FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Wszystkie drogi prowadzą do Vackell Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Dragoones
Tańczący z Postami
Tańczący z Postami



Dołączył: 24 Mar 2006
Posty: 1035
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Pustkowia mustangów (Konin)
Płeć: Jegomość

PostWysłany: Nie 10:35, 30 Kwi 2006 Powrót do góry

Szli już drugi dzień, w ciszy, bez niespodzianek. Gothar odzyskał już część sił, i mógł iść sam, bez podtrzymywania. Dragoones wciąż nasłuchiwał głosów zwierząt. Zaniepokojone, ostrzegające przed dalszą drogą. Lecz im bliżej celu, ostrzeżenia ścichły, a bardziej słyszalne były pomruki złości, chłodu i gniewu. Okolica była coraz bardziej ponura.
- Jesteś pewien że idziemy nad rzekę? Zwierząt i ptaków jest coraz mniej, a przecież mamy zbliżać się do rzeki, do wodopoju, spytał Dragoones Fista.
- Kiedy byłem tu ostatnim razem wszystko wyglądało inaczej...Lecz teraz nie wiem co o tym myśleć, mruknął.
Kiedy przedzierali się przez jakieś krzaki, Dragoones usłyszał szum.
- To chyba rzeka, musimy być już blisko! Krzyknął.
Wszyscy przyśpieszyli kroku. Cel ich kilkudniowej wędrówki wydawał się być blisko... Cicho odetchnął. A stamtąd już niedaleko w góry.
Uśmiechnięci i zadowoleni wybiegli na polane, nad domniemaną rzekę. I staneli jak wryci.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Fistandantilus
Tańczący z Postami
Tańczący z Postami



Dołączył: 10 Wrz 2005
Posty: 1520
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Jelenia Góra

PostWysłany: Nie 11:18, 30 Kwi 2006 Powrót do góry

Stali dłuższą chwile. Wkońcu znowu doszli do siebie. podeszli do rzeki i patrzyli.
- Rzeka, tylko czemu jest czerwona? - spytał Dragoones
- Może to sprawka nekromantów - odpowiedziała Tajra
- Niewiem co mogło spowodować że rzeka się zmieniła, ale nie tylko koloż się zmienił, rzeka wpływa na zwierzęta i być może również na umarłych. - stwierdził Dragoones
- Jak byłem tu ostatni raz było wszystko normalne, rzeka była rzeką, a zwierzęta były raczej spokojne, nie było "żywych" umarłych, były tylko martwe ciała. Mówiecie że to sprawka nekromantów ale jednego już zabiliśmy prawda?
- No tak, ale mogło ich być więcej - powiedział Amram, nieco zamyślony
Stali przez chwile i myśleli co mogło spowodować coś tak dziwnego. Gdy z oddali doszły do nich odgłosy walki i skowyt twierząt.
- Przydało by się to sprawdzić, prawda? - spytał Dragoones. I wszyscy pokiwali dłowami. ruszyli ostrożnie w górę rzeki z kąd dobiegały odgłosy. Doszli do krzaków na skraju polany i obserwowali.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Amram Ostatni Pomazaniec
Wysłannik Miasta Schronienia



Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 480
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Miasto Schronienia

PostWysłany: Nie 13:47, 30 Kwi 2006 Powrót do góry

Ujrzeli bardzo dziwne zjawisko. Zwierzęta zdawały się być w jakimś szale. Skakały sobie nawzajem do gardeł i walczyły. Kierowały się żądzą mordu.
- O co w tym wszystkim chodzi? - Zdziwił się Amram.
- Uważajcie, to ciemne sztuczki. Musimy mieć się na baczności.

Kapłan rozejrzał się po grupie. Dragoones, Invir i Fist obserwowali zwierzęta, Tajra i Leyla usiadły pod drzewem i konwersowały, Gothar, nieco otumaniony stał na boku... Ale gdzie jest Brumer?

- Brumera nie ma! Gdzie jest Brumer?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
1therion
Administrator
Administrator



Dołączył: 17 Cze 2005
Posty: 1862
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gród nad Pisią

