FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Wszystkie drogi prowadzą do Vackell Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
1therion
Administrator
Administrator



Dołączył: 17 Cze 2005
Posty: 1862
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gród nad Pisią

PostWysłany: Śro 22:24, 19 Kwi 2006 Powrót do góry

(...)
Podróżny zbliżał się do celu cwej wędrówki. Pieszo. Od urodzenia nie zrobił tylu kilometrów na własnych nogach, co przez ostatnie dwa dni. Że też akurat jego na trakcie musiały spotkać wilki. Na szczęście zadowoliły się koniem. Najmodniejsze mokasyny z wywerniej skorki okzały się dodatkowo zupełnie nie przystosowane do przemierzania w nich bezdroży Imperium. Teraz już mocno zfatygowane wisiały na plecach, on zaś szedł boso, całe nogi mając poobcierane oraz w bomblach. Niemniej jednak podróżny pokonał ostatnie wzniesienie i jego oczoy ujżały w całej swojej (nie)okazałości Ortwiner. Mieniło się ono miastem, co może i było słuszne porównując ją do otaczających wsi, ale wokoło Vackell wsie są większe i napewno dużo bogatsze.
Miasto - podrożny splunął - 4 domy na krzyż, jeden sklepik i jedna, uwaga, uwaga, Tawerna. Zapadła dziura. A śmiedzi tu, jak mało gdzie. Już podrożny miał zwymyślać wątpliwe upodobania higieniczne tutejszych mieszkańców, gdy spostrzegł źródło odoru. Wzdłóż drogi wznosił się szereg dwudziestu jeden pali, na każdym wbity był jeden człowiek. Niektóre słupy ktoś podpalił, stąd swąt palonego mięsa, który tak nieznośny był od zawietrznej... i po coś się głąbie cieszył, że pierwszy raz od dwóch tygodni nie pada?
- Kapłani - mruknął przez zęby wędrowiec - tutaj też zawędrowali, by szerzyć wiarę. Tych biedaków pewnie 'nawracali' przy pomocy kilkudniowych tortur i oczyszczającego duszę nadziania na pal. Ale sami sobie byli winni, pewnie popełnili jakieś wielkie zbrodnie przeciw prawomyślności, jak posiadanie znamienia, albo czarnego kota w białych skarpetach. TFU, psia ich kapłańska mać.
Ruszył w kierunku 'centrum'
(...)
Jednym, mocnym pchnięciem rozwarł drzwi karczmy. Zamierzony efekt został osiągnięty, drzwi z głośnym hukiem uderzyły o ścianę. Efekt był tym większy, że zaraz po tym odpadły z framugi i uderzyły o podłogę. Wszelkie rozmowy w gospodzie ucichły, nawet najlżejszy szmer nie zmącił ciszy. Zdawać by się mogło, że cały świat wstrzymał oddech w oczekiwaniu na kolejne wydarzenia.
Przełkną slinę. Jednak odgłos poruszenia grdyki zdawał się echem odbijać od ścian tawerny. Barczyści jegomoście z wolna odkładali niedojedzone posiłki, a ich ręce, jakby kierowała nimi jedna myśl, zaczęły zbliżać się do pasów i zatkniętych tam kijów bądz sztyletów. Chudy dryblas, który stał za szynkwasem, obtarł tylko wąs z tłuszczu pieczonego królika i jął sięgać pod lade, najwidoczniej chcąc mieć coś nad podorędziu 'w razie czego'.
