żeby rozruszać swojego wierzchowca. Sieklik z Żółwiem też znikali na chwile, by nadlecieć znienacka, czasem każdy z innego kierunku.
W końcu druid przesiadł się z żółwia na wóz Klonusa. Latający gad natychmiast gdzieś zniknął a jego właściciel usiłował się zdrzemnąć, co byłoby jednak nie lada wyczynem, gdyż po całym wozie grasowały demony Holy'ego. Anioł spróbował więc innej rozrywki, zaczął rozłupywać orzechy, lecz zjedzenie ich także nie było mu dane, także ze względu na bandę Blooda. Po próbach uporządkowania swoich mikstur, oczyszczenia skrzydeł, jeszcze raz zdrzemnięcia się i napisania jakiegoś tekstu na znalezionym pergaminie Sieklik przesiadł się na przód wozu, do Blooda i Klonusa.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sieklik dnia Pon 2:50, 11 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Halkione
Administrator
Administrator



Dołączył: 11 Wrz 2005
Posty: 3742
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 21:20, 13 Sty 2010 Powrót do góry

Jechali wciąż na północ. Po paru dniach szeroki trakt zmienił się w nierówną drogę, która miejscami zarastała zielskiem. Spotykali też coraz mniej wędrowców, szlak stawał się samotny.
-No tak, zaczyna to wyglądać jak koniec świata - zadrwiła Halkione, kiedy przez kolejne 3 dni nie natknęli się na żadną wioskę, gdzie można by spędzić noc w gospodzie i dać koniom (ekhm, koniowi) prawdziwą paszę.
-To chyba jesteśmy na dobrej drodze, nie, Klonusie? Therion zostawił Ci jakieś wskazówki? - Sieklik zaczął szukac czegoś w swojej sakwie, leżącej za siedzeniem woźnicy - Wydaje mi się, że miałem gdzieś tu mapę....
- Obawiam się, że na nic nam sie twoja mapa nie zda, aniele.Miejsca, do którego zmierzamy, nie ma na mapach. Być może w ogóle go nie ma.- Klonus z nieoczekiwanym spokojem wygłosił twierdzenie, które resztę drużyny przyprawiło o ciarki.
- Zjadłbym coś... może znajdziemy miejsce na popas? Ściemnia sie. Wogóle dnie jakieś takie jakby krótsze się robią. - Blood zerknął na swoją bandę, która na tyłach klonusowego wozu urządziła prawdziwe pobojowisko.
- Spójrzcie tam - Halkione wskazała północny zachód, gdzie oprócz łuny zachodzącego słońca widać było smugę dymu
-Ha! Karczma! Jednak bogowie istnieją! - Ucieszył się Holy
- Obawiam się, że nie,Bloodzie... Spójrzcie na kolor dymu.. Jest czarny i ciężki. Nie budzi nadziei. Boję się, że to co tam spotkamy, wcale nam się nie spodoba. Zaczekajcie.. albo jedźcie powoli - jeden jeździec łatwiej się ukryje niż grupa z wozem, jaszczurem i hałasującą zgrają.

Hal spięła Hidalga i pomknęła naprzód, zostawiając towarzyszy na trakcie.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Klonus
Obserwator



Dołączył: 06 Kwi 2007
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Pią 22:46, 15 Sty 2010 Powrót do góry

Klonus wpatrywał się w słup dymu. Jego umysł zdawał się być daleko, kalkulować, przewidywać, oceniać. Nie zwrócił uwagi nawet, gdy jeden ze stworów Blooda wlazł mu na głowę, by stamtąd dokonać spektakularnego ataku na resztę zgrai.
Wtem Panem strzelił ogonem jak z bicza i Klonus natychmiast znalazł się z powrotem na świecie. Szybkim pociągnięciem za lejce zatrzymał wóz. Wpatrywał się w przestrzeń przed pojazdem.
Szlak, który zdawał się kierować na północny zachód, odchodził tu bardziej ku wschodowi. Obserwator wskazał na młode drzewko, które nawet gdyby istniała droga na wprost, uniemożliwiałoby przejazd.
- Co myślisz o tym, Sieklik?
Anioł lekko strzepnął skrzydła, podleciał z wozu do drzewka i łagodnie stając na ziemi przyjrzał się roślinie.
- Ładne. Robione nieco na szybko, ale pewnie i tak drogie. W każdym razie nie starsze jak rok.
- Szkoda - odpowiedział smutnym tonem Klonus - Nienawidzę wandalizmu.
Po tych słowach uderzył lejcami, a Panem wskoczył an drzewko łamiąc je tuż przy ziemi. Dla jaszczura ciężar ciągniętego (a tym razem wręcz szarpniętego) wozu nie robił może znaczenia, ale całą banda Holy Blooda zleciała z pojazdu niczym z rozjuszonego byka i teraz na potęgę starała się wrócić.
- Nie musiałeś... - zaczął Sieklik.
- Halkione tędy jechała. - Klonus wskazał na ledwie widoczną dróżkę, w której jakimś cudem dostrzegł świeży trop końskich kopyt.
Jednak jego umysł znów był już daleko. Ogarniał nie tylko niepokojący dym na horyzoncie, ale i trakt wybudowany specjalnie by ominął tę wioskę, trawę, która aż za bujnie porosła starą drogę i w końcu drzewo, które miało zwieńczyć kamuflaż. Ktoś nie chciał, by trakt prowadził do wioski...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Halkione
Administrator
Administrator



Dołączył: 11 Wrz 2005
Posty: 3742
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 22:56, 15 Sty 2010 Powrót do góry