PostWysłany: Nie 14:20, 30 Kwi 2006 Powrót do góry

- To wina tej wody -Brumer nadszedł niespodziewanie.
- Tułałem się trochę po świecie i kiedyś już słyszałem coś o czerwonej wodzie. Zdarzyło się to w mieście Utrat. Rzeka, która zaopatrywała w wodę pitną całe miasto nagle zrobiła się czerwona. Z początku nikt nie chciał jej pić, ale gdy śmierć z pragnienia zaczęła zaglądać w oczy mieszkańcom, zmienili zdanie. Szczególnie, że osoby które się tej wody napiły zdawały się z początku cieszyć dobrym zdrowiem. Z tego co się dowiedziałem skutki działania wody były bardziej subtelne. Każdy, kto się jej napił zaczynał być coraz bardziej podejrzliwy, wydawał mu się, że cały czas ktoś go śledzi, że ktoś dybie na jego życie. Przestawał ufać nawet przyjaciołom. W mieście dochodziło coraz częściej do bójek, zabójstw 'w samoobronie'. Wszyscy później tłumaczyli, że musieli zabić swojego przyjaciela, zanim to on by ich zabił. Dość powiedzieć, że ruiny miasta Utrat do dziś szpecą krajobraz południowego Maren.
- Panie, twa wiedza o świecie jest imponująca.
- To naprawdę nic takiego Tajro. Bywałem to tu, to tam, przykładałem ucho w różnych miejscach, zawsze ktoś opowiedział jakąś ciekawą historię... to, eee, to naprawdę nic wielkiego - rzekł lekko speszony Brumer.
- W każdym bądź razie, jeśli założymy, że tamta historia jest prawdziwa i że mamy tu do czynienia z takim samym zjawiskiem, bez trudu mogę sobie wyobrazić, że zwierzęta, które się tej wody napiją właśnie tak się będą zachowywały. To tłumaczyłoby również fakt, że okolica wydaje się być wyludniona z wszelkiego zwierza.
- A czy Twoja historia wspomina coś o przyczynie tej czerwonej wody? Albo o jakimś lekarstwie, odtrutce, czy czymś takim?
- Niestety nie. Znalezienie odtrutki zapewne mniej nadawało się do przekazywania z ust do ust w charakterze niesamowitej opowieści, niż wymordowanie się całego miasta.
- To nie nasz problem - zdecydowanym głosem powiedział Dragoones. Przeprawmy się na drugi brzeg i oddalmy się z tego szalonego miejsca jak najszybciej.
- To nie jest takie proste. - zawyrokowała Layla - Nasze manierki są już całkiem puste, mieliśmy nabrać tu wody na dalszą podróż. A od dwóch dni nie spadła ani kropla wody.
- Pewnie dlatego, że przez ostatnie trzy miesiące, kiedy byłem w podróży lało codziennie. Co za przekora losu. Mam wrażenie, że ktoś celowo rzuca kłody pod nogi całej wyprawie. Najpierw wilki zeżarły mi konia, później trafiłem do przeklętego Ortwinter, gdzie niewyparzona gęba szynkarza, tfu, zraziła do mnie całą wioskę, śmierć jedynego przewodnika, któremu ufałem, że zaprowadzi mnie do jaskini, później wynająłem bandę młokosów, napaleńców, jedynych których udało mi się znaleźć w tej dziurze. Następnie Ci przeklęci truposze. Kapłani już 5 lat temu obiecywali, że na dobre rozprawili się z tą plagą. A teraz jeszcze jakaś pierdolona czerwona rzeka skazuje nas na śmierć z pragnienia. A wszystko to dlatego, że RAZ, RAZ tylko postanowiłem zostać o pięć minut dłużej, niż nakazywał zdrowy rozsądek

Cała drużyna słuchała tyraliery sponsora jak osłupiała. Ostatnie zdanie zostało już nie wypowiedziane, a wykrzyczane, pełne złości i goryczy.
Jaka jaskinia? My, młokosi i napaleńcy? Co on sobie ...

- ... więc moi drodzy odwołuje całą wyprawę. Mi życie jeszcze miłe, nie chce go stracić, a parszywy los w końcu ześle taką przeciwność, z którą sobie nie poradzimy. Ja wracam do domu, Najkrótszą drogą.
I nie próbujcie mnie powstrzymywać.

Wypowiedziawszy te słowa odwrócił się na pięcie i ruszył w kierunku domniemanego domu. Wszyscy stali niczym zaklęci w słupy soli, analizując usłyszane słowa. Pierwszy odezwał się Brumer.
- Chyba ktoś ma dziś zły dzie...
Nie zdążył jednak dokończyć zdania, gdyż z niedalekich zarośli usłyszał krzyk, jako żywo przypominający głos sponsora.
Jak na komendę puścili się biegiem w tamtą stronę. Nie musieli biec daleko. Gdy tylko przedarli się przez pierwsze zarośla ujrzeli dość niesmaczną scenę. Drogi wszystkich sercom sponsor wyprawy leżał na mchu w kałuży krwi. U jego gardła zwijał się duży, czarny kot, rozrywając tętnicę, druzgocząc tchawicę i łamiąc kark nieszczęśnikowi. Gdy tylko kot usłyszał nadchodzącą drużynę błyskawicznie zaprzestał chłeptania krwi i z pyskiem umazanym w ludzkiej krwi rzucił się na pierwszą osobę, która wyłoniła się z zarośli. Pech chciał, że pierwszy na miejscu zdarzenia znalazł się Amran, bezbronny wobec nagłego zagrożenia.
Kto zaryczał dziko i rzucił się błyskawicznie na Amrama, odbiwszy się z tylnich łap od trupa.

