FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Jak Najdalej od Vackell (JNoV) - RPG ? Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Tajra
Moderator
Moderator



Dołączył: 13 Gru 2005
Posty: 2159
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bagdad
Płeć: Niewiasta

PostWysłany: Śro 8:49, 28 Cze 2006 Powrót do góry

Tajra wróciła do karczmy w doskonałym humorze. Spotkała bowiem w chacie gawędziarza swych dobrych przyjaciół, Warlasa i Banitę Niebios. Ten drugi odezwał się nawet do niej kilka razy, co było niebywałym sukcesem... Na dobry humor bardki niemały wpływ miała też tequila, którą tak ochoczo serwował mistrz Zapomnianych Mędrców... No i oczywiście najważniejsze pojawiły się też pierwsze zlecenia... Jak np. napisanie hymnu dla klanu Nazguli... Wchodząc po schodach na górę dziewczyna zamyśliła się - Nie wiele właściwie miał do zaoferowania, raczej odpuszczę sobie... - Uśmiechnęła się promiennie gdy wpadł jej do głowy szalony pomysł - Tak znam taką jedną początkującą bardkę. Może ona zechce...
Tanecznym krokiem skierowała się do pokoju Deithe. Tanecznym tym bardziej, że alkohol miło szumiał w głowie... Już miała zapukać, gdy przypomniawszy sobie, że jest późna noc, zmieniła zdanie i powoli uchyliła drzwi sypialni maga, chcąc zobaczyć jak śpi. Kiedy wetknęła głowę przez szparę ze zdumieniem zobaczyła, że mężczyzna jeszcze nie śpi.
- Wejdź Tajro - odezwał się głosem, który sprawił, że, niewiedzieć czemu bardkę przeszedł prąd.
- Myślałam, że już śpisz o tak późnej porze - zaczęła dziewczyna
- Czekałem na ciebie - Deithe spojrzał w oczy bardki (znów prąd) - chciałem powiedzieć ci dobranoc...
Dziewczyna wytrzymała spojrzenie - No tak jasne - odpowiedziała pośpiesznie.Dobrze znała te uczucie i chociaż minęło sporo czasu od kiedy czuła coś podobnego, zrozumiała że jeśli zaraz nie wyjdzie z tego pokoju już w nim zostanie...
- No tak - kontynuowała - Więc... Tego - spojrzała na maga (prąd) - Dobranoc - Odwróciła się i złapała za klamkę...
- Aniele - (prąd) - Słyszałem cię na dole jak śpiewałaś... Masz piękny głos... Czy zechciałabyś może zaśpiewać mi na dobranoc?
(Prąd) - Oczywiście jeśli chcesz. Wszak bardowie nie odmawiają... - Dziewczyna usiadła na skraju łóżka i zaczęła śpiewać...
Bardką jestem... Czy to źle?
Dlaczego tak zawsze kończy się?
Zawsze już będę solą w czyimś oku?
Czy z tego powodu mam zwolnić kroku?...
Deithe obiął ją wpół i przyciągnął do siebie... Ciemne płatki zawirowały Tajrze przed oczyma. Tak czarne jakkby były płatkami Caer Anrath... I nie było już więcej prądu. Był tylko zapach, dotyk i smak...

Dni w Vackell przemijały spokojnie... Bardka na dobre przeniosła się do pokoju Deithe, który błyskawicznie odzyskał siły. Każde z nich zajmowało się swymi sprawami jedynie noce i poranki mieli zarezerwowane tylko dla siebie. Po prostu sielanka. A jednak Tajra nie była ślepa... Obserwowała zachowanie maga wyczuwając jego narastający z każdym dniem niepokój. Nie pytała jednak o powód. A on nic nie mówił. Każde z nas ma jakieś tajemnice - myślała Tajra. Jednak pewnego ranka nie wytrzymała i zapytała się co go trapi
- To moja przeszłość... - odparł po namyśle - Nie przejmuj się tym aniele - i pocałunkiem sprawił, że uleciały jej wszystkie myśli...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Deithe, Serce Mroku
Strzelający postami
Strzelający postami



Dołączył: 15 Maj 2006
Posty: 276
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szare Pustkowia (Warszawa)