No to se kurwa piwa nawarzyłem - pomyślał. Zachciało mi się efekciarstwa. Teraz każdy jebany wieśniak z nieskrywaną przyjemnością i z uśmiechem na ustach poderżnie mi gardło.
-Zapłacę - powiedział z lekko drżącym głosem - mam złoto.
Cały świat wypuścił powietrze z płuc. Wąsata twarz karczmarza wydęła się w grymasie, który pewnie w jego mniemaniu był uśmiechem. Barczyści jegomościowie wrócili do jedzenia. Kilku usiadło z powrotem na swoich ławach i schowało sztylety (kiedy oni zdążyli wstać?!?). Szynkarz osobiście podszedł i zaczął oglądać drzwi.
- Ja przepraszam - wyjąkał - te zawiasy musiały już być całkiem przerdzewiałe.
- Iwo, słyszałeś - barman krzyknął do siedzącego najbliżej bywalca, który już nota-bene powoli zsuwał się pod ławę - Jaśniepanu 'zawiasy' w głowie. Cała karczma jak jeden mąż ryknęła śmiechem.
- Od razu widać, że ty nie nasz, ale wielkomiastowy jesteś. Nasz kowal podkowy prosto nie wykuje, bo cały dzień najebany chodzi i młotkiem w kowadło trafić nie umie, nic mniejszegonie ma szansy spod jego młotka wyjść - szynkarz szeroko obnarzył niekompletne zęby, dając tym światu do zrozumienia, że wypowiedziany właśnie tekst był śmieszny. Przybysz tymczasem bacznie przyglądał się, jak pachołek wraz z karczmarzem wymianiają przerwane skórki od słoniny na nowe, przytwierdzając tym samym drzwi do fraugi. Łot, technika, pomyślał przybysz. Drzwi na przeżutej skórce od słoniny wieszają, chata na gołej ziemi postawiona, ziemia pod stopami nawet nie uklepana, słoma chyba z miesiąc nie zmieniana, aż kipi własnym życiem od pluskiew i robaków. I tak oto wygląda najznamienitsaza karczma w całym Ortwiner i okolicach, o której podróżni już 3 dni drogi stąd napominali. Skaranie boże, że musiałem się na takie zadupie zapuścić. Tylko załatwie tą jedną jedyną sprawę i już nigdy nie będę musiał pamiętać, że coś takiego jak Ortwiner w ogóle istnieje.
- No, skończyłem. To podejdz no tera do szynkwasu, rozliczym się za te drzwi, ja ci postawie kufelek zacnego trunka, jak to mawiacie, a ty nam miejscowym poopowiadasz, co tam na rozległym świecie słychać - ostatnie słowa karczmarz powiedział zdecydowanie zbyt głośno, niż gdyby to miało służyć tylko podtrzymaniu konwersacji. W drodze do szynkwasu śledziły ich mętne od taniego piwa oczy bywalców.
No dzięki, dzięki. Teraz moge już być pewiem, że nic tu nie załatwie. Jeśli przyjdzie mi spędziś więcej jak dwa dni w tej zapyziałem norze, to bogowie mi światkami, puszczę ten interes z dymem, razem z całą obsługą.
Co za przeklęty dzień, przeklęte miejsce, przeklęty brak deszczu, bo to na pewno kurwa wszystko przez to i po trzykroć przeklęty mąż baronowej, który wrócił wcześniej...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
LAYLA
Tańczący z Postami
Tańczący z Postami