Amram nie zdążył nawet zasłonić twarzy. Jego jedyną myślą było: 'O Boże' po czym kto padł u jego stóp ze strzałą wystającą z piersi. Invirowi po skroni spłynęła pojedyncza kropla zimnego potu. "Jakie to szczęście, że naciągnąłem cięciwę jeszcze przy rzece", myślał.
Gdy minął pierwszy szok, Amram złapał się za ucho.
- Co jest... Na Syene, elfie, odstrzeliłeś mi kawałek ucha!
- Wybacz kapłanie, wszystko działo się tak szybko. Nie miałem czasu, żeby celować.
- No, ojczulku - Fistan z szyderczym uśmiechem na ustach klepnął Amrama po plecach - to Twoja pierwsza blizna zdobyta w walce. Noś ją z dumą.

Tymczasem Gothar był już przy zwłokach sponsora. Spojrzał na zadaną ranę, po czym wstał, kręcąc przecząco głową.
- Nic się nie da zrobić. Trzeba go będzie pochować.
- Nie rozumiem, dlaczego ten kot nie zaatakował, gdy szliśmy w drugą stronę? Przecież musiał siedzieć przyczajony na tej gałęzi od dłuższego czasu.
- Był realistą. Wiedział, że z całą naszą grupą nie miał szans. Co innego samotny podróżnik. W sumie, to mieliśmy niebywałe szczęście, że w ogóle coś usłyszeliśmy. To jeszcze kociak - Fistan kopnął ścierwo - spartaczył sprawę. Przegryzł tchawicę dopiero za drugim razem. Inaczej nic byśmy nie usłyszeli.

Ciarki przebiegły po plecach reszty drużyny.
"spartaczył sprawę... nic byśmy nie usłyszeli.... to mogłem być JA... żadnych szans na obronę... moje kości walające się po lesie..."

Tę chwilę rozmyślań przerwał Dragoones, który zaczął bezpretensjonalnie przeszukiwać bagaż zabitego.
- To oszust. Nie miał tyle złota, żeby zapłacić nam wszystkim. Wiedziałem, że nie można mu było ufać!
- Psia kość, rzeczywiście wyszliśmy na młokosów i napaleńców. Poszliśmy z nim na wyprawę na koniec świata, nie upewniwszy się nawet, co to za człowiek, jakie kierują nim motywy i czy ma nam czym zapłacić.
- Co jeszcze jest w jego plecaku?
- W sumie niewiele. Parę rzeczy osobistych, te nieszczęsne parę sztuk złota i TO - Dragoones przyniósł zalakowany list.
- Nie stój tak, złam pieczęć, może tam znajdziemy odpowiedzi n nasze pytania.

Dragoones przełamał czerwony lak z odciśniętym, zapewne jakimś pierścieniem, znakiem i spojrzał na list. Jego zapał w mig znikł. Podał list Amramowi.
- Zaszyfrowany ...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Fistandantilus
Tańczący z Postami
Tańczący z Postami



Dołączył: 10 Wrz 2005
Posty: 1520
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Jelenia Góra

PostWysłany: Nie 16:07, 30 Kwi 2006 Powrót do góry

Wszyscy członkowie drużyny stali koło Amrama i przyglądała się dziwnemu listowi. Wszyscu poza Fistanem. Ten rozglądał się, patrzył czy niezagraża im jakieś inne potulne zwierzątko. Po chwili, obrucił się w stronę nowych znajomych, i zaczął mówić.
- Rozejrzałem się troche i wydaje mi się że narazie nic nam nie zagraża. Powinniśmy to przeczekać jeden dzień, nie wiecej, bo niemamy juz wody. Ale za to mamy sporo jedzenia. Ciekawe jak smakuje kocie mięso. A ze skóry mozna zrobić sałkiem dobre buty, albo plaszczyk. Wy się pogłowicie nad listem, a ja sie zajmę naszym kotkiem, zanim wyczują go parlinożercy.
- No dobrze, ten jeden dzień możemy odpocząć ale potem ruszamy w górę rzeki, żeby znaleść wode, i byćmoże rozwiązać ową zagadkę. O jakiej on jaskini mówił, hmmm - powiedział w zamysleniu Dragoones.