PostWysłany: Pią 16:20, 30 Cze 2006 Powrót do góry

Tego wieczora, gdy już zapadły najciemniejsze cienie, leżeli w łóżku. Bardka zasnęła zmęczona, a Deithe, pomimo senności nie mógł zmrużyć oka. Coś go trapiło. Spojrzał z uśmiechem na śpiącą i przykrył jej odsłonięte ramię kocem. Sięgnął umysłem w ciemność otaczającą… pokój… karczmę… sąsiednie uliczki… umysły…
Nagle trafił na blokadę. Ktoś się zbliżał i chronił swój umysł. Trzy cienie wśród innych cieni. Otworzył oczy. Wstał i ubrał się. Pochylił się nad Tajrą, która także otworzyła oczy i wpatrywała się w niego pytająco.
- Ubierz się… - szepnął jej na ucho – będziemy mieli gości.
Zrobiła to po cichu, mag w tym czasie upozorował poduszki na ciała i używając połączenia magii iluzyjnej z ciemną, pogłębił cienie w pokoju i nadał poduszkom wygląd śpiących postaci. Skryli się w odległym kącie i czekali.
Po kilku minutach okiennice w ich komnacie otworzyły się ostrożnie, prawie nie wydając dźwięku. Trzy cienie wśliznęły się bezszelestnie do pokoju i stanęły wokoło łóżka. Mag spojrzał na bardkę i oboje skinęli głowami. Tajra wyjęła sztylet i wbiła go w serce najbliżej stojącemu przeciwnikowi, ten nie zdążył się nawet odwrócić, zaledwie zacharczał i osunął się na podłogę. Deithe w tym czasie wyszeptał inkantację i z jego palców wyleciały strugi ognia, spowijając pozostałą dwójkę napastników.
W powietrzu uniósł się zapach spalonego ciała. Deithe, podszedł i sprawdził czy żyją. Pierwszy wziął na siebie większą dawkę czaru i pozostał z niego tylko zwęglony korpus, za to drugi jeszcze oddychał. Spojrzał na umierającego, a ten wycharczał:
- Wreszcie cię znaleźliśmy… nie martw się… są inni… wielu… nie ukryjesz się… - po czym wydał ostatnie tchnienie i znieruchomiał.
Deithe wstał i zebrał ich rzeczy. Podszedł do Tajry:
- Chodź nie mamy czasu, musimy uciekać.
- Ale o co chodzi? Kim oni byli? Czemu próbowali nas zabic?
- Później ci wyjaśnię, teraz nie ma na to czasu…
Wiec, zbiegli po schodach, uregulowali pośpiesznie rachunek i ruszyli do drzwi. Drogę zagrodziła im młoda dziewczyna o bardzo jasnej cerze. Spojrzała na nich i mag chciał ja po prostu odsunąć z drogi, ale Tajra chwyciła go za ramię:
- Poczekaj – powiedziała – ja ją znam…


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Alice
Tańczący z Postami
Tańczący z Postami



Dołączył: 31 Paź 2005
Posty: 1737
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Niewiasta

PostWysłany: Pią 17:00, 30 Cze 2006 Powrót do góry

Stała przed nimi, zastanawiając się, co właśnie zrobiła.
Pamiętam, że siedziałam przy barze, rozmawiając z jakimś młodzieńcem. Ten, zaciekawiony poprosił mnie, żebym zaśpiewała mu jakąś pieść swojego autorstwa. Już otwierałam usta.. wtedy usłyszałam huk zatrzaskiwanych drzwi. Mimowolne zaciekawienie zwyciężyło. Odwróciłam się, a tam.. Tajra. Tajra, bardka znana w całym Imperium. Gdy ruszyła razem z zakapturzonym mężczyzną.. chyba mnie poniosło.
- eee.. ja.. chcia..chciałam wam powiedzieć..że..na dworze nie jest bezpiecznie – wykrztusiła Alice, cały czas pamiętając, jak ten mężczyzna chciał ją 'odsunąć' - Prawdę mówiąc to władze zabroniły dziś wychodzić na dwór przed porankiem..
Tajra niespokojnie się poruszyła.
- ale.. znam wyjście stąd, prowadzące na uliczkę, przez którą nikt nie przejeżdża.. Jeśli wam pilno, mogę was tam poprowadzić.
Tym razem to Deithe nie wytrzymał.
- Prowadź – rzekł twardo.
Alice szybko odeszła wgłąb budynku. Bardka pobiegła za nią, aby nie zgubić jej z oczu.
Deithe stał nieruchomo, analizując sytuację, która miała miejsce przed chwilą. Coś płochliwa ta dziewczyna.. będą z nią kłopoty – pomyślał, lecz chwilę potem pobiegł za oddalającym się cieniem Tajry.
Gdy przebili już mnóstwo korytarzy, zakrętów i pokoi, Alice zatrzymała się przed drzwiami, które wyglądały jak drzwi do normalnego pokoju. Otworzyła je, a wtedy przed nimi roztoczył się widok..
Ale jaki widok..
Stanęli jak wryci.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Fistandantilus
Tańczący z Postami
Tańczący z Postami



Dołączył: 10 Wrz 2005
Posty: 1520
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Jelenia Góra