Dołączył: 02 Kwi 2006
Posty: 1028
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Luthriven

PostWysłany: Śro 22:49, 19 Kwi 2006 Powrót do góry

Nagle do tawerny weszla szliczna kobieta, nie pasujaca do tego otoczenia. Była delikatna, ubrana w zwiewna sukienke, była piekna, pachnaca wanilia. NIe to co ci smierdzacy potem gruboskorni obwiesie, nie znajacy dobrych manier.
Rozejzala sie wogolo, widac ze byla przerazona, zagubiona, w jej oczach mozna bylo dostrzec łze.. POdeszła do barmana i zamowila odrobine wody, nie stac jej bylo na kupno czegos do jedzenia... spojzala nienawistnym wzrokiem na wsyzsktich mezczyzn znajdujacych sie wokol i usiadla w najciemniejszym kącie tego miejsca, zatapiajac wzrok w swym pucharku...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Amram Ostatni Pomazaniec
Wysłannik Miasta Schronienia



Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 480
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Miasto Schronienia

PostWysłany: Czw 11:55, 20 Kwi 2006 Powrót do góry

Nie pozostała jednak niezauważona. Niejeden z upitych bywalców, w których nienajczystsze mysli chodziły w zakręconych głowach, spoglądał na nią spode łba, a nawet pogwizdywał, próbując zawstydzić pannę. Kilku nawet próbowalo się przysiąść, ale powstrzymani przez resztę kompanów, któzy w przeciwnym razie nie mieliby z kim sączyć piwa, zrezygnowali ze swych zamiarów.
- Iwo - rzucił szynkarz - zapytaj no pannę, czy nie ma jakichś życzeń i postaraj się zainteresowac naszych gości czymś innym.
- Juz im nalewam - odparł burkliwie asystent, chwytając beczułkę z alkoholem.
- Niezwykłych mamy dziś gości - zwrócił się karczmarz do wędrowca, który przygramolił się tu przed chwilą. - Nawet nie znam pana imienia.
- I nie musisz znać, obwiesiu. - odparł niegrzecznie - Przyszedłem tu w innej sprawie.
- No dobrze już, dobrze. Już nalewam...
- Nie przyszedłem tu pić! W takim śmierdzącym zadupiu to i nawet kufla do ust przytknąć nie mam ochoty. - W tym momencie przychylił się bliżej gospodarza i szepnął: - Muszę porozmawiać z Arghmarem. Mam do niego niezły interes.
Uśmiech znikł z twarzy wlaścieciela. Podrapał się po głowie i przestąpił z nogi na nogę. Był wyraźnie zakłopotany.
- Wspominał o tym spotkaniu. Niestety, nie doczekał go. Wisi przed wejściem...
- Co takiego?!?!
Przybyły krzyknął tak głośno, że wszyscy obrócili się w jego stronę, wyraźnie zainteresowani tym, o czym rozmawiał. Takiego obrotu spraw isę nie spodziewał...[/url]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Krige
Przyjaciel klanu



Dołączył: 16 Sty 2006
Posty: 985
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/5

PostWysłany: Czw 13:01, 20 Kwi 2006 Powrót do góry

w karczmie panował już jako taki spokój, kiedy to nagle do chaty wszedł wysoki i potężny mężczyzna, miejscowi z ubioru rozpoznali w nim Gwardzistę Imperium.
- Ooo! w czym mogę służyć? kogo sprzedać? jakiego to złoczyńcy armia szuka w Ortwiner?
Krige spojrzał srogim wzrokiem po zgromadzonym w karczmie tłumie, zawiesił na chwilę oko na wyrużniających się przybyszach. usiadł przy barze i odpowiedział: "szukałem kogoś, ale inkwizycja chyba mnie ubiegła" - powiedział wskazując wzrokiem na plac z palami...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Amram Ostatni Pomazaniec
Wysłannik Miasta Schronienia



Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 480
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Miasto Schronienia

PostWysłany: Czw 13:35, 20 Kwi 2006 Powrót do góry

Amram mijał właśnie małe miasteczko kiedy poczuł, że jest zmęczony.
- Przydałoby się trochę odpoczynku - westchnął - Zatrzymam się w tutejszej gospodzie. A nuż i mieszkańcy tego miasteczka będą chcieli usłuchać woli bogów...
Skręcił więc w kierunku zabudowań. Ujrzał przed sobą niewielką chatę pokrytą strzechą; nad wejściem wisiała tabliczka na jednym zawiasie, lekko uginająca się w lewo i prawo pod wpływem wiatru. Widniał na niej napis: "Gospoda u Szczylewicza". Amram odchylił ledwo trzymające się drzwi i wsunął się po cichu do środka.
Wszystkie twarze skierowały się w jego stronę. Gospodarz i Krige spojrzeli bez większego zainteresowania, po czym wrócili do rozmowy, natomiast pijany tłum zaczął szemrać.
- To jeden z nich... to jeden z tych cholernych Inkwizytorów! Bierzmy go, póki nie przyprowadził swoich koleszków, powieśmy go na palu, podobnie jak on uczynił to z naszymi kamratami.
Amram wyraźnie czuł nieprzyjemną atmosferę. Chciał się wycofać, ale było już za późno.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Tajra
Moderator
Moderator



Dołączył: 13 Gru 2005
Posty: 2159
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bagdad
Płeć: Niewiasta

PostWysłany: Czw 13:46, 20 Kwi 2006 Powrót do góry

Amram Ostatni Pomazaniec napisał:
Amram wyraźnie czuł nieprzyjemną atmosferę. Chciał się wycofać, ale było już za późno.