Fistan pozbierał troche gałęzi i rozpalił niewielkie ognisko. poczym zaczął ściagać skóre. Pod wieczór miał już cała skure i pokrojone mięso, które zaczynał smażyć na wolnym ogniu. Poszedł nad rzekę, rzeby obmyć ręce z krwi. wrócił do pozostałych i zaczął sie wypytywać.
- No i co wiecie już coś wiecej na temat tego listu?
- Nic poza tym że jest zaadresowany do jakiegoś człowieka, ktory mieszka w jakiejś jaskini w górach. - powiedziała Layla
- Dobrze, najpierw zbadamy co jest przyczyna że woda jest czerwona, potem zaopatrzymy sie w wiekszy zapas wody, gdy juz ugasimy pragnienie oczywiscie, potem wuszymy w góry i jak wczesniej ustalilismy znajdziemy kwiatki, i przy okazji może znajziemy tą jaskinie.

O świcie Fist zeskoczył z drzewa na którym spał, dla bezpieczeństwa i własnej wygody. Obudził pozostałych toważyszy dał im wczorajsze mięso, które zjesli z niezmakiem. Zebrali sie do drogi i ruszyli. Szli dość ostrożnie, reagując na każde drgnienie w okolicy. Ale jak to osoby rozumne, zaczeli też romawiać.
- Powiedz mi Fist, czemu idziesz z nami - zapytała Tajra - przecież nikt ci nie zapłaci, a niezauważyłam żeby cie bardzo interesowały kwiaty po które się wybieramy.
- A co mam tu do roboty? Mieszkałem z dala od ludzi, dla ich bezpieczeństwa. W puszczy czułem się bezpicznie, doczasu aż umarlacy nie zaczęli sie panoszyć, wiec postanowiłem iść z wami i ... - mówił Fistan, zanim mu nie przerwał Amram.
- Jakto dla ich bezpieczeństwa?
- No taka praca, zostałem wyszkolony, ale niepodoba mi sie ta praca, więc uciekłem, tam gdzie było mi lepiej.
- A co to za praca, Fist? - domagali sie odpowiedzi
- Nieważne, niechce o tym mówić. Ale nie musicie sie bać, przynajmniej nie mnie. - mówiac to wskazał palcem w krzaki, w ktorych leżał niedźwiedź. - No to jak bedziemy cicho to uda nam się go ominąć. - Ale niedźwiedź sie jednak obudził.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Amram Ostatni Pomazaniec
Wysłannik Miasta Schronienia



Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 480
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Miasto Schronienia

PostWysłany: Nie 18:09, 30 Kwi 2006 Powrót do góry

Niedźwiedź wstał i przeciągnął się, nie wiedząc, że tuż obok stoi pokaźna grupa ludzi. Po chwili zaczął węszyć, a wszyscy stali w bezruchu. Być może by ich nie zauważył, gdyby nie Amram, który dla bezpieczeńśtwa począł nieudolnie wspinać się na drzewo i złamał gałąź. Zwierz rzucił się w ich stronę, a Amram był już bezpieczny.
Na dole działa się bitwa i gonitwa, ale Amram był po za tym wszystkim. Od czasu otwarcia pieczęci myślał wciąż o treści listu. Jeszcze raz go teraz otworzył.

"Ty, z górskiej jaskinii,
gdy już stanie się łuna
To znak, że najwyższy czas.
Żmija owija się wokół szyi
A niedźwiedziołak mieści się w dłoni.

Pojawią się: Eliarim;N dziesięć kamieni E piętnaście kręgów.
Po drugim osiem chmur na niebie i Ziemia, gdy to nastąpi zakończ i odpowiedz."

Nic z tego nie rozumieli.





[/url]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
TedEx - Nieuch. Jeździec
Strzelający postami
Strzelający postami



Dołączył: 17 Mar 2006
Posty: 376
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łodygowice (koło B-Białej)
Płeć: Jegomość

PostWysłany: Pon 23:08, 01 Maj 2006 Powrót do góry

JA też NIC nie rozumiem, ale czję ze cos tu śmierdzi... Człowiek z zaszyfrowaną wiadomością, wynajmujący drużynę z którą ma jako takie szanse na przebycie niebezpiecznych terenów. O co chodzi w tym dziwnym liście??? Ja wiem, że nic nie wiem, w tej sprawie...
Może Ty Dragoonesie? Tajro? Laylo? Fist? Czy ktokolwiek mi moze wytłumaczyć CO tu się do jasnej cholery dzieje??? Bo czerwona wodę i napady zwierząt jeszcze zniosę, umarlaków też w miarę, ale jeśli chodzi o intrygi, zaszyfrowane listy i siły wyzsze które próbują, jak mi się pewnie nie bezpodstawnie zdaje, przeszkodzić nam w naszej wyprawie?!?!?! - Brumer wybuchnął gniewem, lecz natychmiast się opamiętał.