PostWysłany: Pią 17:59, 30 Cze 2006 Powrót do góry

Stanęli przed otwartymi drzwiami i przyglądali się dziwnej postaci.
- Tędy niema przejścia, jest ich za wielu – usłyszeli cichy głos nieznajomego. Deithe przyglądał mu się zaszokowany. Skąd wiedział o zabójcach ....pomyślał. Tym czasem postać odwróciła się i szepnęła za mną. Szept, ale wyraźnie słyszany przez wszystkich. Przemieszczali się ciemnymi uliczkami, czasem w całkowitym mroku. Postać nie biegła, ale szła, szybko i pewnie, nawet w całkowitych ciemnościach. Przechodzili alejkami, domami. Nikt nie zadawał pytań. W pewnym momencie. Nieznajomy się zatrzymał.
- Zgubiłeś się? – zapytała Tajra. Ale Młodzian uciszył ją gestem ręki. Po chwili przed nimi przeszło kilka osób. Ruszyli dalej. Przeszli przez główną drogę w mieście, i dalej uliczkami. W pewnym momencie znowu się zatrzymali. Postać wspięła się na murek. Pomogła Alice dostać się na górę. Natomiast Deithe objął ukochaną i wlecieli. Przeszli kawałek i już schodami zeszli na niewielkie podwórko przypominające pole treningowe. Cale było zamurowane wysokimi murami, w jednym roku stała niewielka chatka. Skierowali się do niej. Weszli do środka. Wewnątrz panowały całkowite ciemności. A jednak mężczyzna jak gdyby nigdy nic wszedł u usiadł w fotelu.
- Przepraszam. – wstał poszedł kawałek i pojawił się z kilkoma świecami. Spojrzał na Deithe’a – czy mógłbyś – spytał i postawił świece na stoliku.
Po zapaleniu świec zobaczyli że mężczyzna jest ślepy.
- Jestem Fist.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Deithe, Serce Mroku
Strzelający postami
Strzelający postami



Dołączył: 15 Maj 2006
Posty: 276
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szare Pustkowia (Warszawa)

PostWysłany: Pią 18:33, 30 Cze 2006 Powrót do góry

Stłoczyli się wszyscy w izdebce, będącej najwyraźniej domem Fista. Mag spojrzał na swoich nowych towarzyszy, nieśmiałą, cichą bardkę i ślepca imieniem Fist. Przymknął na chwilę oczy i jego umysł poszybował ciemnymi uliczkami... Nic im nie groziło... na razie... ale musieli szybko opuścić miasto.
Przyciągnął do siebie Tajrę obronnym gestem. Popatrzył na siedzącego w fotelu ślepca, a potem na stojącą obok bardkę o jasnej karnacji...
- Kim jesteście i czemu nam pomagacie? - spytał, gdyż wiele rzeczy wydarzyło się zbyt szybko i zanim ruszą dalej trzeba było kilka rzeczy wyjaśnić...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Alice
Tańczący z Postami
Tańczący z Postami



Dołączył: 31 Paź 2005
Posty: 1737
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Niewiasta

PostWysłany: Pią 19:00, 30 Cze 2006 Powrót do góry

Panowała niezręczna cisza.
Niespodziewanie, Alice pierwsza zabrała głos.
- ee.. ja.. jestem.. nazywam sie Alice. Jestem bardką. Tak, wiem, pewnie nikt z was o mnie nie słyszał. Powiedzmy, że.. jestem nieśmiała, krępują mnie występy przed większą publicznością niż kilkoro ludzi. Gdy.. gdy zobaczyłam Tajrę, nie mogłam was nie powiadomić o tym, że nie można wychodzić.. nie mogłabym znieść myśli.. że przez to, że wam nic nie powiedziałam, mogłoby się wam coś stać.
Tajra otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, lecz Alice ją uprzedziła.
- Tajro, zaczekaj. to nie koniec. Bo.. - odkaszlnęła – ja próbowałam wyjść mimo zakazu. Zobaczyłam.. zobaczyłam.. bardzo niemiłe rzeczy dziejące się na głównym placu. Eee.. widok ścinanych głów co ważniejszych mieszkańców nie był zbyt przyjemny.. Chciałam uciekać do karczmy, by powiadomić o tym innych, ale wtedy podszedł do mnie ktoś od tyłu. Mniej więcej tyle pamiętam – uśmiechnęła się smutno – dostałam w głowę czymś ciężkim. Przynajmniej tak wnioskuję po bólu, który nie przeszedł nawet po kilku drinkach.. Odwleczono mnie do karczmy. Chyba widać że bardzo to oni nie przejmowali się mną – wskazała ręką na liczne przetarcia i pęknięcia szwów jej ciemnozielonej sukni i wiele siniaków – Gdy obudziłam się, krasnolud zakryty płaszczem oznajmił mi, a raczej dosyć brutalnie dał do zrozumienia, że mam nikomu o tym nie mówić.. szczerze mówiąc mam dość tego miasta. Nie pozwolę, żeby kolejne dzieci patrzyły na śmierć swych ojców.. Ale.. co mam zrobić? Za bardzo się boję..
Po tych słowach umilkła. Znów zapadła niezręczna cisza. Po kilku minutach, a może godzinach, odezwał się..


