Miejsce do ponarzekania

;(

Za tydzień miałem kończyć pracę. I w tej kwestii się nc nie zmienia, tylko, żę od środy przyjdzie gość, który chce pracować i 3 dni będę siedział razem z nim ;/
(z jednym komputerem, więc nie wiem, jak to będzie z Impem...)

jest nowy więc ty masz władzę ;]
niech pozamiata przed lokalem XD

Ta... Tylko teraz 8 godzin nudów zmieni się w 8 godzin męczarni... Chyba powiemszefowi, żę w piątek już nie mogę przyjść... :( PRzynajmniej ten jeden dzień mniej...

Nie wiem, czy będę mógł sobie swobodnie na Impa wejść, forum, czy nawet grono, a jeśli tak, to on też będzie chciał...

A już filmu to sobie na pewno nie obejrzę...

Chciałoby się krzyknąć pewne bluźniercze słowo oznaczające podobno najstarszy zawód świata, chociaż sam w to nie wierzę, bo czymś musiano im płacić, a więc były już inne zawody...

AAAAARRGHHH

z filmami to pewnie nie bedzie problemu, nowy tez człowiek:D
a co do impa itp to juz się bedziecie musieli dogadac co ile zmiana przy kompie;p

Buu, idę się pociąć, nikt mnie nie rozumie...

Klient Gadu-Gadu napisał:

22:49:20 A`Vq (GG #5497787)
Hm, wybacz, że ciągle Cię o coś proszę, ale...
22:49:31 A`Vq (GG #5497787)
Przesłałabyś mi jakieś 300 sztuk złota? ^^"
22:49:44 A`Vq (GG #5497787)
Bo: "Nie stać cię na to!"
22:50:54 Halkione (GG# 3826253)
omg ;p

Dziennik napisał:

Dostałeś 100300 złota od Halkione, Mistrzyni Jeźdźców.
(Data: 12-09-2008, 22:51:18 | Wyświetleń: 2)

;o

przecież dostałeś;]

mam złamany nos:P
co ciekawe nawet nie bolało Razz

Nie działa mi forum, co chwile mam błąd 500. Kolejny raz piszę tego posta...

A ja bardziej ogólnie... Po prostu mi źle.

Wczoraj robiłem backup danych, bo wywalałem linuxa (żeby zainstalować winde na którą mam licencję i linucha na kawałku dysku). Po zainstalowaniu systemów okazało się, że danych brak... niewytłumaczalne, bo jeszcze sprawdzałem czy się wszystkie dobrze skopiowały itd. Tylko dwa katalogi ze zdjęciami ocalały czyli 13MB z około 4GB Sad

((((((((((((((((( L&F też nic nie znalazł na dysku Sad

(((((((((((((

Słabo coś trzymaliście za mnie kciuki... Nie zdałem egz. na prawo jazdy. Czekałem półtora godziny, wylosowano mnie jako ostatniego i facet przerwał mi egzamin może 5 minut przed końcem... No... Super... W dodatku było późno, wszyscy już poszli z ośrodka i żęby się zapisać, muszę tam jechać jeszcze raz....

To żeś nieźle zaszalał. Wymusiłeś?

A widzisz Woju, sprawa nie taka prosta... Egzamin został przerwany właściwie dlatego, że nie zredukowałem biegu przy skręcaniu, przez co samochód mi zgasł na środku skrzyżowania.

Zapisane mam, że wymusiłem pierwszeństwo (bo autobus jechał daleko, ale jak mi zgasł, to już bliżej podjechał), nie uwzględniam zachowania innych pojazdów i dawanych przez nie sygnałów (autobus mi światłami mrugał), nie umiem ocenić zagrożeń na drodze (autobus), nie umiem używać mechanizmów sterowania pojazdem (bieg nie zredukowany). Poza tym mam niedostosowywanie prędkości do warunków (ciemno było, znaków nie widziałem, za wolno jechałem raz) i że omijać nie umiem (bo facetowi za mało minimum 40 cm od samochodów zaparkowanych na ulicy).
Dodam tylko, że nie zredukowałem biegu, bo mnie facet zestresował, bo mi kazał skręcać w lewo, jak zakaz był, a potem coraz bardziej zdenerwowanym głosem mnie ponaglał do skrętu jak była ciągła linia długo i musiałem do przerywanej dojechać, żeby skręcić... I tak na tę linię patrzyłem, że o biegu zapomniałem...