Przepraszam Was, ale cos jest nie tak, to moje odczucie i zapewne nie tlyko moje. A wybuchnąć tak nie chciałem, wybaczcie.
Już dobrze Brumerze, my sami nie wiemy o co w tym chodzi, i też jesteśmy tym podenerwowani. - odpowiedział mu Amram.[/url]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dragoones
Tańczący z Postami
Tańczący z Postami



Dołączył: 24 Mar 2006
Posty: 1035
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Pustkowia mustangów (Konin)
Płeć: Jegomość

PostWysłany: Wto 10:01, 02 Maj 2006 Powrót do góry

-Mam gdzieś tę zagadkę - powiedział Dragoones okręcając się i przecinając tętnicę szyjną niedźwiadka. Na razie wiemy tylko to że nas oszukał.
Niedźwiedź upadł. Wykrwawił się.
-Podążajmy w górę rzeki, tak jak zamierzaliśmy wcześniej. Waszym celem jest, a przynajmniej był Nifrendil, a moim przejście przez te przeklęte szczyty.
Usiadł na sporym kamieniu, i przejechał szmatką po ostrzu miecza. Kilka kropel posoki ubarwiło ziemię.
-Co nam da siedzenie tu i rozmyślanie? Sytuacja z czasem się wyjaśni. A jeśli się nie wyjaśni to i tak nie nasza sprawa. Pytacie się co ten list oznacza? Oznacza że wpakowaliśmy się w niezłe bagno, i wątpię żebyśmy z niego szybko wyszli... Ja idę w górę rzeki. Łyknął z bukłaka i pogrążył się w czarnych myślach. Po chwili otrząsnął się. Wybaczcie mi - powiedział nieswoim głosem - musiałem to z siebie wyrzucić.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Tajra
Moderator
Moderator



Dołączył: 13 Gru 2005
Posty: 2159
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bagdad
Płeć: Niewiasta

PostWysłany: Wto 11:21, 02 Maj 2006 Powrót do góry

Więc nigdy nie dowiem się dlaczego zależało mu bym z nimi poszła - myślała Tajra przyglądając się zwłokom tajemniczego sponsora.
- Ta... - myślała - co za koleś. Rozwiązuję wyprawę i cześć. Dziwne to zachowanie. Podejrzane, możnaby było pomyśleć, że specjalnie nas tutaj wywlókł by porzucić. - ze złością odeszła od leżących zwłok.
- To jak - zapytała towarzyszy podróży - Co robimy dalej, bez tego tam... - skinęła głową w kierunku ciała - Sponsora? Szukacie dalej tego zielska, wracacie do domu czy postaramy przebić się przez góry na drugą stronę?
Spojrzała na zmęczone twarze i czekała na odpowiedź.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Amram Ostatni Pomazaniec
Wysłannik Miasta Schronienia



Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 480
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Miasto Schronienia

PostWysłany: Wto 12:16, 02 Maj 2006 Powrót do góry

Nie ma co. Ruszamy w górę rzeki. Tam pewnie znajdziemy przyczynę tej czerwonej wody i być może rozwiążemy ten problem.

Niektórzy zadowoleni, inni nie, ale wszyscy zmęczeni ruszyli w dalszą drogę. Byli już wycieńczeni, ale nie poddawali się. PO kilku dłuższych chwilach usłyszeli nagle przeciągły świst i wybuch.

- Co to takiego? Ktoś puszcza jakieś race?
- szybko, chodźmy dalej, trzeba to sprawdzić. Tylko cicho!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Tajra
Moderator
Moderator



Dołączył: 13 Gru 2005
Posty: 2159
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bagdad
Płeć: Niewiasta