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Fistandantilus
Tańczący z Postami
Tańczący z Postami



Dołączył: 10 Wrz 2005
Posty: 1520
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Jelenia Góra

PostWysłany: Pią 19:21, 30 Cze 2006 Powrót do góry

Odezwał się Fist.
- Tak, jak już wspomniałem jestem Fist. – wstał poszedł do czegoś w rodzaju kuchni. Wziął czajniczek i wrócił. Postawił go na ziemi. Wyszedł z pomieszczenia i po chwili wrócił. Słyszał szepty. – Nie jestem zły, nie musicie się bać – powiedział i poukładał drwa i czymś co miało zastępować kominek. – Mógłbyś? – Deithe automatycznie wiedział że chodzi o niego, w kominku zapłonęły kawałki drewna oświetlając bladą twarz, twarz młodzieńca. Postawił on czajniczek koło ognia i usiadł z powrotem w fotelu.
- Może coś o sobie powiesz, czemu pomagasz i takie inne sprawy – zapytała Tajra, zainteresowana jego osobą.
- Tak, jak już mówiłem jestem Fist. – cisza – potrzebowaliście pomocy – znowu cisza – więc pomogłem.
- Dziwnym człowiekiem jesteś – rzekł mag – Nie chcesz o sobie mówić to nie.
- Idę z wami, nudzi mnie takie życie – cisza – Alice też idzie, będę potrzebował pomocy – zaśmiał się cichutko. Podszedł do szafki i wyciągnął kubki. Poczym zbliżył się do czajniczka, ponalewał wszystkim i porozdawał. Zaczęli pić. Widocznie zasmakowała im mieszanka ziół.
Po dłuższej chwili ciszy zaczął Deithe.
- Trzeba by zaplanować co robimy dalej. Jest tutaj bezpiecznie? – spojrzał na Fista
- Tal młody magu. Możemy tu zostać cały dzień i ruszyć dalej
- Tak, tak zrobimy. I skąd wiesz że jestem magiem?
- Hehe...za domem jest woda, możesz tam pójść i się umyć, bo śmierdzisz spaloną skórą i to nie twoją, Pani Tajra również. Do Alice nie mam zastrzeżeń. – starał się uśmiechnąć ale jakoś mu się nie wyszło. No idźcie już, ja tymczasem przygotuje posłania.
I poszli. Szepcząc o tym że Fist jest dziwakiem, co on słyszał do czasu aż wyszli z pomieszczenia. Gdy z powrotem spotkali się w pomieszczeniu, na podłodze były ułożone dwa posłania.
- Nie za mało tych posłań? – spytała Alice – przecież jest nas czwórka.
- Tak, ale Tajra i Deithe śpią razem - cisza
- No ale jeszcze jesteśmy my, a jest jedno posłanie – stwierdziła Alice i poczerwieniała
- A tak racja...- zachichotał – nie bój się moja droga, ja sypiam na fotelu.
Wszyscy położyli się, ale czy zasnęli?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anubine
Zwiastunik Zagładki
Zwiastunik Zagładki



Dołączył: 26 Cze 2006
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Pią 21:55, 30 Cze 2006 Powrót do góry

Było już bardzo późno.Ciemna mgła przykryła świat jak gęsta wata.
W domu Fista było jak narazie bezpiecznie.Każdy zajał się odpoczynkim przed dalszą podróżą.Sam Fist siedział na fotelu i nie mógł zasnąć.Nasłuchiwał każdy szczebiot i delikatny ruch.
Tymczasem Deithe i bardka spali smacznie w swoim pokoju.Otuleni lekkim wiosennym wiatrem który wdzierał się przez okno do małego pokoju.
Wtuleni w siebie patrzyli głęboko w oczy i milczeli.W głowie Tajry kołatały się myśli.Deithe wzioł jej ręke i musnął delikatnie wargami.
Po chwili Tajra spytała:
-Powiesz mi kochanie o co w tym wszystkim chodzi?.
Sama nie widziała ale jako bardka miała cudowny głos który będzie najpiękniejszym i wspominanym jeszcze przez kilka tysięcy lat i kilka er.Aż rozpieszchnie się jej sława tak jak każdego z nas.
Deithe odrzekł:
-Wszystko w swoim czasiem moja droga.I pocałował ją w czoło.
Fist wyczuwał że Alice miała koszmarne sny.Słyszał jak szamocze nie na kanapie otulona kocem.Chciał usłyszeć czy coś aby nie niepokojącego nie dzieje się na zewnątrz ale zalegała tam nocna cisza.
Czas toczył się leniwie.Ciepłe oddechy ogrzewały pokój.Nagle Fist usłyszał coś dziwnego.Wstał i schylił głowe w strone schodów. Alice też się obudziła z niespokojnego snu.Deithe i Tajra też wyczuli że coś niepokoi Fista.Namyślił się i wyjął broń po czym rzekł cicho:
-Ktoś wchodzi po schodach.Przygotujcie się do obrony.
Kroki coraz bardziej było słychać.Każdy z napięciem trzymał coś w pogotowiu.Przy ścianie stali mężczyźni.Alice rzekła:Kufer może coś jest w kufsze.Znalazły tam najprzedniejszą sieć zdolną utrzymać najdziksze zwierze.Kobiety natomiast wydobyły sieć z kufra mająca oplątać intruza.Drzwi zaczeły się powoli otwierać.Deithe zauważył ciemny skurzany but i dał sygnał do ataku.I wtedy Fist przytrzymał intruza a kobiety go pochwyciły.Oplątanego ustawiły na środku sali i zaczeli go wypytywać.Następnie Deithe rzekł:
-Kim jesteś?Czy przychodzisz od nich?
-Nic ci nie powiem Deithe.
Fist odrzekł:
-Zmusze cie do mówienia.
Alice rzekła:
-Fist powstrzymaj się.*Poczym rzekła do intruza*.Wiesz w jakiej jesteś sytuacji powiedz więc co wiesz.
-Tak jesteśmy już na twym tropie.Dziedzictwo cie ściga.Szepnął intruz szamocząc się w sieci.Nie ukryjesz się przed nami z góry znamy kazdy twój krok.Och tak, nie trudno cie było złapać.Musisz byc uważniejszy.Po czym szyderczo się uśmiechneła:Twój pobyt tutaj ktoś mi wyśpiewał w męczarniach.Teraz oni przesłuchują tego ptaszka.
Tak czuje nawet tutaj jak ciepła krew spływa po jego karku.A jego szyja...
Alice odrzekła:
-Spójrz to wampir ale jakiś dziwny.
Deithe ujrzał symbol na ramieniu w kształcie węża gryzącego własny ogon.
-To pół wampir to dopiero posłaniec nie nasz wróg.To najemniczka wysłali ją tylko by przeczyścić teren.Rzekł do intruza:
-Biedne stworzenie pewnie nie wiesz w co się wpakowałaś.
Deithe spojrzał i miał coś powiedzieć gdy intruz mu przerwał.
-Zabij mnie Deithe.Już dałam się złapać.Uczyń mi ten honor.
Chce zginąć z twojej ręki.Jeżeli tego nie zrobisz zmuszona jestem sama odebrać sobie życie.Moja rasa nigdy mi nie wybaczy takiego błędu.Czyń więc swoją powinność.
Deithe zastanowił się i wyplątał ją .Tajra zdziwiona rzekła:
-Co ty robisz to przecież...
Kochanie czy nie wiesz że większym cierpieniem dla niej będzie jeśli
nie zrobie tego czego chce.Po za tym nie zabijam ludzi bezsensownie.
Czuje że ten intruz może nam się przydać.
Po chwili podszedł i spytał:
-Jak masz na imie.?
-Anubine- *powiedziała.*
-Nie jestem wampirem nie będe trzymał się waszych zasad.
Wiem jednak że puki nie ocalisz mego życia lub któregoś z moich przyjaciół jesteś na wiecznej służbie u mnie.Prawda-*powiedział stanowczo*.
T-ak..(po chwili dodała z odrazą ).
-Tak panie-* i ukłoniła się *.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Anubine dnia Sob 9:09, 01 Lip 2006, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Xard
Postołak
Postołak