Brnąc wozem przez wysoką trawę porastajacą ścieżkę, zauważyli powracającą Halkione.
-Wioska wygląda na opuszczoną. Ktokolwiek tam mieszkał, już go tam nie spotkamy, a ktokolwiek ją spalił, już się stamtąd wyniósł. No chyba, że siedzą w ukryciu.. Ale nie wiem, po co ktoś miałby obserwować spalone włości. Nie wygląda to ciekawie, wielu ludzi straciło dom, a w tych stronach noce są coraz chłodniejsze - idzie zima.
-Być może to zamieszki związane z wojną? - zainteresował się Blood
-Prawda, nawet w stolicy co nieco się mówi o niepokojach na północy, ale tam, za murami, nikt nie traktował tego poważnie.
-Fakt, nie mogę sobie nawet przypomnieć, kto i o co walczy. Ale na pewno wierzy w to, co robi, bo nie przebiera w środkach! - Halkione rzuciła towarzyszom zaniepokojone spojrzenie- To co, Panowie, jaki plan na dalszą podróż? A może ktoś pamięta, o co chodzi w rebelii?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sieklik
Tańczący z Postami
Tańczący z Postami



Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 2085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Piaseczno
Płeć: Jegomość

PostWysłany: Sob 14:36, 16 Sty 2010 Powrót do góry

- Pewnie nie spodoba wam się mój pomysł, ale... - anioł zastanawiał się, czy mówić dalej. Jednak skoro już zaczął, trzeba było dokończyć. - Może przenocujemy w tej wiosce? Ktokolwiek ją spalił, pewnie odjechał daleko.
Sieklik spojrzał na twarze towarzyszy. Nie byli zadowoleni. Tak przewidywał. Ale z większym lub mniejszym oporem w końcu zgodzili się na propozycję anioła. W końcu noc zimna a nikomu nie uśmiechała się wizja spania na wozie z trzema innymi osobami, wśród tobołków i, co najgorsze, zgrai Holy'ego.
Jechali powoli i możliwie jak najciszej. Nawet Bloodowskie demony siedziały spokojnie. Mogło ich zdradzić jedynie trzeszczenie desek wozu, kiedy Panem natrafił na większe wyboje, pod warunkiem. Na szczęście jednak tak się nie stało. Gdy dojechali do wioski, ich oczom ukazał się przerażający widok.
Cała wioska była opuszczona. Nie było śladu nawet po trzodzie. W powietrzu unosił się swąd spalenizny. Żaden budynek nie został nietknięty przez ogień. Z większości pozostały jedynie resztki ich drewnianych szkieletów, kilka bardziej oddalonych miało część ścian i osmolone zapadnięte dachy. Przetrwały też dolne partie większych budynków, tych, które budowane były na kamiennych fundamentach. Podjechali do jednego z takich budynków, najpewniej do karczmy. Za nią stały resztki spalonej wozowni. Jeźdźcy usunęli część zwalonego dachu, by Klonus mógł wprowadzić tam swój wóz. Rzucał się w oczy, ale przysłonili go wrakiem większego. Wozowni nie było widać z rynku wioski, więc mieli nadzieję, że w razie czego wóz zostanie nie dostrzeżony. Panem schował się w krzakach za wioską, Żółw odleciał gdzieś w dal, dla Hidalga znalazło się miejsce w, o dziwo, w całkiem dobrym stanie stajni. Jeźdźcy zaś schronili się w piwnicy karczmy, której ogień szczęśliwie nie dotknął.
W piwnicy nie znaleźli niestety żadnych trunków. Prawdopodobnie zostały skonfiskowane przed spaleniem wioski. Znalazły się jednak jakieś pierzyny, więc zasnęli w przyjemnym cieple.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Klonus
Obserwator



Dołączył: 06 Kwi 2007
Posty: 574
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Czw 21:35, 21 Sty 2010 Powrót do góry

Noc rzeczywiście była chłodna a twórca znalezionych pierzyn nie przewidział istnienia kogoś wzrostu Klonusa. Obserwator wstał w środku nocy by rozetrzeć zmarznięte stopu choć nie zamierzał otworzyć oczu. Zaschło mu w ustach, więc ruszył starannie zapamiętaną drogą do kuchni. Dopiero gdy kopnął w pozostałość zarwanego stropu zorientował się, że nie jest u siebie.
Otworzył oczy. Chwila konsternacji pozwoliła mu przypomnieć sobie, gdzie się znajduje. Nie zmieniło to faktu, że chciał się napić. Ruszył w kierunku, w którym był przekonany, że znajdzie wóz wraz z zapasami. W konturze resztki jakiegoś budynku pojawił się nowy kształt. I znikł. Klonus ruszył w tamtą stronę. Wśród zgliszczy kolejny kształt zmienił położenie. Obserwator dostrzegał je najwyżej kątem oka, ale nauczył się ufać tym fantomom.
Wśród krzaków opodal poderwał się kolejny kształt. Klonus wiedział, że Panem preferuje polowania dzienne, ale był przekonany, że nie odmówi sobie również nocnej zabawy. Zwłaszcza po tak leniwych dniach na szlaku. Błądząc wśród zgliszczy znalazł jedynie krew. Świeżą krew.
Był przekonany, że to nie krew jaszczura. Teraz i tak niczego się nie dowie. Najwidoczniej wśród przytomnych osób on najgorzej widział w ciemności. Rano pewnie więcej dowie się nawet z tego, co zostawi po sobie Panem.
Poza tym przeszło mu pragnienie. Powrócił do śpiących kompanów.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
 
 
Regulamin