I wówczas od stołu wstała ona. Powoli lekkim krokiem wyszła na środek sali, ciągnąc za sobą smugę zapachu... Oczy wszystkich skierowane były w tym momencie na jej postać. Zaczęła śpiewać, a wszystkie głosy zamilkły... Jej głos począł wprost wylewać sie przez otwarte okna karczmy na ulicę i zdawało się, ze dociera az pod góry Periori...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dragoones
Tańczący z Postami
Tańczący z Postami



Dołączył: 24 Mar 2006
Posty: 1035
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Pustkowia mustangów (Konin)
Płeć: Jegomość

PostWysłany: Czw 14:22, 20 Kwi 2006 Powrót do góry

Siedzący pod ścianą człowiek parsknął widząc tłum wpatrujący się w śpiewającą kobietę. Tak, prosta sztuczka lekkie powiązanie języka elfów i prostego, znanego nawet ludziom zaklęcia usypiającego. Tylko z kąd ona może znać elficki język...mmm... W zamyśleniu potarł smoczy medalion. Kobieta skończyła śpiewać. Ludzie chwilę trwali w bezruchu. Lecz po chwili wrócili do swoich zajęć. Całkowicie zapomnieli o inkwizytorze. Człowiek z czarnym medalionem wstał i podszedł do niego. Choć przyjacielu, powiedział. Wyglądasz na inteligentnego, a Inkwizytorzy nie są tu zbyt lubiani, więc siadaj przy stole w rogu, mam pewną sprawę...może porozmawiamy?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
LAYLA
Tańczący z Postami
Tańczący z Postami



Dołączył: 02 Kwi 2006
Posty: 1028
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Luthriven

PostWysłany: Czw 16:57, 20 Kwi 2006 Powrót do góry

Layla przygladala sie tej kobiecie.... zachwycona była jej głosem. Chciała nawet sie przyłączyć ale nie miała odwagi. Nagle jakis smierdzacy bandyta zaczął ją zaczepiać
- a Panienka tak sama ?? tutaj?? i nie boi się ?? Takie niebezbieczne czasy teraz - przyłożyj jej nóż do policzka - Panienka pozwoli ze mna zaprawadze ja w inne miejsce
- zostaw mnie ty smierdzacy bydlaku !! - krzyknęla Layla odsuwajac sie zrecznie uważajac przy tym by nie poranic sobie twarzy o nóz.... tak niewiele brakowało - Jak smiesz ?!
Wszyscy spojżeli sie w jej kierunku...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dragoones
Tańczący z Postami
Tańczący z Postami



Dołączył: 24 Mar 2006
Posty: 1035
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Pustkowia mustangów (Konin)
Płeć: Jegomość

PostWysłany: Czw 17:13, 20 Kwi 2006 Powrót do góry

No więc jest taka sprawa...Nie zdążył nawet zacząć gdy w karczmie zaległa cisza. Właściciel medalionu rozejrzał się. Ta kobieta tak już wcześniej zwrócił na nią uwagę. Ale ten z nożem...mmm poczekaj, mruknął do człowieka nazwanego przez tłum Inkwizytorem.
Znów nikt w karczmie się nie poruszał. Bandyta złapał kobietę i zamachnął się do uderzenia, lecz na ramieniu poczuł czyjąś rękę. Obrócił się i próbował pchnięcia sztyletem lecz człowiek za nim był szybszy, złapał go za nadgarstek i przekręcił. Chrupnęło nieprzyjemnie a bandyta z wrzaskiem wyleciał z karczmy. Nikt się nie poruszył. Podszedł do stołu i usiadł. Cicho westchnął. Na czym to my...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
LAYLA
Tańczący z Postami
Tańczący z Postami



Dołączył: 02 Kwi 2006
Posty: 1028
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Luthriven

PostWysłany: Czw 17:29, 20 Kwi 2006 Powrót do góry

Layla była przerażona... jej oczy zaszklily sie łzami... powiedziała tylko
- A było mi tam tak dobrze...... - po czym wróciłado swojego stolika... spojzala z wielkim wyrzutem na swój miecz na którym byl wygrawerowany znak Theriona najwspanialszego z Bogów ... a jednak ona zaklneła - A żeby CIe tak piorun trzasnąl !!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gothar
Duch



Dołączył: 30 Mar 2006
Posty: 3006
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:35, 20 Kwi 2006 Powrót do góry