Dołączył: 14 Lut 2006
Posty: 750
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Pią 23:20, 30 Cze 2006 Powrót do góry

-Cięzki dzień miałem dzisiaj... wkoczę do chatki coś wypić... pogadać...- pomyślał Xard. Skierował kroki w stronę tegoż budynku. Na ulicach można było odczuć niemiłą aurę... wręcz odpychającą... Do wieczora blisko, lepiej samemu nie pałętać się jeśli nie wiesz że się ochronisz... nigdy nie wiesz...
- Xard! Czekaj! - ktoś krzyknął z oddali. Po chwili do młodzieńca podbiegł jego przyjaciel z dziecięcych lat - Torm.
- Co porabiasz przyjacielu? Może napijemy się razem i powspominamy stare czasy...?- zaproponał Torm. Xard zgodził się i gawędząc doszli do sławy Valckell - Chatki gawędziarza. Torm ostrożnie pchnął drzwi wejściowe, a za nimi ukazała się sala pełna ludzi pochłoniętych rozmową. Wypatrzyli pierwszy lepszy stół i usieldli przy nim. Chwilę potem podeszła do nich czarnowłosa służąca z pięknymi długimi nogami i wielkim biustem pytając czy coś chcą. Starając się nie rozkojarzyć bądź nie dać po sobie tego poznać Torm powiedział:
- Cztery piwa! - dziewka odeszła...
- To akurat jak dla nas jedna kolejka... Zawsze piliśmy jak za czterech - zażartował Xard... Z czasem na dworzu robiło sie coraz ciemniej, a w głowach dwóch przyjaciół coraz szarzej... Xard zauważył 3 czarne sylwetki wychodzące pospiesznie na zewnątrz. W jego zaćmionej głowie zrodziły się rózne dziwne myśli. Po chwili wykrzyczał:
- Baandyycii! shłaapiieemyy iich Toorm! shaa mną!
- eeee... noo doobraa!
Pijani towarzysze ruszli zachwianym krokiem w strone czarnych postaci.
Po pewnym czasie zwrócili na siebie ich uwagę. Parę krzyków... parę wyzwisk. Tajemnicze postacie odwróciły się, wyjęły bronie i zaczęło się... jeszcze szybciej się skończyło - Pijani przyjaciele nie zdąrzyli nawet wyjąć broni. Bandyci mieli własnie wyrzucić w pobliskie śmieci towarzyszy od kufla kiedy jeden zatrzymał się:
- Czekaj! Poznaję jednego... To Xard... Przyjaciel Tajry i i tej drugiej czarnowłosej bardki. Znają się, pewnie nawet dobrze. Może się przydać jako zakładnik. Wyrzuć tamtego! - po tych słowach ogłuszony Torm poleciał w stronę śmierdzących odpadów a Xard wylądował na plecach jednej z czarnych postaci... Ruszli dalej w ciemną ulicą knują po cichy mroczne plany siania zła i nienawiści.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Alice
Tańczący z Postami
Tańczący z Postami