PostWysłany: Wto 12:53, 02 Maj 2006 Powrót do góry

Tajra była bardzo niezadowolona. - Po jaką cholerę oni tam lezą - klęła w duchu. Rozwiązywać problem wody im się zachciało. Szukają zielska to niech szukają. Ja muszę przejść tylko przez te głupie góry.
Głośno zaś powiedziała: - Powiadają, że korzeniem wszelkiego powodzenia jest zajmowanie się własnymi sprawami, a wszystkie czynności z nim nie związane są kierowaniem statku głupoty ku skale wielkiej biedy. Zostawmy tą rzekę, co ona nas obchodzi. Zapewne nie daleko jest jakaś inna woda. Zobaczycie będzie z tego tylko kłopot.
Przerwał jej silny huk. Skuliła się w sobie ze strachu.
- No tak. A nie mówiłam - powiedziała, lecz tamci już pędzili w miejsce, na którym najprawdopodobniej powstał ten chałas. Pobiegła więc za nimi. Wypadła nagle zza drzew i uderzyła w Laylę. Okazało się, że wszyscy stanęli jak wryci. Rozejrzała się pośpiesznie za przyczyna ich nagłego zatrzymania się i zobaczyła tuż przed nimi wielką dymiącą dziurę w ziemi.
- Na Allaha - szepnęła wpatrzona w kłęby pary wydobywającej się z dziury - wycofajmy się lepiej - odwróciła się z zamiarem ucieczki lecz teraz ona zamarła w bez ruchu. Stało przed nią kilku wyjątkowo niskich i krępych, groźnie wyglądajacych mężczyzn. Z nadzieją zerknęła w bok, czyy nie uda jej się czmychnąć tamtędy. Wówczas zorientowała się, że są otoczeni
- I co teraz robimy - zapytała towarzyszy - przebijamy się?
- Nie radzę - odparł jeden z tych niskich ludzi - Mamy znaczną przewagę liczebną i technologiczną
- Techno co? - pomyślała Tarja...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
TedEx - Nieuch. Jeździec
Strzelający postami
Strzelający postami



Dołączył: 17 Mar 2006
Posty: 376
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łodygowice (koło B-Białej)
Płeć: Jegomość

PostWysłany: Wto 23:22, 02 Maj 2006 Powrót do góry

TECHNOLOGIA - nowoczesny dział nauki zajmujacy się nie poznawaniem przyrody, magii itp, tylko wymyślaniem i produkowaniem "Maszyn" czyli skomplikowanych urządzen które mogą ułatwic życie... jak np: specjalne "maszyny" które krasnoludy (to słowo wypowiedział z udawanym szacunkiem) wykorzystują do warzenia swojego znanego ciemnego piva. ale co nam po takim wykładzie gdy mamy przerąbane... ekhem Panowie krasnoludowie, czy jest jakaś szansa że nas puscicie wolno, w zamian za cokolwiek co możemy wam Zaoferowac?? - Brumer próbował jakoś ratować własny tyłek...

NIE SĄDZĘ!! - Rzekł krasnolud (ek)

Cholerka! Laylo teraz pewnie nie masz tam gdzieś pod płaszczem schowanej przypadkiem żadnej burzy piorunów albo coś??

NIE BRUMERZE! Żebyś wiedział że nie mam!! - Layla pomimo "otoczenia" jakoś nie krępowała sie przy docinaniu Brumerowi, co on skwitował swoim ulubionym powiedzeniem jak nie miał kasy na karczme:
Hmm no to lipa, ma ktoś jakieś jeszcze pomysły??

TAK JA MAM!! ZABIC WAS I MIEĆ ŚWIĘTY SPOKÓJ!! - Krasnoludy widocznie czuły się zażenowane zachowaniem ludzi...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Fistandantilus
Tańczący z Postami
Tańczący z Postami



Dołączył: 10 Wrz 2005
Posty: 1520
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Jelenia Góra

PostWysłany: Śro 15:16, 03 Maj 2006 Powrót do góry

Krasnaludy, zebrały się w koło, otaczając drużyne. Odebrali jej broń i zaczęli prowadzić w stronę metalowego budynku. W końcu znaleźli się w odosobnionym pomieszczeniu zamkniętym na klucz.
- No i co teraz zrobimy, zachciało się nam przygód to mamy. - zaczęł marudzić Tajra
- Naliczyłem 14 krasnaludów. Są ubrani w mocne zbroje, i ostre topory, i to coś co wybucha. - zaczął Dragoones
- Niewiem czy zwróciliście uwagę ale na prowadzili zmieniając czasami stronę tunelu, co oznacza że pewnie mają jakieś pułapki porozstawiane. - mówił Fist - koło drzwi stoi trzech strażników.
- Powiedz mi Fist jak to wszystko zapamiętałeś? - spytał Amran
- Każdy powienien zwracać na coś takiego uwagę, jesli ma zamiar uciec.
- Chyba masz racje, a wracając do tego gdzie jedteśmy, to mi się wydaje że niemamy dokąd uciekać, znają ten rejon lepiej niż my. Wiec żeby się od nich uwolnić musieli byśmy ich wszystkich pozabijać.
- W czym problem? - stwierdził Brumer - Możemy teraz walczyć, możemy potem walczyć, albo czekać aż sami nas zabiją, i może nawet bedziemy mieć prawo do odtatniego życzenia, tak ostatnie krasnaludzkie piwko, mmm, pychota
- No to jak, ma ktoś jakiś plan? - zapytała Layla, po dłuższej chwili milczenia.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Dragoones
Tańczący z Postami
Tańczący z Postami