Wysoki mężczyzna siedzący w najciemniejszym kącie tawerny, od dłuższego czasu obserwował zamieszanie wynikłe nowo-przybyłymi osobami. "Że też zachciało mi się wracać przez to przeklęte Ortwiner. Nawet nie można nazwać tego miastem!" - pomyślał ze złością. Ubrany był w ciemną szatę, która doskonale komponowała się z zacienionym miejscem chaty. Ani myślał zakładać służbowego stroju - doskonale wiedział jaki wstręt wzbudza jego ranga społeczna...
Niesamowite zdarzenia miały miejsce na jego oczach: pojawia się urokliwa kobieta przypominająca żebraczkę, wysoka postać kojarzona jako Gwardzista, głupiec podróżujący bez żadnej broni, a do tego w chacie siedzi jakiś nadgorliwy wojownik... "Co mnie jeszcze może dzisiaj spotkać?" - pomyślał znudzony widowiskiem zaistniałym w Tawernie...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Krige
Przyjaciel klanu



Dołączył: 16 Sty 2006
Posty: 985
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/5

PostWysłany: Czw 19:25, 20 Kwi 2006 Powrót do góry

- No to pięknie - powiedział wojownik do karczmarza, który to był zbyt zajęty zaistniałą sytuacją, żeby słuchać gwardzisty.
- Czuje się ignorowany - powiedział do karczmarza, z lekką dozą groźby, ten natychmiast się otrząsnął.
- Słucham, może coś podać?
- Tak... Informacje - powiedział Krige z lekkim uśmiechem
- Jakich to informacji poszukujesz? - Karczmarz wyraźnie uniósł głos, prawdopodobnie tylko po to, aby inni przebywający w karczmie, słyszeli, o czym się toczy rozmowa.
- Poszukuje pewnego maga, podobno był tutaj parę dni temu
- Tak? A jak on wyglądał? - Karczmarz był wyraźnie zainteresowany sprawą wojownika.
- Niewysoki, biały ubiór z czerwonymi wstęgami, brak broni - i tu wojownik zwrócił na siebie uwagę wszystkich budrysów w karczmie.
- Brak broni powiadasz? - Karczmarz wskazał wzrokiem na inkwizytora - wyglądał tak jak on?
Krige odwrócił się, prześledził wzrokiem przybysza, i odburknął karczmarzowi:
- Dokładnie, różnił się od niego tylko kolorami szaty.
- Ach tak, i pytasz czy go widziałem... Hmm... - Zamyślił się karczmarz - jakoś nie mogę sobie przypomnieć, ale może parę sztuk złota mi przypomni - tu karczmarz uśmiechnął się szeroko i spojrzał na wyraźnie wypukłą sakiewkę wojownika.
- Złoto powiadasz? Zapłacę ci 10 sztuk, jeśli wskażesz kierunek jego dalszej wędrówki.
Karczmarz poderwał się zza lady, nieudolnie przez nią przeskoczył i podszedł do okna, otworzył je (a dokładnie wyważył) i wychylił się lekko i zaczął tłumaczyć:
- Widzisz pan? Tamtą ścieszką na północ poszedł w asyście 2 takich jak on sam.
- Dobrze, teraz już wiem, gdzie mam się skierować, potrzebuje jeszcze jednej informacji, gdzie mogę znaleźć jakąś stajnię? Potrzebuję dobrego i szybkiego wierzchowca.
- O panie! Tu ostatnie konie to na rożnie żywot ukończyły! A najbliższa stajnia jest jakiś dzień drogi na południe.
Nie było to po drodze, ale mając konia mógł szybko nadrobić straty.
Krige zbierał się już do wyjścia, kiedy karczmarz przypomniał o swojej należności...
- Hej! Panie! Należy mi się zapłata! Całe 50 sztuk złota!
Krige odwrócił się do karczmarza, uśmiechnął się złowieszczo i spytał:
- A jeśli nie?
W tym momencie wszyscy tutejsi w karczmie poderwali się od stolików i zaczęli szeptać pod nosem. Karczmarz wyglądał jakby go piorun strzelił i zdołał tylko wydukać:
- Z... Z... Zab... Zabije! ! ! ! !