Dołączył: 31 Paź 2005
Posty: 1737
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Niewiasta

PostWysłany: Sob 17:25, 01 Lip 2006 Powrót do góry

Fistan siedział w swoim fotelu, rozmyślając nad tym, co się właśnie wydarzyło.
W sumie.. w sumie to mamy teraz pomocnicę. Myślę że się przyda..
Deithe tulił do siebie ukochaną na ich posłaniu. Nie mógł na zauważyć, jak nowa wpatrywała się w niego i Tajrę.. Nie tyle z zaciekawieniem, ale z jakaś dziwną zazdrością.. No, mniejsza z tym. - pomyślał.
- gdzie jest Alice? - niespodziewanie odezwała się Tajra.
Anubine niedbale wskazała ręką wyjście.
Bardka, zobaczywszy to, wyszła. Szła przed siebie, nie zatrzymując się, aż dotarła na piękną polanę. Wokoło rosły drzewa liściaste, dęby, buki. Szła dalej, aż ujrzała wielki kamień. Na tym kamieniu siedziała Alice, wpatrzona w horyzont. Nie odwracając się nawet, Alice zrobiła miejsce koło siebie dla drugiej bardki. Ta usiadła, westchnęła.. i zaczęła śpiewać. Cichutko, jakby nie chcąc zbudzić kogoś ze snu.
Alice przyłożyła do ust swoją harmonijkę i zaczęła grać. Razem tworzyły niesamowitą jedność w muzyce, całkowicie się w niej zatracając. Nie zauważyły nawet jak do nich podeszli przyjaciele wcześniej pozostawieni w chatce Fista.
Gdy śpiew się skończył, muzyka również się skończyła. Koncert ptaków na drzewach ucichł, wiatr przestał szumieć.
- musimy wyruszać.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Finch
Tańczący z Postami
Tańczący z Postami



Dołączył: 10 Mar 2006
Posty: 1711
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 19:22, 01 Lip 2006 Powrót do góry

Brakowało tylko Xarda...
- Eeee...gdzie ja jestem? O! Witaj Czcigodna Tajro, dzień dobry Alice! - Xard wyszedł na polanę i zbliżył się do kamienia. - Cześć Deithe, cześć Fist. Chyba przesadziłem w tej karczmie..Czy możecie mi powiedzieć o co...
- Witaj. Zabraliśmy cię wczoraj wieczorem, Vackell nie jest już bezpiecznym miejscem. Reszty dowiesz się w drodze.
- Ale...musicie mi w takim razie koniecznie wszystko opowiedzieć..-Wzrok Xarda zatrzymał się na Anubine. Wieczór przeszedł już w noc, więc jej oczy płonęły czerwonym blaskiem. - Cóż to za piękna Czerwonooka Kobieta, cała w czerni?
Anubine zgromiła go wzrokiem.
-Nazywam się Anubine - odpowiedziała szorstko. - Idziemy?