Dołączył: 24 Mar 2006
Posty: 1035
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Pustkowia mustangów (Konin)
Płeć: Jegomość

PostWysłany: Śro 18:23, 03 Maj 2006 Powrót do góry

-Niestety w takiej sytuacji o plan trudno. - mruknął Dragoones, gdy na nadgarstki wszystkim, krasnoludy założyły ciężkie, metalowe kajdany.
-Nie uciekniecie - zaczął jeden z nich. To stop tytanu, niemożliwy do otworzenia bez klucza - tu pomachał im przed oczyma błyszczącym na niebiesko kawałkiem metalu. Jest też odporny na wszelkie zaklęcia.
Wprowadzono drużynę do maleńkiej kotlinki, malutkiego, zaczynającego się dopiero rozwijać miasteczka. Tu i tam chodzili krasnoludzcy rzemieślnicy i inżynierowie, z naręczami zwojów, i pojemnikami z prochem. Wprowadzono ich do budynku o płuciennych dźwiach, i przykuto do ściany.Brumer począł się szarpać.
-To chyba prawda o tych kajdanach....mmm jakieś pomysły?
-Jest jeden, ale ryzykowny - powiedział Dragoones. Amram, chyba będziesz miał co robić.
-Co masz na myśli?
-Strażnik!!! - ryknął Dragoones- do celi wpadł krasnolud w czarnym uniformie.
-Co tu się do cholery dzieje? Dragoones zebrał w sobie całą złość którą nagromadził aż od znalezienia tajemniczego listu.
-Ty pieprzony kurduplu, ty....Nie czekał długo na efekt. Strażnik z całej siły zaczął udeżać go kastetem po klatce piersiowej. Oby nie przesadził, jeszcze troszkę...Wreszcie oczekiwana przemiana. Czarne chude łapy wyślizgnęły się z kajdan, błysnęły kły. Po chwili na zakrwawionej podłodze celi leżał krasnolud z przegryzionym gardłem, i klęczał Dragoones.
Wstał i zachwiał się. Ból przemiany, i ból w klatce piersiowej, wykończył go doszczętnie. Chyba miał też złamane żebro. Powoli pochylił się nad strażnikiem i wyjął klucz.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Fistandantilus
Tańczący z Postami
Tańczący z Postami



Dołączył: 10 Wrz 2005
Posty: 1520
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Jelenia Góra

PostWysłany: Czw 13:27, 04 Maj 2006 Powrót do góry

Dragoones chwiejnym krokiem przechodził od jednej osoby do drógiej i uwalniał ją z kajdan. Po czym oparł się o ścianę i ciężko dyszał.
- Trzeba go opatrzeć i dać jakieś środki przeciw bólowe, musimy się z tąd wynosić. - zaczął Fatandantilus
- No dobra, ja się nim zajmę - powiedział Gothar, wyjmując jakieś zioła i inny sprzed medyczny
- Jak my się z tąd wydostaniemy?- zaczęła panikować Layla- Niemamy z nimi najmniejszych szans!
- Jakoś damy sobie rade - pocieszał ją Amram - wydostaniemy się z tąd
Wszyscy w skupieni obserwowali poczynania Gothara. Do czasu aż nie odezwal się Invir:
- Może powinniśmy się rozejrzeć, czy ktoś przypadkiem nie nadchodzi.
- Masz racje - powiedział Fist - to co idziemy?
Bardzo ostrożnie wyszli z pomieszczenia, ich oczom ukazało się nieco mniejsze pomieszcznie. Po środku którego stał stolik i niewielkie krzesełko, w rogu była beczka w wodą dla strażnika. Fist wziął swój bukłak i go napełnił.
- Zanieś Gotharowi, niech da wode Dragoonesowi, i szybko wracaj. A tak daj jeszcze swój bukłak. - wymienili się bukłakami, i Invir zaczął odchodzić - powiedz im jeszcze żeby nie brali wiecej wody.
W chwile później elf był spowrotem. Ruszyli w stronę drzwi. Przysluchali się czy nie sluchać kroków i delikafnie otworzyli drzwi. Znaleźli się w korytarzu.
- Jak cicho potrafisz się poruszać? - zapytał Fist
- Jestem elfem, czyli ciszej niż mozesz sobie wyobrazić.
I ruszli w jedna strone korytarza. Szli powoli, aż doszli do skrzyżowania, gdzie się zatrzymali i dokładnie rozejrzelii postanowili ruszyć w prawo. Skręcili i ruszyli dalej. do ich uszu dobiegły odgłosy rozmowy. za rogu wyłoniki sie trzech krasnaludów. Fist pociągnął elfa z powrotem na skrzyżowanie.
- Słuchaj, widziałem jak sobie roradziłes w tym kotkiem, a teraz chce żebyś się cofnął na konieć tego korytarza i przykucnął. poczekach aż przejdą podemną i strzelisz w jednego. a ja im zagrodze drogę ucieczki - wyjaśnił Fist, a Invir pokiwał głowąi pośpoesznie się oddalił. Zaczął obserwować Fistandantilusa, który jednej ściany podpierał się rękoma, a drugiej nogami, i w ten sposób wspiął się pod sam sufit. Czekali. Coraz głośniej było ślychać rozmowy krasnaludów. Fist myślał że nie skręcą w korytarz w którym się schowali i który prowadził do więzienia. A jednak, była to zmiana warty, i trzeba bedzie się ich posbyć. skręcili i zaczęli przechodzić po człowiekiem.(...)