(...)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
TedEx - Nieuch. Jeździec
Strzelający postami
Strzelający postami



Dołączył: 17 Mar 2006
Posty: 376
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łodygowice (koło B-Białej)
Płeć: Jegomość

PostWysłany: Czw 19:44, 20 Kwi 2006 Powrót do góry

"Polej jeszcze szyknarzu..." -Brumer rzucił z pijaną wyższościa w głosie po czym uswiadomił sobie że w karczmie strasznie ucichło... Powolnym ruchem (żeby w głowie tak nie szumiało...) obrócił się i dopiero zauważył kilku wyróżniających sie osobników, zapewne miastowych (hmmm... Ten jeden wygląda jakby miał powiązania z Inkwizycją, ciekawe czy jego sakiewka też ma takie powiązania :> )
juz chciał popędzić karczmarza i zamarł. Karczmarz mając nieęgą minę udzielał informacji wojownikowi którego mało kto by chciał spotakć będąc "po tej drugeij stronie". Poczekał aż ów gość wyjdzie, karczmarz próbował sie jeszcze domagać 50sztuk złota za udzielone informacje, ale jego "Z... Z... Zab... Zabije! ! ! ! ! " nie brzmiało zbyt przekonywująco, wywołując (już po wyjściu wojownika) przyciszone śmiechy i drwiny z karczmarza (jakoś gdy tamten wielki wojownik był w środku wszyscy siedzieli cicho jak mysz pod miotłą). Brumer wracając do swoich rozmyślań dostrzegł gościa siedzącego troche dalej w ciemnym płaszczu który wyglądał na zniesmaczonego a zarazem zamyślonego! ("Hmmm ten mi dzisiaj będzie fundował piwo!Very Happy!" pomyślał) wstał ze stołka i chwiejnym krokiem pomaszerował za jego plecami niby do wyjścia po czym bardzo zręcznie wywinął orła (jak to mawiał jeden pijak) upadając chwycił sakiewkę i...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dragoones
Tańczący z Postami
Tańczący z Postami



Dołączył: 24 Mar 2006
Posty: 1035
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Pustkowia mustangów (Konin)
Płeć: Jegomość

PostWysłany: Czw 20:21, 20 Kwi 2006 Powrót do góry

Tu krzyczą, tam krzyczą, a my waźmi się do rozmowy. A mianowicie szukam ludzi którzy szukaję grosza i są odważnymi kompanami drogi inkwizytorze... Nie jestem inkwizytorem, przerwał mu, to plotka.
-Tym lepiej, tak, ale nie chyba nie będziemy rozmawiać o suchym pysku, karczmarzu najzacniejsze piwo w tym lokalu proszę, dwa kufle. No chodzi mianowicie o to że ruszam do Tabru, szukam tam kogoś, ale to teraz nie ważne... i szukam kompana, lub nawet kilku. Jak pewnie wiesz droga prowadzi przez góry Periori...a tam trudno bez drucha. Masz jakieś umiejętności przyjacielu, zauważyłem to od razu. Nikt o zdrowych zmysłach nie przychodził by tu bez broni. W tych górach jest wiele niebezpieczeństw, ale można też sporo zarobić i podobno, tu przyciszył głos, podobno można znaleźć nifrendil. Tak, dziękuje karczmarzu, barman w ukłonach przyjął podane złote monety. Ach przecież nawet się nie przedstawiłem. Pociągnął łyk z kufla. Zwą mnie Dragoones...Zastanów się dobrze, wyjeżdźam za jakiś czas...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Krige
Przyjaciel klanu



Dołączył: 16 Sty 2006
Posty: 985
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/5

PostWysłany: Czw 20:37, 20 Kwi 2006 Powrót do góry

Wojownik już miał zamknąć za sobą drzwi, lecz cisza między wersami rozmowy nie wykradła się niezauważona dla traperskiego słuchu...
Wojownik wrócił do karczmy, ponownie zwracając na siebie uwagę. Dosiadł się do rozmawiających panów i zaczął szeptem:

- Nifredil powiadasz? Poszukujesz cennych ziół leczniczych? Słuchaj, może na takiego nie wyglądam, ale znam się na ziołach leczniczych i terenach, które porastają, i powiem ci, że góry nie oddadzą swojego najcenniejszego skarbu byle komu. Trzeba sobie zasłużyć na ufność gór.

Dwaj panowie patrzyli na wojownika jak na zwariowanego kretyna, i tego wojownik też nie przeoczył...

- rozumiem, że mi nie wierzycie... - Krige wstał od stolika - Ale przypomnicie sobie moje słowa w obliczu śmierci ze strony smoka, albo jakiegoś innego plugawego stworzenia...
- Poczekaj! - Zawołał jeden z rozmówców do odchodzącego wojownika. - Jakoś się dogadamy...

(...)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
 
 
Regulamin