Niestety tu stanę po stronie egzaminatora. W Anglii płaczę, jak widzę co ludzie robią. Prawo jazdy "B" w Polsce zdałem za 6 razem i wiem, że nie zawsze była moja wina, ale to były czasy totalnej korupcji w ośrodkach egzaminowania. Przez lata nabrałem praktyki i zdając w tym roku prawko "C" zdałem za drugim razem (po odwołaniu się nawet jeśli się miało słuszność, jak w moim przypadku trzeba powtarzać egzamin). Wiem jakie ludzie popełniają błędy. Starałem się nawet otworzyć własną szkołę jazdy w Anglii, może otworze ją w Polsce, jeśli wrócę. Niestety! Wydłużenie kursu z 20 na 30 godzin i zlikwidowanie placu manewrowego w starym stylu, oraz powiększenie pasa ruchu na egzaminie dla samochodów osobowych uważam za porażkę. Uważam, że powinny powstać normalne szkoły jazdy, a nie odpękane "godzinówki". Powinno wprowadzić się zajęcia teoretyczne do szkół, jako przygotowanie do życia w społeczeństwie, nauczyć przyszłych kierowców, jak i pieszych i rowerzystów, po czym powinno się robić prawo jazdy przez rok i nie jakieś 30 godzin z których kursant realnie wyjeżdża około 23, ale co najmniej po 2h w tygodniu przez rok.
Warunki na drodze są różne, a doświadczenie ludzi mizerne. Miałem okazję jeździć "na stopa" czasem po dwa razy w tygodniu na trasie elbląg<->warszawa trasą E7. Tragedia co ludzie robią i jak bardzo brakuje im wyobraźni. Fakt, do puki człowiek nie siądzie do 40 tonowej ciężarówki, nie zdaje sobie sprawy z takich rzeczy. Wielokrotnie miałem okazję widzieć goniących debili, wyprzedzających ciężarówkę i dających po hamulcach. Od tamtej pory nigdy nie wyprzedziłem ciężarówki jeśli nie miałem miejsca na oddalenie się od niej. Przykłady można mnożyć, ale niestety szkoły jazdy nie uczą kultury jazdy, a t by się przydało. W Anglii sprawa wygląda inaczej. Tu sam człowiek wie czy już się nadaje do jazdy samemu, czy powinien jeszcze poćwiczyć. Anglicy się nie śpieszą, mają urealnione prędkości na drodze i cudowne mandaty. Za "spidik" dstaje się 60 lub 80 funtów i 3 ptk. Punktów można mieć 12 ale, punkty kasują się po 3 latach, a złapanie z ciągu jednego roku 2gi raz na speedcam, powoduje utratę prawa jazdy. Oni się nie śpieszą. Auta traktują jak przedmiot codziennego użytku, jak spadnie deszcz, to zwalniają o kolejne 10 mil, im się nie śpieszy, a jak widać że ktoś gna nie patrząc na nic, to znaczy, że to Polak lub ciapaty (azjatycka maść ciała zaliczana bo koloru białego, ale jakże odmienna np arabowie).
Na ostatnim moim egzaminie stałem na skrzyżowaniu 15 minut, nie mogąc włączyć się do ruchu, facet się darł, wkurzał mnie, starał się wymusić na mnie bym wreszcie ruszył (co było by jednoznaczne z wymuszeniem lub zajechaniem drogi), ale się nie dałem. Odczekałem i gdy zdarzyła się pierwsza okazja, włączyłem się do ruchu. Jazda samochodem musi być odpowiedzialna, a sama z siebie jest stresująca, więc jeśli dałeś wyprowadzić się z równowagi egzaminatorowi, to patrz na to, jak by on uratował Ci życie.

j/w. Łatwo denerwujący się kierowca, albo takiego, którego łatwo rozkojarzyć - to niebezpieczeństwo tak samo wielkie jak ktoś pijany w sztok..

A kurs roczny to jednak przesada - ale powiedzmy 10h tygodniowo, przez cztery miesiące - może by starczyło.

Tak wiem, zdaję sobie sprawę z tego, że dałem się zdenerwować i wiem, że to mój błąd, bo redukcję biegu powinienem robić automatycznie, ale za drugim razem się nie dam :P