Grupa opuściła polanę i ruszyła w kierunku traktu prowadzącego daleko na północ, ku morzu. Nikt nie wiedział, dlaczego akurat tam idą. Za to wszyscy czuli że podróż gdzieś indziej, wgłąb lądu mogą przypłacić życiem. Szli w milczeniu. Tajra zastanawiała się co będzie z nią i z Deithem, czy znajdą bezpieczne miejsce, w którym zamieszkają? Alice trapił los mieszkańców Vackell, Xarda - jego przyjaciół. Jedynie Fist zastanawiał się komu zależy na ich śmierci.
Trakt prowadził przez las...W pewnym momencie zaczął on gęstnieć, światło księżyca lekko przytłumiały chmury. Dobrze, że droga była w miarę ubita, inaczej potykaliby się cały czas o dziury i kamienie..
-Psst..-Przyjaciele usłyszeli szept - Zatrzymajcie się.
Deithe wymamrotał zaklęcie..Łagodne, białe światło oświetliło ich zaniepokojone twarze..Tymczasem Xard, Fist i Anubine sięgneli już po broń.
Z drzewa zeskoczyła postać w zielonym kapeluszu i płaszczu o odcieniu, który nazwać by mozna "szarozielonoczarny". Zeskakując trochę się poplątała, więc lądowanie połączyło się z upadkiem, lekkim "bum" i mamrotaniem postaci.
-Finch, do usług. - Postać skłoniła się, zdejmując kapelusz.
-Nie potrzebujemy żadnych usług. Do widzenia. - odparł Deithe.
-Czekaj...-Tajra położyła rękę na ramieniu maga - powiedziałeś, żebyśmy się zatrzymali. Zatrzymaliśmy się. Chcesz nam pomóc? Czy zabić, mimo, że sam na naszą szóstkę nie masz większych szans?
-Wiem o was parę rzeczy. Gościniec nie jest dla was bezpieczny. Przed wami zaczaiła się na was grupa wojowników. Mają dwóch magów. Wierzę, że jesteście silną drużyną, ale im nie dalibyście rady. Znam inną trasę na północ, przez las. Może za parę dni będziemy mogli spokojnie powrócić na trakt.
-Będziemy? Myślisz, że mamy podstawy by ci ufać? - Xard zrobił się wyjatkowo poważny. - Może to ty chcesz nas wciągnąć w pułapkę?
Finch nie odezwał się..wyjął z kieszeni płaszcza zielone jabłko i rzucił w kierunku Alice. Pochwyciła je zręcznie..
-Kochani..przecież..Finch, tak..chyba cię znam! Musieliśmy się poznać, w dzieciństwie...Już pamiętam! Mieszkałam kiedyś w wiosce..przywędrowałeś do niej, rodzice pozowlili ci zamieszkać w zamian za eliksiry...Dużo rozmawialiśmy. Pamiętałeś, że lubię papierówki?
Finch uśmiechnął się lekko..
-W takim razie..cóż..Musimy ci zaufać. - odezwał się Fist. - Jesteś pewna Alice?
-Tak! Chodźmy już...
Zeszli z traktu. Finch prowadził ich lasem, nie było nawet najmniejszej ścieżki więc droga była dość uciażliwa w ciemnościach, gdy nie mogli zobaczyć wystających z ziemi korzeni, krzewów, gałęzi zerwanych kiedyś przez burze. Deithe zaproponował, że ponownie zaświeci światło, ale Finch powiedział, że w każdej chwili mogą zostać zaatakowani i jego czarodziejskie moce muszą być wolne, a poza tym nie chce aby ich wysledzili.
Przeszli kawał drogi oddalając od traktu i zbaczając na wschód z drogi na północ. Jednak musieli.
Ptaki zaczynały ćwierkać, niebo rozjaśniało się. Zaczynał się świt.


***
pierwsza sesja Wink
postaram sie nie zawieść


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dragoones
Tańczący z Postami
Tańczący z Postami



Dołączył: 24 Mar 2006
Posty: 1035
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Pustkowia mustangów (Konin)
Płeć: Jegomość

PostWysłany: Nie 14:48, 02 Lip 2006 Powrót do góry

Powiała bryza. Ogromny statek pod czarną banderą przybił do portu w Vackell. Gruby naddarty w wielu miejscach żagiel przypominał sito. Z kajuty kapitana wyłoniła się postać, odziana w czarną lekką zbroję. Mężczyzna w młodym wieku, poprawił pas podtrzymujący dwie bogato przyozdobione szable. Z przyzwyczajenia potarł medalion Czarnego Smoka patrona korsarzy, kołyszący się na srebrnym łańcuszku u szyi nieznajomego. Szedł powoli. Załoga ustawiona w dwurzędzie zasalutowała. Zatrzymał się.
-To już koniec naszej podróży. – rzekł - Każdy posiada po tej podróży spory dobytek. To była straszna wędrówka, lecz dzięki waszej wytrwałości dotarliśmy. Zrzekam się stanowiska kapitana tej łajby. Nie pytajcie szelmy dlaczego, bo i tak się nie dowiecie. To koniec. Nie obchodzi mnie już wasz los. Koniec... Powoli odwrócił dumnie uniesioną twarz. Teraz ląd jest moim domem. Samotnie zszedł na kamienny bruk portowy. Samotnie przekroczył jego bramy. Samotnie spojrzał ostatni raz na oddalający się statek. Westchnął. – To moja decyzja – rzekł w duchu. Po przekroczeniu bram miasta udał się do brzozowego zagajnika na skraju lasu. Podszedł do ściany drzew i przemówił cicho do przewróconego pnia. –Alawiath otwórz bramy i ukarz swe tajemnice. W jednym z drzew otworzyło się przejście. Przedostał się z trudem i… ryknął z rozpaczy. Jego oczom ukazał się widok martwych ciał ruin i resztek rodzinnego miasteczka, jeszcze tak niedawno wspaniale prosperującego. Z rozpaczą przeszukiwał popioły, i okropnym strachem przechodził przez kolejne ruiny. Jego dom, jego rodzinny dom… spłonął. Ciała…

Ostatni raz złożył pokłon, i podniósł się z klęczek. Czuwał już drugi dzień nad świerzo usypanym kurhanem. Nad grobem matki i brata. Co roku wracał na kilka tygodni pomóc obozowi wygnańców ze stolicy. To miał być ostateczny powrót do… domu. Jego ojciec przebywał gdzieś za morzem… nawet go nie znał. Bez celu ruszył w stronę lasu. Nie odwrócił głowy. Szedł przed siebie. W czasie dwudniowej podróży przespał kilka nocy. Nie żywił się. To właśnie głód obudził go czwartego dnia, od wyruszenia z miasteczka. Uświadomił sobie jedno. Nie może się poddać. Przeżył.