Tym czasem reszta drużyny, napoiła sie troche i obserowowała w dalszym ciągu skomplikowane czynności wykonywane na Dragoonesie, przez Gothara.
- Czemu Fist powiedział żebyśmy już wiecej niebrali wody z tej beczki? - spytała Tajra
- Niedomyślasz się? Przecież wystarczy na niego spojrzeć, widać ze jest mordercą, napewno zartuł wode - powiedziała Layla - niepowinniśmy mu ufać.
- Czemu, bardzo nam pomógł, i ciągłe pomaga - bronił go Amram - ma czyste serce, i sam mówił że uciekł dlatego, że nielubił tego co robił. Ja tam do niego nic niemam.
- No dobra, niech ci bedzie, ale ja i tak bede na nigo mieć oko - sprzeczała się Layla - jak pomyśle, że za pieniądze zabija ludzi, elfy i inne niewinne stworzenia to aż mi się niedobrze robi.
Zapadła cisza, trwała przez dłuższą chwilę. Przerwało ja ciche pojękiwanie Dragoonesa, który powoli wracał do sił.(...)

Krasnaludki przeszłu pod człowiekiem, i w tej samej chwili jeden padł na ziemie ze strzałą w oku. Pozostałych dwóch chciało sie obrucić do ucieczki, żeby wezwać posiłki, ale niewiadomo z kąd pojawił się za nimi człowiek, który już kopniakiem, zaczął powalać drugiego napastnika. Trzeci krasnal zdążył wyciągnąć topór, wziął zamach i padł przed siebie ze strzałą w plecach. ostatni przeciwnik zaczął się podnosić, ale Fist jednym długim skokiem, znalazł się na jego klatce pierciowej, łamiąc mu żebra. Krasnal patrzył na niego ze zdziwioną miną. Człowiek się uśmiechnął i poderżnął mu gardło.
Po chwili znalazł się przy nim Invir. patrzył na niego z przerażoną miną.
- Człowieku, widziałem jak się uśmiechasz, czy tobie sprawia przyjemność zabijanie? - spytał
- Nie, oczywiście że nie, ale on miał taką śmieszną minę. No to co idziemy dalej, czy wracamy sprawdzić co s tresztą?
- Myśle że powinniśmy się jeszcze kawałek rozejrzeć a potem wrócić po pozostałych.
I poszli dalej korytarzami. Znaleśli jadalnie, skrzydło sypialne, łaźnie, magazyn i zbrojownie, i jedno wujście na zewnątrz, jednak całe pozastawiane pułapkami. Patrzyli na owe wyjście w zadumieniu.
- Jak my się z tąd wydostaniemy? - mruknął pod nosem elf
- No mam kilka rozwiązań - powiedział, a elf na niego spojrzał ze zdziwieniem, mysląc jak on to mógł usłyszeć...hmmm.. - możemy powoli badać przejście i omijać każdą pułapkę, albo wziąć kamień albo beczke i pozwolić uwolnić wszystkie pułapki. no i można też przejść górą, mi to ostatnie rożwiązanie wydaje się najlepsze, ale niewiem jak inni.
- Aha. - mruknął elf - no to wracamy.
Ryszyli w drogę powrotną, natknęli się na kilka niewielkich grup krasnaludów, ale pozostali w ukryciu, bo ciężko jest ukryć ciała w takich tunelach. W końcu doszli do pozostałej części drużyny.
- I co znależliście coś? - spytała Layla
- A i owszem, znaleźliśmy trochę. myśle że najbardziej zaciekawią ś dwie rzeczy, zbrojownia i wyjscie, które jest całe zaminowane - powiedział Invir
- No to co teraz robimy, Dragoones w miare doszedł juz do siebie. - powiedział Amram
Fist patrzył na wszystkich i czekał kto pierwszy się odezwie.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
 
 
Regulamin