W skupieniu celował do zbliżającego się jelenia. Cisowy łuk własnej roboty wygiął się nieznacznie. Strzał i… chybił. Nigdy nie miałem zacięcia do broni dalekiego zasięgu. – pomyślał -. Mieszkał już tydzień w drewnianym szałasie, na skraju lasu. Niezamieszkana to okolica…. Bał się odejść gdzieś dalej bo była zamieszkiwana przez Chwyty, szybko poruszające się małe, lecz drapieżne stworki. Sam nie miałby szans na przeżycie. Atakują tylko samotne osobniki. Usłyszał czyjeś kroki. To… to ludzie.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Amram Ostatni Pomazaniec
Wysłannik Miasta Schronienia



Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 480
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Miasto Schronienia

PostWysłany: Nie 14:57, 02 Lip 2006 Powrót do góry

Przez ciemny las sunęła cicho zakapturzona sylwetka. Nikt już o nim nie pamiętał, minęło tyle czasu... A on nadal się błąka, błąka się bez myśli po ciemnych lasach... Ale jego wędrówka ma cel... Musi tam dotrzeć..

Kaptur zsunął się z jego twarzy. Pod kapturem nie było twarzy, znajdowała się tam czarna pustka. Dusza podtrzymywana przez boga Zymetha jeszcze tliła się, musiała zaznać odpoczynku zanim się całkiem wypali. Zmierza...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Anubine
Zwiastunik Zagładki
Zwiastunik Zagładki



Dołączył: 26 Cze 2006
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Nie 18:04, 02 Lip 2006 Powrót do góry

Nastał poranek.Leśne stworzenia budziły się do życia.Anubine szła w milczeniu.Zastanawiając się dokąd ich Finch prowadzi.Znała te tereny. Wiedziała że on chce ich ukryć za górami tak aby nikt nie zauważył uciekinierów.Pragnął więc zmylić pościg-*pomyślała*.Znaleźli się w pewnej chwili w bardziej przerzedzonym miejscu lasu.Finch wiedział że nie mogą zostać tu dłużej będąc łatwym celem dla wrogów.Ale źródło tryskające z małej skałki było kuszące dla spragnionych.Oraz było dobrym miejscem na odpoczynek przed dalszą podróżą.
Finch rzekł:
-Nie możemy tu zostać zbyt długo*spojrzał na Alice*
Zeszłem ze ścieżki aby ich zmylić.Zajmie im jeden dzień nim nas znajdą.Przynajmniej mam taką nadzieje..
W głowie dhampira tłukły się myśli.
Anubine pragneła odejść i wyplątać się z tego wszystkiego,ale nie mogła.
-Musze coś przemyśleć-*pomyślała*
Wstała i szła przed siebie
-Dokąd idziesz?-rzekł Deithe który siedział obok Tajry na kamieniu.
-Musze pobyć chwile sama
Fist:
-Tylko nie odchodź zbyt daleko.Nie będziemy na ciebie czekać.
Anubine poszła więc.Znalazła się na polanie.Wyciągneła ręke przed siebie
i krzykneła:
-Alaris..
Nic się nie stało i krzykneła jeszcze raz:
-Alaris..
Wtem na niebie pojawił się ptak.Jastrząb zaczął nurkować w dół i usiadł
na ręku Anubine.Zaś ona sama rzekła:
-Myślałam że zostałaś w Vackell.Pokaż no się.
Dobra Alaris, nic ci się nie stało jak dążyłaś za nami?
Co? Złapali nasz trop?Nie to nie możliwe.Finch wybrał dobrą droge, sama bym ją wybrała.
Wyciągneła ręke przed siebie i rzekła:
-Szpieguj ich Alaris.Będe czekać na twój powrót.
Jastrząb wzbił się w powietrze i zniknął za gęstą częścią lasu.Anubine usłyszała trzask gałęzi.
-Kto tam jest?-*odwróciła się nagle*


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dragoones
Tańczący z Postami
Tańczący z Postami



Dołączył: 24 Mar 2006
Posty: 1035
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Pustkowia mustangów (Konin)
Płeć: Jegomość

PostWysłany: Nie 21:50, 02 Lip 2006 Powrót do góry

Dragoones przeklął w duchu suche gałęzie. Chciał się przyjrzeć bliżej nieznanym ludziom, lecz... no cóż. To może być jedyna okazja.

Z za rozłożystego krzewu wychyliła się twarz naznaczona kilkudniowym zarostem. Na widok wychudłego nieznajomego Anubine niezdecydowanie chwyciła za broń. Gdy dostrzegła szable przygotowała się na najgorsze. Nieznajomy podszedł powoli. Jego ubranie naznaczone było ostrymi krzewami.
- Ludzie – wreszcie, ludzie. Już z uśmiechem podszedł bliżej. Po chwili dostrzegł małe ostrza w jej rękach. Zatrzymał się i przyjrzał.
– Wampir – syknął. Jego ręka powoli chwyciła za rękojeści. – Na skraju lasu . Nie, nie dam się dorwać żywy. – Widział już kiedyś co potrafią czynić. Wiedział też że jeśli to prawdziwy wampir to… nie ma żadnych szans.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
 
 
Regulamin